Banner okolicznościowy

"Sośnica-Makoszowy": Co dalej z Potokiem Chudowskim?

Maj 23, 2012

Nie najlepsze relacje pomiędzy gminą Gierałtowice a fedrującą na jej terenie KWK "Sośnica-Makoszowy" pogarsza bierność lokalnych w sprawie problemu regulacji Potoku Chudowskiego, który wskutek szkód górniczych wylewa, co powoduje, że zakład regularnie musi wypłacać odszkodowania mieszkańcom. Kopalnia chce rzeczkę uregulować, jednak część mieszkańców blokuje inwestycję, bo nie chce się zgodzić na zbycie terenu po zasądzonych cenach.

- Kopalnia ma wyrok sądowy i nie może zapłacić za grunty więcej niż 10 zł za metr kwadratowy, tymczasem mieszkańcy żądają kwot rzędu 150 zł za metr i wyższych - tłumaczy Jerzy Bartosiewicz, wiceprzewodniczący Komisji Zakładowej NSZZ "Solidarność" KWK "Sośnica-Makoszowy".

Zgoda kopalni na wyższe kwoty wykupu ziemi, wobec wspomnianego wyroku sądowego, byłaby działaniem na szkodę zakładu, co wiązałoby się z konsekwencjami karnymi dla dyrekcji. Mieszkańcom terenów niemal sąsiadujących ze skrzyżowaniem autostrad A1 i A4 w Gliwicach nie do pomyślenia wydaje się natomiast, by tak położone grunty odstąpić za tak niską - ich zdaniem - kwotę.

Mamy zatem do czynienia z sytuacją patową.

Przedstawiciele gminy Gierałtowice nie biorą udziału w sporze, choć sprawa dotyczy mieszkańców gminy i zakładu, który co roku wpłaca do budżetu lokalnej społeczności pokaźne kwoty. Sukcesywnie rosną też nakłady na usuwanie szkód górniczych przekazywane przez KWK "Sośnica-Makoszowy": w 2009 roku było to niemal 13 mln zł, w 2010 - 15 mln zł, w 2011 - 21 mln zł, a w tym roku może to być nawet 33 mln zł.

Czy brak zaangażowania gminy jest cichym wsparciem dla blokujących regulację Potoku Chudowskiego? Jeśli tak, to władze Gierałtowic działają irracjonalnie, walcząc z pracodawcą dającym zatrudnienie również mieszkańcom Gierałtowic i zarazem podatnikiem, wspierającym gminny budżet.

Pojawia się natomiast inne pytanie: czy zakład, który doprowadził do tego, że potok wylewa, ale teraz chce go uregulować, spotykając się przy tym z oporem mieszkańców, jest jeszcze winien całej sytuacji?

- Według mnie, w tym momencie przestaje to być szkoda, za którą odpowiada kopalnia. Bo skoro chce zlikwidować przyczynę powstawania szkód, a ktoś to blokuje, winien jest ten, kto blokuje - odpowiada Bartosiewicz i zastanawia się, kiedy gierałtowiccy samorządowcy zaangażują się w rozwiązanie problemu. - Na razie żadnej aktywności z tamtej strony nie widać - podsumowuje.