Banner okolicznościowy

O pracę i płace. Górnicy z Sosnowca walczą do końca

Wrz 17, 2014

Ulicami Sosnowca i Katowic przeszła manifestacja, będąca wyrazem sprzeciwu górników z KWK "Kazimierz-Juliusz" wobec planów błyskawicznej likwidacji ich zakładu pracy, o czym zdecydował Zarząd Katowickiego Holdingu Węglowego SA (KHW). Pracownicy kopalni dotarli przed siedzibę KHW, gdzie odbył się wiec protestacyjny. Polecamy galerię zdjęć z tego wydarzenia.

Pierwszym etapem manifestacji był 12-kilometrowy przemarsz ulicami Sosnowca. Pozytywnie przyjmowani i pozdrawiani przez mieszkańców miasta demonstranci szli z Kazimierza Górniczego przez Zagórze i Sielec, a swój pochód zakończyli na położonej przy granicy z Katowicami ulicy Kresowej. Stamtąd, autobusami, przejechali do centrum Katowic.

Protest rozpoczął się o godzinie 9. przed zatrudniającą ponad tysiąc osób kopalnią. Zarząd KHW chce zlikwidować zakład do końca września, choć wcześniej Rada Nadzorcza Holdingu zaakceptowała plan, który przewidywał jego funkcjonowanie do połowy przyszłego roku. Sytuacja pracowników "Kazimierza-Juliusza" jest jednak tragiczna już dziś, bo większość z nich nie otrzymała wynagrodzenia za pracę w sierpniu.

Postulaty, pod którymi przebiegała środowa akcja, przedstawił przewodniczący Komisji Zakładowej NSZZ "Solidarność" KWK "Kazimierz-Juliusz" Grzegorz Sułkowski. - To przede wszystkim wypłata wynagrodzeń za sierpień, których w całości nie otrzymaliśmy do tej pory, przedłużenie żywotności kopalni zgodnie z pierwotnym planem Zarządu KHW, jak również uregulowanie kwestii naszych mieszkań zakładowych - mówił tuż przed wymarszem demonstrantów sprzed kopalni.

Kilka słów do górników skierował też przewodniczący Zarządu Regionu Śląsko-Dąbrowskiego NSZZ "Solidarność" Dominik Kolorz. Zwrócił uwagę, że część mediów wykorzystuje trudną sytuację pracowników ostatniej zagłębiowskiej kopalni, by bezpodstawnie atakować związki zawodowe, które domagają się konkretnych gwarancji dla górników na piśmie i chcą określenia warunków, na jakich będą oni pracować w innych kopalniach Holdingu już teraz.

- Co raz więcej jest komentarzy mainstreamowych mediów i ludzi wynajętych w tych mediach, że to organizacje związkowe i związki zawodowe są odpowiedzialne za sytuację na kopalni "Kazimierz-Juliusz", i że w ogóle są odpowiedzialne za dramatyczną sytuację w całym górnictwie. Jeżeli ktoś sobie myśli, że w polskim górnictwie będziemy pracować na "umowach śmieciowych", że w polskim górnictwie będziemy pracować za minimalne wynagrodzenie, że staniemy się Chińczykami Europy, to jest w głębokim błędzie. Jedynie dobra, silna, związkowa reprezentacja pracowników jest w stanie tym wszystkim perfidnym, obrzydliwym planom wobec pracowników kopalń i górnictwa zapobiec - podkreślił.

Na czele manifestacji szli przedstawiciele central związkowych i zakładowego komitetu protestacyjnego. Oprócz przewodniczącego zakładowej "S" i lidera śląsko-dąbrowskich struktur Związku, byli tam również m.in. przewodniczący Sekretariatu Górnictwa i Energetyki NSZZ "Solidarność" Kazimierz Grajcarek i wiceszef górniczej "Solidarności" Stanisław Kłysz. Oprócz członków NSZZ "Solidarność" i ich rodzin, w pochodzie udział wzięli przedstawiciele Związku Zawodowego Górników w Polsce, Związku Zawodowego "Kadra", Związku Zawodowego Ratowników Górniczych w Polsce oraz Wolnego Związku Zawodowego "Sierpień 80". Był też prezydent Sosnowca Kazimierz Górski.

- Sytuacja "Kazimierza-Juliusza" nie dotyczy tylko tej kopalni. Bo tak naprawdę właściciel, który powinien dbać o górnictwo, rozpoczyna od "Kazimierza" likwidację tego górnictwa. Na takie działania nie możemy sobie pozwolić. Dzisiejsza manifestacja jest wspólnym celem - mówił podczas przemarszu Stanisław Kłysz. O tym, że pracownicy większości spółek węglowych w coraz większym stopniu dostrzegają potrzebę wspólnych działań wobec istniejących zagrożeń, świadczyła ich dość liczna obecność w Sosnowcu i Katowicach. Pojawili się m.in. górnicy reprezentujący zakładowe organizacje związkowe "S" z kopalń "Bobrek-Centrum", "Brzeszcze", "Chwałowice", "Halemba-Wirek", "Piast", "Sobieski", "Sośnica-Makoszowy" i "Zofiówka" oraz pracownicy Kopex-Przedsiębiorstwa Budowy Szybów SA i koksownicy z należącej do JSW Koks SA koksowni "Przyjaźń".

Kazimierz Grajcarek podkreślał, że winnych doprowadzenia kopalni "Kazimierz-Juliusz" do tak złej sytuacji finansowej nie ma.

- Tysiąc ludzi to jest tysiąc rodzin. I przez nieudolne zarządzanie (...) dzisiaj ci ludzie, którzy przepracowali cały miesiąc uczciwie, ciężko narażając swoje życie, zdrowie, nie mają za co opłacić rachunków. I nikt dzisiaj za to odpowiedzialności nie ponosi. To jest skandal. (...) Żaden prokurator czy jakaś inna instytucja prawna nie zajęła się sprawą tą, że górnicy zostali okradzeni z pieniędzy. Że wykonali pracę i nie chcą im za tą pracę zapłacić - zaznaczał.

Po przybyciu do Katowic manifestanci udali się przed siedzibę Katowickiego Holdingu Węglowego przy ul. Damrota. Tam odbył się krótki wiec kończący protest.

Decydujące decyzje dotyczące przyszłości "Kazimierza-Juliusza" i realizacji zobowiązań finansowych pracodawcy wobec pracowników kopalni mogą zapaść już w najbliższy poniedziałek. Na ten właśnie dzień zaplanowano rozmowy strony związkowej z Zarządem KHW przy udziale wojewody śląskiego Piotra Litwy.