- Pikieta przed siedzibą koncernu Tauron to ostatnie ostrzeżenie. Kolejnym krokiem może być tylko strajk - mówią inicjatorzy środowej akcji. Podkreślają, że niezwykle głośny protest to wyraz desperacji wobec niepoważnego traktowania strony społecznej przez Zarząd, który pracownikom odmawia prawa do podwyżek, a sam przyznaje sobie milionowe wynagrodzenia. Antypracownicze działania Zarządu z prezesem Dariuszem Luberą zjednoczyły we wspólnym proteście pracowników firm z całego kraju, toteż hasłem pikiety bardzo szybko stał się tekst wypisany na jednej z tabliczek: "Jak będziemy działać wspólnie, to Lubera nas nie ciulnie".
Kolorz: Czas na strajk
Przyczyny pikiety można streścić w pięciu punktach:
- brak realizacji żądań płacowych w spółkach zależnych Grupy,
- sprzeciw wobec niezgodnych z prawem pracy procesów prywatyzacyjnych i konsolidacyjnych prowadzących do likwidacji miejsc pracy,
- brak dialogu społecznego na szczeblu poszczególnych spółek oraz na poziomie całej Grupy Kapitałowej Tauron Polska Energia SA,
- brak rozmów i uzgodnień gwarantujących pracownikom bezpieczeństwo i pewność zatrudnienia w poszczególnych spółkach zależnych,
- brak woli ze strony pracodawcy do rozwiązania sporów zbiorowych toczących się w większości spółek zależnych Grupy.
Zdaniem Dominika Kolorza, przewodniczącego górniczej i śląsko-dąbrowskiej "S", prywatyzacja dokonująca się w grupie Tauron po raz kolejny przyniosła korzyści rządowi i Zarządowi, a zaszkodziła pracownikom, czyli tym, którzy wypracowują zyski przedsiębiorstwa. - Nie może być tak, że prezes dostaje 500 procent podwyżki, a wy nie dostajecie nic. Jeżeli pan prezes Lubera nie widzi tego, że Wy jesteście najważniejszym elementem firmy, to nie powinien tą firmą zarządzać. (...) Dzisiaj mówicie "a", ale Zarząd prawdopodobnie nie przestraszy się tej waszej pikiety. Zarząd dostanie przyzwolenie na rozmowy z wami, jeśli powiecie "b". A to "b" to nie może być straszenie strajkiem, tylko faktycznie do takiego strajku dojść musi - apelował do pikietujących Dominik Kolorz.
Fala ze Śląska, która zmiecie rząd?
Nie było to zresztą najostrzejsze wezwanie skierowane do pracowników zgromadzonych przed nowoczesną siedzibą koncernu przy ulicy Lwowskiej, bo wśród związkowców byli i tacy, którzy - wobec pogarszających się warunków życia i nieudolnej polityki rządu - już dziś otwarcie proponują strajk generalny wszystkich branż w całym kraju.
I choć do wyborów parlamentarnych pozostało kilka miesięcy, niektórzy zastanawiają się, czy rząd premiera Donalda Tuska do wyborów dotrwa, czy też zostanie zmieciony na fali niezadowolenia z rosnących kosztów życia (będących efektem m.in. podwyżki podatku VAT)? Jeśli tak ma się stać, ta głośna fala wzburzenia chyba właśnie zaczęła się toczyć i z Katowic, Jastrzębia oraz innych miejsc w kraju zmierza wprost do Warszawy...