Banner okolicznościowy

Dzień Solidarności i Wolności - prawdziwe święto ludzi pracy

Sie 31, 2012

32 lata temu, 31 sierpnia, prowadzący strajk okupacyjny gdańscy stoczniowcy porozumieli się z rządem, doprowadzając do podpisania drugiego z czterech "porozumień sierpniowych". Od 2005 roku tego dnia obchodzimy Dzień Solidarności i Wolności, święto ludzi identyfikujących się z postulatami robotników, którzy powiedzieli "nie" przedmiotowemu traktowaniu pracownika przez rządzących.

31 sierpnia ma charakter święta państwowego, upamiętniającego skuteczny zryw Polaków przeciwko ustrojowi narzuconemu w 1944 roku.

 

Jak do tego doszło?

1980 rok to koniec dekady "życia na kredyt". Coraz gorzej wynagradzani pracownicy zatrudnieni w państwowych zakładach produkowali wyroby coraz gorszej jakości. Pożyczki zaciągnięte przez ekipę Edwarda Gierka zostały w dużej mierze "przejedzone", choć trafności niektórych inwestycji nie sposób kwestionować, a i skala zadłużenia była nieporównanie mniejsza w porównaniu do długów zaciąganych przez późniejsze rządy.

Lawinę zdarzeń wywołał podjęty 8 lipca strajk niezadowolonych z podwyżek cen żywności i warunków pracy pracowników Wydziału Obróbki Mechanicznej zakładów lotniczych w Świdniku. Wsparli ich pracownicy innych zakładów Lubelszczyzny, przedstawiając własne, wewnątrzzakładowe postulaty, w tym kolejarze, którzy zasłynęli przyspawaniem do torów lokomotyw i uniemożliwieniem ich odjazdu na Wybrzeże. To lubelscy robotnicy jako pierwsi domagali się wprowadzenia wolnych sobót, co udało się osiągnąć dopiero w podpisanym 31 sierpnia Porozumieniu Gdańskim.

Protest w Świdniku zakończył się 19 lipca podpisaniem porozumienia pomiędzy strajkującymi a reprezentującym władze wicepremierem Mieczysławem Rakowskim pod warunkiem, że informacja o zdarzeniach nie wypłynie poza region. Akcje takie jak wspomniane przyspawanie lokomotyw do torów spowodowały jednak szybkie rozprzestrzenienie się wiadomości na temat niepokojów społecznych.

 

Stoczniowcy solidarni z Anną Walentynowicz, kraj solidarny ze stoczniowcami

14 sierpnia Wolne Związki Zawodowe Wybrzeża (powstałe na wzór założonych w 1978 roku Wolnych Związków Zawodowych Górnego Śląska) zażądały m.in. przywrócenia do pracy Anny Walentynowicz zaangażowanej w funkcjonowanie WZZ, a zwolnionej na pięć miesięcy przed osiągnięciem wieku emerytalnego suwnicowej w Stoczni Gdańskiej oraz Lecha Wałęsy, podwyżek płac i wybudowania pomnika ku czci ofiar komunistycznej zbrodni na Wybrzeżu z grudnia 1970 roku.

Strajk okupacyjny w Stoczni Gdańskiej szybko objął zakłady pracy. Po tym, jak motornicza Henryka Krzywonos zatrzymała prowadzony przez siebie tramwaj, stanęła gdańska komunikacja miejska. 16 sierpnia powołano Międzyzakładowy Komitet Strajkowy (MKS), a 17 sierpnia MKS przedstawił słynną listę 21 postulatów, z których najważniejszym stała się możliwość zakładania niezależnych od władzy związków zawodowych. Gdy do MKS-u przystąpiło około 400 gdańskich zakładów pracy, PRL-owski rząd zdecydował się na rozmowy. 25 sierpnia udało się doprowadzić do odblokowania wstrzymanej wcześniej komunikację telefoniczną z resztą kraju, a stoczniowców wsparli pracownicy innych branż, również górnicy, inicjując w swoich zakładach strajki solidarnościowe.

 

Katowickie najważniejsze

Wkrótce władze ugięły się przed protestującymi. Porozumienia kończące strajki podpisano 30 sierpnia w Szczecinie, 31 sierpnia w Gdańsku, 3 września w Jastrzębiu-Zdroju i 11 września w Dąbrowie Górniczej. Do dziś trwają spory, które z nich było najważniejsze. Wiele argumentów przemawia za tym ostatnim, zwanym Porozumieniem Katowickim, zawartym przez władze ze strajkującymi pracownikami m.in. Huty Katowice. - W Porozumieniu Szczecińskim mówiono jedynie o możliwości powstawania - i to tylko w strajkujących zakładach - "samorządnych związków zawodowych, które będą miały socjalistyczny charakter". Zapis o "niezależnych od partii i pracodawców wolnych związkach zawodowych" pojawił się dopiero w Gdańsku. Porozumienie Gdańskie, o czym niewielu pamięta, miało jednak formalnie charakter regionalny. Mowa była w nim bowiem o utworzeniu "jednego związku lub zrzeszenia w skali Wybrzeża". Z kolei porozumienie w Jastrzębiu dotyczyło przede wszystkim górników. Dopiero w Katowicach [Hucie Katowice - przyp. red. SG] udało się uzyskać gwarancje organizowania wolnych związków w skali całego kraju - mówi politolog i socjolog Tomasz Żukowski w wywiadzie udzielonym Ewie Zarzyckiej z Tygodnika Solidarność.

Poza wszelkim sporem pozostaje fakt, że wybuch robotniczego niezadowolenia, obejmujący również kwestie pozapłacowe, takie jak żądanie swobody zrzeszania się w niezależnych od władz organizacjach związkowych, doprowadził do powstania Niezależnego Samorządnego Związku Zawodowego "Solidarność". 17 września w Gdańsku przedstawiciele robotników z całej Polski powołali do życia "S" - pierwszą po II wojnie światowej wielką, niezależną od władzy, kierującą się chrześcijańską etyką i zrzeszającą katolików, ewangelików oraz przedstawicieli innych wyznań organizację, mającą na celu przede wszystkim obronę praw pracowniczych. Niecałe dwa miesiące później, 10 listopada 1980 roku, Związek został zarejestrowany przez Sąd Okręgowy w Warszawie.