Banner okolicznościowy

Dzień górniczego gniewu. 6 tysięcy górników na ulicach Katowic

Mar 18, 2011

Manifestacja zorganizowana przez 11 górniczych central związkowych przeszła ulicami Katowic. Sześć tysięcy górników wyraziło swój sprzeciw wobec działań rządu premiera Donalda Tuska i zarządów spółek węglowych, których zaniechania doprowadziły branżę na skraj zapaści, a pracę pod ziemią uczyniły najniebezpieczniejszą od lat.

Tuż po godz. 10. sprzed katowickiego Spodka wyruszył pochód będący początkiem walki środowisk górniczych o poważne traktowanie branży przez polityków i zarządy spółek węglowych. "Stop prywatyzacji JSW S.A.", "Dość zamykania kopalń, dość likwidacji miejsc pracy", "Reformatorów emerytalnych zapraszamy na dół" - głosiły związkowe transparenty.

Organizatorzy liczyli na udział pięciu tysięcy demonstrantów, było ich jednak co najmniej sześć tysięcy, bo problemy wywołane nieudolną polityką rządu dotykają wielu innych branż - stąd wsparcie ze strony pracowników kopalń węgla brunatnego, kopalń rud cynku i ołowiu, kolejarzy, nauczycieli, pracowników służby zdrowia i przemysłu motoryzacyjnego.

Wśród demonstrujących byli liderzy ogólnopolskich struktur związkowych: przewodniczący Komisji Krajowej NSZZ "Solidarność" Piotr Duda i szef drugiego pod względem liczebności Ogólnopolskiego Porozumienia Związków Zawodowych Jan Guz.

 

Postulaty

Żądania górników można streścić w czterech punktach.

1. Uruchomienie przyjęć do pracy

Na razie przyjęć nie ma, a zarządy spółek węglowych chcą jeszcze bardziej ograniczyć zatrudnienie. Coraz cięższą pracę wykonuje coraz mniejsza liczba pracowników, co przekłada się na drastyczne obniżenie poziomu bezpieczeństwa pod ziemią. W 2011 roku zginęło już 10 górników. To najtragiczniejszy początek roku od kilkunastu lat.

2. Poważne traktowanie górniczych postulatów płacowych

Trwają rozmowy dotyczące podwyżek wynagrodzeń, które zrekompensowałyby górnikom rosnące koszty utrzymania wynikające m.in. ze wzrostu cen benzyny czy artykułów spożywczych. Zarządy spółek węglowych są w tej kwestii niezwykle oporne, choć ich prezesi nie tak dawno otrzymali kilkudziesięciotysięczne nagrody za rzekome osiągnięcia w 2009 roku, kiedy spółki, głównie wskutek ich nieudolności, przyniosły największe straty. Równocześnie górnikom z Katowickiego Holdingu Węglowego SA (KHW) odmówiono wypłaty czternastej pensji, co jest złamaniem obowiązującej tam Holdingowej Umowy Zbiorowej. W Kompanii Węglowej SA (KW) próbowano szantażować stronę społeczną, obiecując podwyżki w zamian za zgodę związkowców na redukcję zatrudnienia. A Zarząd Jastrzębskiej Spółki Węglowej SA (JSW) chce wprowadzić tzw. motywacyjny system płac, w którym wypłaty jakichkolwiek premii będą zależały od wykonania przyjętych wcześniej nierealnych założeń Planu Techniczno-Ekonomicznego, co w praktyce oznacza obniżkę wynagrodzeń dla górników z kopalń JSW.

3. Prywatyzacja z poszanowaniem prawa

Przyjęta przez rząd "Strategia dla górnictwa" zakłada, że każda próba prywatyzacji w branży powinna się odbywać za zgodą załogi danego zakładu bądź spółki. Tymczasem rząd łamie zasady zawarte we własnym dokumencie i próbuje prywatyzować JSW na siłę, mimo sprzeciwu górników wyrażonego w referendum z 2007 roku. Wmawia się też załogom, że prywatyzacja JSW będzie jedynie "upublicznieniem", a to oznacza, że nikt nie będzie się liczył z dotychczasowymi uprawnieniami pracowniczymi. Nikt nie jest w stanie powiedzieć, czy po prywatyzacji jastrzębskim górnikom nadal będzie wypłacana tzw. Barbórka czy czternasta pensja.

4. Rezygnacja z wprowadzenia podatku od wyrobisk górniczych

Politycy Platformy Obywatelskiej i Polskiego Stronnictwa Ludowego zamierzają wprowadzić podatek od wyrobisk górniczych, którym obciążą spółki węglowe. Jeśli projekt wejdzie w życie, górnictwo zostanie zmuszone do odprowadzania około 3 mld zł rocznie do budżetu państwa i na rzecz samorządów. Na ironię losu zakrawa fakt, że z inicjatywą wprowadzenia antygórniczego podatku wystąpiła reprezentująca Platformę Obywatelską posłanka Danuta Pietraszewska z... Katowic.

 

Wiec

Po niecałej godzinie marszu ulicami Katowic manifestanci dotarli na plac przed Śląskim Urzędem Wojewódzkim, gdzie odbył się wiec protestacyjny.

- Nie damy się nabrać na to, by górnictwo dać sprywatyzować "na dziko". Nie damy się sprywatyzować tak jak stocznie, które po tej prywatyzacji upadły. Nie dopuścimy do tego, żeby na skutek kretyńskiego zarządzania spółkami węglowymi po raz kolejny doszło do tragedii takich jak dwa lata temu na "Śląsku", czy cztery lata temu w "Halembie". Jesteśmy od tego, żeby pilnować spraw bezpieczeństwa - mówił do zgromadzonych przewodniczący Sekcji Krajowej Górnictwa Węgla Kamiennego NSZZ "Solidarność" Dominik Kolorz, czym wywoływał entuzjazm tłumów zgromadzonych przed Śląskim Urzędem Wojewódzkim i w pobliskich ulicach (nie wszyscy zmieścili się na placu).

Szef największej górniczej organizacji związkowej dementował powszechną w Polsce opinię, że górnictwo przynosi straty nie dając niczego w zamian i żądając nieustannego dotowania przez resztę kraju. - Polska nas nie rozumie, Polska nas ośmiesza, bo nie wie, że górnictwo po to by ratować polski budżet, po to by emeryci mieli wypłaty, płaci rocznie do budżetu państwa 8-9 mld zł. Polska nie wie, że my od podatników nie chcemy żadnych pieniędzy. Ale Polska chyba wie, bo dzieje się tak nie tylko na Śląsku, że poziom życia zwykłych pracowników gwałtownie się obniża. To, że ktoś podniósł podatek VAT, że zamroził progi podatkowe, że nie potrafi teraz obniżyć akcyzy na paliwa, świadczy o tym, że ci, którzy nazywają się partią "obywatelską" działają przeciwko obywatelom - mówił Kolorz. - Tylko dureń będzie głosował za posłami, którzy będą chcieli wprowadzić dodatkowe obciążenia dla górnictwa. My już nie jesteśmy w stanie ratować budżetu państwa naszym kosztem - podsumował, nawiązując do zbliżających się wyborów parlamentarnych.

 

Finał przed Holdingiem

W trakcie wiecu liderzy związkowi udali się do wojewody śląskiego Zygmunta Łukaszczyka, na którego ręce złożyli przygotowaną wcześniej petycję z postulatami. Poza wspomnianymi już wcześniej żądaniami, znalazł się tam również punkt wzywający premiera Donalda Tuska do wszczęcia procedury renegocjacji unijnego Pakietu Klimatycznego. Jak zaznaczono, wprowadzenie w życie wszystkich założeń Pakietu "spowoduje wyniszczenie polskiej gospodarki i likwidację setek tysięcy miejsc pracy w naszym kraju".

Ostatnim akcentem manifestacji był przemarsz obok siedziby Zarządu KW i dalej w kierunku budynku Zarządu KHW. Tam, po krótkich wystąpieniach liderów związkowych i spaleniu kukły prezesa JSW Jarosława Zagórowskiego, demonstracja została rozwiązana.

Wbrew informacjom podawanym przez niektóre media, piątkowy protest zakończył się w sposób pokojowy. Skandaliczne incydenty, w tym dewastacja budynku Zarządu KHW czy zniszczenie sprzętu fotograficznego jednemu z dziennikarzy przez ludzi z emblematami związkowymi, miały miejsce po rozwiązaniu manifestacji i zostały dokonane bez wiedzy jej organizatorów.