Banner okolicznościowy

Grzesik: Albo powiemy "stop", albo sami będziemy sobie winni

Sty 08, 2013

- Załamywania się sytuacji w kolejnych gałęziach gospodarki przy całkowitej bezczynności rządu nie ukryje już żaden spec od wizerunku, a malejące zapotrzebowanie na energię ze strony ograniczających produkcję zakładów to mniejsze zapotrzebowanie na węgiel - mówi szef górniczej "Solidarności" Jarosław Grzesik. Jego zdaniem górnicy pójdą do referendum i zagłosują za przystąpieniem do generalnego strajku solidarnościowego, bo wiedzą, że od dobrej kondycji innych branż zależy los kopalń i ich samych.

W opinii przewodniczącego Sekcji Krajowej Górnictwa Węgla Kamiennego NSZZ "Solidarność", zapowiedź zwolnienia 1450 pracowników Fiat Auto Poland i prognozy mówiące o redukcji zatrudnienia w ponad 500 firmach sprawiają, że mniejsze zapotrzebowanie na energię, a - tym samym - na węgiel ze strony elektrowni, jest przesądzone. - Duża w tym wina rządu, który nie reagował na związkowe ostrzeżenia sprzed wielu miesięcy i nie podjął żadnych działań na rzecz ratowania tych miejsc pracy, chociażby w Fiat Auto Poland - podkreśla Grzesik. - Działania ratunkowe w przemyśle motoryzacyjnym podejmowały wtedy inne rządy, amerykański czy niemiecki, ułatwiając zakup nowych samochodów poprzez dopłaty, co pobudziło rynek i umożliwiło fabrykom utrzymanie zatrudnienia. Tam wiedzą, że utrzymywanie miejsc pracy, nawet kosztem specjalnych dopłat, jest tańsze niż wypłacanie świadczeń socjalnych zwolnionym pracownikom. Nasi rządzący nie wiedzą, albo udają, że nie wiedzą. Strajk generalny ma ich otrzeźwić i sprawić, że zajmą się ratowaniem tego co się jeszcze da. W przeciwnym wypadku czeka nas załamanie gospodarcze w skali dotąd niespotykanej. Wtedy będzie za późno - ocenia lider największej górniczej organizacji związkowej.

Szef branżowej "S" przypomina, że oprócz zapotrzebowania na węgiel ze strony innych gałęzi gospodarki, które warunkuje kondycję przemysłu wydobywczego na całym świecie, europejskie górnictwo zmagać się musi dodatkowo z zapisami Pakietu Klimatycznego. - W tak trudnej sytuacji dodatkowe opłaty, którymi Unia Europejska obciąża węgiel i energię produkowaną z tego surowca, mogą całkowicie rozłożyć sektor. Ceny energii już w tym roku wzrosną o 30 procent, a ciepła - o ponad 20 procent. Nie trzeba chyba tłumaczyć, że to podniesie koszty funkcjonowania firm korzystających z prądu produkowanego przez elektrownie węglowe na terenie Unii Europejskiej. Przedsiębiorcy zaczną przenosić produkcję poza Unię, gdzie nikt podobnych pomysłów, tak naprawdę polegających na dodatkowym opodatkowaniu węgla, nie wprowadza w życie. Efektem końcowym unijnych eksperymentów będzie drastyczny wzrost poziomu bezrobocia w krajach członkowskich UE. Tutaj również polscy politycy nie stanęli na wysokości zadania, przez długi czas akceptując antywęglowe pomysły Brukseli, a jedyną grupą, która od sześciu lat protestowała przeciwko Pakietowi byli związkowcy, głównie z "Solidarności" - zwraca uwagę Jarosław Grzesik. - Ten rząd naprawdę nie zrobił nic dla Śląska i dla górnictwa, a swoją biernością zaszkodził i regionowi, i branży - dodaje.

Górnicze obawy podsycają politycy partii rządzącej, którzy od kilku miesięcy informują o pracach nad reformą górniczego systemu emerytalnego. Z jednej strony komunikat jest czytelny - zmiany w systemie będą, bo tak zapowiedział premier. Ale z drugiej nikt nie chce powiedzieć, na czym mają polegać i kogo będą dotyczyć. - Dotychczasowa polityka gabinetu premiera Donalda Tuska każe wątpić, czy zmiany te będą korzystne dla kogokolwiek, można za to podejrzewać, że jedynym skutkiem ich wprowadzenia będzie chaos. W robieniu bałaganu politycy Platformy Obywatelskiej są naprawdę dobrzy, czego doświadczyliśmy ostatnio na kolei. I albo powiemy temu wszystkiemu "stop", albo sami będziemy sobie winni - podsumowuje przewodniczący górniczej "Solidarności".