Powodów takiego, a nie innego, podejścia premiera może być co najmniej kilka. Być może rząd nadal pracuje nad zmianami i wkrótce je przedstawi, jednak na razie szef gabinetu, w trosce o swój własny wizerunek i w obliczu coraz gorszych wyników sondaży poparcia, postawił nie poruszać kolejnego kontrowersyjnego tematu. Inny wariant zakłada, że reforma jest przygotowana, a jej założenia przedstawi któryś z ministrów - w najbliższych dniach kolejni członkowie rządu będą podsumowywać miniony rok i przedstawiać plany na poziomie resortów podczas specjalnych konferencji prasowych. Najmniej prawdopodobną opcją wydaje się rezygnacja z planów pozbawienia pracowników przemysłu wydobywczego posiadanych dotychczas uprawnień.
- Słuchając wystąpienia pana premiera trudno wywnioskować, która z tych opcji jest prawdziwa. Nie popadałbym w hurraoptymizm i poczekał na wystąpienia ministrów - komentuje przewodniczący górniczej "Solidarności" Jarosław Grzesik.
Sprawa pozostaje niejasna, a o tym, czy kluczowym - i wymierzonym tak naprawdę w górników - było stwierdzenie premiera Tuska o potrzebie "ograniczania przywilejów", być może przekonamy się w najbliższych dniach.