Banner okolicznościowy

Wojna władzy z narodem

Gru 13, 2022

W nocy z 12 na 13 grudnia 1981 roku Wojskowa Rada Ocalenia Narodowego z Wojciechem Jaruzelskim na czele wprowadziła stan wojenny. Większość działaczy NSZZ "Solidarność" uwięziono, Związek zdelegalizowano, a na ulicach pojawili się żołnierze Ludowego Wojska Polskiego (LWP) i funkcjonariusze Zmotoryzowanych Odwodów Milicji Obywatelskiej (ZOMO).

Stan wojenny oznaczał ograniczenie praw obywatelskich dla wszystkich Polaków. Wprowadzono tak zwaną godzinę milicyjną i zakaz swobodnego poruszania się po kraju. Pracujący w systemie zmianowym otrzymali przepustki pozwalające na swobodne poruszanie się z domu do miejsca zatrudnienia niezależnie od pory dnia. Wstrzymano wydawanie prasy, poza Żołnierzem Wolności, Trybuną Ludu i lokalnymi organami Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej.

Niedzielę, 13 grudnia, dzieci zapamiętały jako dzień bez "Teleranka", popularnego wówczas programu dla młodych widzów. Tego dnia telewizja od rana nadawała jedynie przemówienie Jaruzelskiego, w którym ten tłumaczył przyczyny zawieszenia praw obywatelskich oraz wyprowadzenia wojska i milicji na ulicę.

Komunistyczny reżim bardzo szybko zaczął wymuszać posłuszeństwo na tych, którzy sprzeciwili się stanowi wojennemu.

15 grudnia funkcjonariusze ZOMO otworzyli ogień do górników z jastrzębskiej kopalni "Manifest Lipcowy" (dziś - KWK "Borynia-Zofiówka" Ruch "Zofiówka"). Był to pierwszy przypadek wykorzystania broni palnej przeciwko protestującym. Czterech górników zostało rannych, w tym dwóch - ciężko. Kule wyjmowane z ich ran natychmiast przejmowała Służba Bezpieczeństwa. Jednym z poszkodowanych był Czesław Kłosek, który otrzymał ranę szyi z wlotem w podbródek. Poważne zagrożenie wynikające z niewielkiej odległości tkwiącej w ciele kuli od rdzenia kręgowego sprawiło, że nabój nigdy nie został wyjęty.

16 grudnia, podczas interwencji w katowickiej kopalni "Wujek", funkcjonariusze ZOMO zastrzelili dziewięciu górników. Na miejscu śmierć ponieśli: Józef Czekalski, Józef Krzysztof Giza, Ryszard Józef Gzik, Bogusław Kopczak, Zbigniew Wilk i Zenon Zając. Życie stracili również trzej ciężko ranni: Andrzej Pełka (zmarł 16 grudnia, wieczorem), Joachim Józef Gnida (zmarł 2 stycznia 1982 r.) i Jan Stawisiński (zmarł 25 stycznia). 47 osób odniosło obrażenia.

Mija 41 lat od tamtych wydarzeń. Wprowadzenie stanu wojennego było nielegalne nawet według prawa obowiązującego na terenie Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej. Oficjalnie krok ten uzasadniano pogarszającym się stanem polskiej gospodarki. Później Wojciech Jaruzelski mówił o dramatycznej próbie ocalenia Polski przed rzekomym zagrożeniem radziecką interwencją, ale jego twierdzeń nigdy nie udało się udowodnić. Faktem jest, że stan wojenny oznaczał ponowną delegalizację jedynej w Europie Środkowo-Wschodniej niezależnej od władzy organizacji, jaką był Niezależny Samorządny Związek Zawodowy "Solidarność". Nad "Solidarnością" nie było kontroli, więc wprowadzono stan wojenny, aby szybko i sprawnie zlikwidować dopiero co zalegalizowany Związek, działaczy umieścić w więzieniach zwanych "ośrodkami odosobnienia" lub "internowania", a społeczeństwo zastraszyć.

To ostatnie udało się władzy tylko częściowo, i to mimo akcji takich jak w kopalniach "Wujek" czy "Manifest Lipcowy". Najbardziej niepokorni wobec komunistycznego reżimu okazali się - nie po raz pierwszy - górnicy. W nocy z 14 na 15 grudnia 1981 r. podziemny strajk rozpoczęli pracownicy KWK "Piast". Spędzili oni tamte święta Bożego Narodzenia na dole, bo swój protest zgodzili się zakończyć dopiero po dwóch tygodniach, 28 grudnia. W dniach 15-24 grudnia strajkowali górnicy z pobliskiego "Ziemowita".

Na wprowadzenie stanu wojennego w Polsce zareagowali przywódcy innych państw. Zdecydowane stanowisko zajął prezydent Stanów Zjednoczonych z Partii Republikańskiej Ronald Reagan. W wygłoszonym przemówieniu mówił: "Od tysiąca lat Boże Narodzenie świętowane jest w Polsce, kraju głębokiej tradycji chrześcijańskiej. Ale te święta nie niosą wiele radości dzielnemu narodowi polskiemu. Polacy zostali zdradzeni przez swój własny rząd. Władze i ich sojusznicy boją się wolności, którą Polacy tak sobie upodobali. Ruch wolnościowy został starty siłą, strzelaniem do górników i aresztowaniami. Złamano też podpisane w 1980 roku w Gdańsku »porozumienia sierpniowe«. Represje mają zdławić »Solidarność«, ale tak naprawdę dławi się cały naród. Próbując zaszczuć »Solidarność«, władze wypowiedziały wojnę własnemu narodowi. Jak wytłumaczą się z użycia siły, by obezwładnić cały naród?".

Stan wojenny został zawieszony 31 grudnia 1982 r., a całkowicie zniesiony - 22 lipca 1983 r. W samym dniu jego wprowadzenia do działań wymierzonych przeciwko polskiemu społeczeństwu zaangażowano około 70 tys. żołnierzy LWP, 30 tys. funkcjonariuszy podległych Ministerstwu Spraw Wewnętrznych oraz bezpośrednio na ulicach miast 1750 czołgów i 1400 pojazdów opancerzonych, 500 wozów bojowych piechoty, 9000 samochodów oraz kilka eskadr helikopterów i samoloty transportowe. Jak ustalił Instytut Pamięci Narodowej, od 13 grudnia 1981 r. do 22 lipca 1983 r. podczas strajków i manifestacji z rąk władzy zginęło 56 osób. Całkowitą liczbę bezpośrednich ofiar stanu wojennego trudno oszacować, choć różne źródła wskazują, że przekracza ona 100 osób.