Od tamtego feralnego dnia minął równy miesiąc. - Chwyciłem granat ciśnięty w naszą stronę, ale nie zdążyłem go odrzucić tam skąd przyleciał. Wybuchł mi w dłoni i... zostałem bez kawałka ręki: prawie do łokcia. Na nieszczęście była to lewa ręka, a ja jestem leworęczny - opisywał swój dramat 37-letni lwowiak.
Trafił do szpitala w Łęcznej. Tam przeszedł operację. Podczas krótkiej rekonwalescencji po przebytej operacji znalazł czas, by dwukrotnie spotkać się z przewodniczącym Komisji Zakładowej NSZZ "S" LW "Bogdanka" SA Antonim Pasiecznym i byłym liderem "Solidarności" w nieistniejącym już Zakładzie Robót Górniczych Zbigniewem Grucą. - Koledzy przekazali Andrijowi dość praktyczną w tych tragicznych okolicznościach rzecz, jaką jest elektryczna maszynka do golenia. Pamiętajmy, że stracił on fragment ręki lewej, a więc tej, którą miał bardziej sprawną. Ponadto otrzymał od związkowej delegacji koszulkę górniczej "Solidarności" - relacjonuje Czesław Brzyski, wiceprzewodniczący "S" z "Bogdanki".
Konkretną pomoc zaoferowała sama kopalnia, która wspierać będzie dalsze leczenie bojownika z Majdanu. Za dwa miesiące Andrij Żupnyk wróci, by otrzymać "pierwszą" nową rękę wykonaną na podstawie pomiarów dokonanych przez specjalistów zajmujących się sprzętem rehabilitacyjno-ortopedycznym. Po kolejnych kilku miesiącach dostanie stałą protezę.