Poniedziałkową pikietę poprzedziły dwie konferencje prasowe.
Po ponadtygodniowej nieobecności prezes Jarosław Zagórowski postanowił przedstawić opinii publicznej swój pogląd na sytuację w ogarniętej strajkiem firmie. Związkowcom natomiast zaproponował podjęcie rozmów, ignorując - tym samym - uzgodnienia wypracowane przez przedstawicieli Międzyzwiązkowego Komitetu Protestacyjno-Strajkowego (MKPS) JSW, wszystkich czterech wiceprezesów Zarządu JSW przy udziale mediatora, byłego ministra pracy i polityki społecznej Longina Komołowskiego.
W odpowiedzi MKPS JSW zorganizował własną konferencję prasową, przed siedzibą Zarządu Spółki.
- Przez cztery dni negocjowaliśmy w obecności mediatora pana Longina Komołowskiego z Zarządem. Doszliśmy do pewnych uzgodnień, są także rozbieżności. (...) W dniu dzisiejszym dowiadujemy się, że pan prezes Zagórowski nas zaprasza i w mediach deklaruje "nowe otwarcie", tak jakby tych negocjacji do tej pory nie było. Rzuca nowymi propozycjami, których wcześniej nie dawał. W związku z tym nie rozumiemy, dlaczego cztery dni negocjowaliśmy w obecności mediatora i obserwatorów, traciliśmy czas pracowników? (...) Przecież mogliśmy się wcześniej dogadać - stwierdził Piotr Szereda, rzecznik Międzyzwiązkowego Komitetu Protestacyjno-Strajkowego, zwracając się do dziennikarzy.
Związkowcy zarzucili bierność reprezentującym Skarb Państwa ministrom odpowiedzialnym za sektor.
- Dla nas najgorszą rzeczą, jaka przez ten weekend się zdarzyła, to jest to, że na dzień dzisiejszy nikt nie interesuje się tym, co dzieje się w Jastrzębskiej Spółce Węglowej. Rada Nadzorcza nie zajęła się wynikiem rozmów, nie zwołano nadzwyczajnego posiedzenia Rady Nadzorczej. Właściciel milczy i czeka, nie wiem na co. (...) Tu jeżeli nie włączy się, na chwilę obecną, właściciel w postaci czy to ministra Kowalczyka, czy to ministra Karpińskiego, to ja sobie nie wyobrażam rozwiązania tej sytuacji - powiedział Roman Brudziński, członek MKPS, wiceprzewodniczący NSZZ "Solidarność" w JSW.
Komentując konferencję prasową prezesa Jarosława Zagórowskiego, odnieśli się do sugestii dotyczących rzekomych zagrożeń związanych ze wstrzymaniem wydobycia węgla i zapewnili, że górnicy do powstania takich zagrożeń nie dopuszczą.
- Nie pozwolimy na to, nawet jeżeliby załoga miała w jakiejś kopalni, w jakiejś ścianie przerwać strajk. Zagrożenia, swoją osobą i wypowiedziami, stwarza wyłącznie pan prezes - podsumował Piotr Szereda.
Przedstawiciele MKPS zapowiedzieli zaostrzenie akcji protestacyjno-strajkowej, której ostatecznym celem jest teraz doprowadzenie do odwołania prezesa.
- W dniu dzisiejszym protest jest prowadzony w taki sposób jak był do tej pory: jest normalny strajk rotacyjny. Od dnia jutrzejszego pracownicy przynoszą swoje śpiwory i karimaty. Zostajemy zamknięci w zakładach. Rozpoczynamy strajk, który nie będzie już rotacyjnym, tylko będzie okupacyjnym - poinformował Roman Brudziński.
Po zakończeniu konferencji, około godziny 13., rozpoczęła się głośna pikieta, w której udział wzięło kilka tysięcy osób. W pewnym momencie sytuacja wymknęła się spod kontroli, a do akcji wkroczyli funkcjonariusze policji, używając przeciwko demonstrantom gazu, armatki wodnej i broni gładkolufowej.
Polecamy galerię zdjęć z tego wydarzenia.