- Nie mam gotowej recepty na uzdrowienie sytuacji polskiego górnictwa, musiałbym poznać szczegółowo jego problemy. Jednak jedyną receptą na bolączki kopalń nie może być prywatyzacja, zwłaszcza taka, z której korzyści osiąga jedynie budżet państwa, a nie prywatyzowane spółki – zauważył prof. Gliński. - Jeśli zaś rząd planuje dalszą prywatyzację spółek węglowych w oparciu o powołaną właśnie spółkę Inwestycje Rozwojowe, istnieje zagrożenie, że pieniądze z prywatyzacji, zamiast zasilić branżę górniczą, jej rozwój, zasilą zupełnie inne cele. Pół biedy, gdyby chodziło o projekty energetyczne, bo można byłoby je jakoś wpisać w rozwój branży węglowej. Nie wiem jednak do końca, jakie są zamiary obecnego rządu, gdyż opinia publiczna nie jest informowana o szczegółach programu "Inwestycje Polskie", a jak wiemy - diabeł tkwi w szczegółach. Możemy się wszystkiego spodziewać - powiedział kandydat na premiera.
Wizyta prof. Glińskiego zbiegła się w czasie z referendum na temat przyłączenia się pracowników JSW do generalnego strajku solidarnościowego.
- Podtrzymywanie miejsc pracy poprzez ich subsydiowanie jest znacznie tańsze niż likwidowanie miejsc pracy, a następnie ich odtwarzanie. Postulat związkowców skierowany do rządu jest zatem najbardziej racjonalny w sytuacji kryzysu i powiększającego się bezrobocia - ocenił jedną ze związkowych propozycji prof. Gliński.