Banner okolicznościowy

Razem w obronie "Brzeszcz"

Maj 29, 2013

Na początku czerwca do Brzeszcz przyjadą górnicy z wszystkich spółek węglowych, by wspólnie zamanifestować w obronie tamtejszej kopalni. Zarząd Kompanii Węglowej SA (KW) zapowiedział restrukturyzację zakładu poprzez przeniesienie dwóch trzecich załogi do innych oddziałów i likwidację oddziałów przygotowawczych, co oznaczać może tylko jedno: najgorsze.

O dramatycznej sytuacji zakładu i zatrudnionych w nim pracowników, wobec zbliżającej się decyzji Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad (GDDKiA) dotyczącej lokalizacji drogi ekspresowej S1, dyskutowała w Katowicach Rada kompanijnej "Solidarności". Związkowców zaskoczył fakt, że ostateczny werdykt GDDKiA, mogący oznaczać śmierć dla kopalni, uprzedził jej właściciel, Zarząd Kompanii Węglowej, informując o krokach zmierzających w stronę likwidacji "Brzeszcz".

- 21 maja Zarząd wystosował pismo do dyrekcji kopalni w sprawie planowanej restrukturyzacji. Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że restrukturyzacja ta obejmuje alokację ludzi i zmniejszenie poziomu zatrudnienia z 3000 do 1200 osób. Likwidacja oddziałów przygotowawczych oznacza oczywiście, że węgiel z dwóch funkcjonujących ścian zostanie wybrany i na tym koniec. Po kopalni - mówił do zebranych wiceprzewodniczący kompanijnej "Solidarności" i szef Związku w KWK "Brzeszcze" Stanisław Kłysz. - Na to nie ma zgody organizacji związkowych działających w kopalni "Brzeszcze". Uważamy, że jeżeli wybronimy się przed drogą S1, to ta kopalnia ma perspektywy funkcjonowania, ma dobre jakościowo złoża na 35 lat. Na tę chwilę zażądaliśmy od Zarządu Kompanii przygotowania wariantu alternatywnego, żeby szukać oszczędności w innych elementach i stopniowo, a nie od razu i poprzez alokację ludzi - oświadczył.

Problemy kopalni z niezłymi, na pozór, perspektywami zaczęły się od przedstawienia przez GDDKiA kilku propozycji przebiegu odcinka drogi ekspresowej S1 z Mysłowic do Bielska-Białej. Część z nich zakładała budowę arterii w obrębie pół wydobywczych kopalni, co od początku wzbudzało niepokój pracowników KWK "Brzeszcze". Obecnie rozpatrywane są już tylko dwa warianty. - Wariant oznaczony literą C, przecina pola wydobywcze kopalni "Brzeszcze", zabraniając, bo tak się wyraziła GDDKiA, całkowitego wydobywania. Na górze to jest pas rzędu 120 metrów, ale na poziomie 600 metrów jego długość wzrasta do 1150 metrów. My funkcjonujemy na poziomach 740 i 900 metrów, gdzie pas ten liczy sobie 1,5 kilometra, skąd nie wolno nam będzie wydobywać węgla - tłumaczył związkowiec.

Stąd decyzja o wielkiej manifestacji, w której pracowników zagrożonej kopalni wesprą koledzy z innych zakładów wydobywczych. - Manifestacja odbędzie się przed Urzędem Gminy w Brzeszczach, bo tak naprawdę, w dużej mierze naszej kopalni zaszkodziła polityka gminy, burmistrza i rady. Ta ostatnia do dziś twierdzi, że droga S1 powinna powstać, bo oznaczać będzie rozwój gminy, choć kopalnia jest jedynym dużym pracodawcą w mieście - zapowiedział Kłysz.

Poza sytuacją KWK "Brzeszcze", związkowcy z NSZZ "Solidarność" kopalń i zakładów Kompanii zapoznali się z założeniami przygotowywanego rozporządzenia "klimatycznego" Ministra Środowiska. Dokument będący konsekwencją uchwalenia nowego Prawa geologicznego i górniczego ma zastąpić obowiązujące dotychczas rozporządzenie Ministra Gospodarki.

Największe kontrowersje budzi sposób obliczania średniej temperatury na stanowisku pracy. To element decydujący o tym, czy w danym miejscu obowiązuje skrócony czas pracy wynikający z trudnych warunków, czy nie. - Jeśli chodzi o pomiary klimatyczne na dole kopalni, przepisy obowiązujące na dzień dzisiejszy mówią, że skrócony czas pracy dla pracowników obowiązuje w momencie spadku intensywności chłodzenia mierzonego w katastopniach wilgotnych poniżej określonego progu i przekroczenia bariery 28 stopni Celsjusza przez temperaturę mierzoną termometrem suchym - wyjaśnił wspomniany już Stanisław Kłysz, który z ramienia kompanijnej "S" nadzoruje sprawy bezpieczeństwa i higieny pracy. - Zgodnie z nowym rozporządzeniem, czynnikiem decydującym będzie "temperatura zastępcza średnia" wyliczana według wzoru, do którego podstawia się wartość temperatury wilgotnej, suchej i prędkości powietrza. A to oznacza, że nie będzie już można ogłosić skróconego czasu pracy na podstawie zwykłego pomiaru temperatury wilgotnej czy suchej. Łatwo też będzie manipulować strumieniem powietrza i wstawiając odpowiednią wartość do wzoru sztucznie zaniżać wartość "temperatury zastępczej średniej". Nie jest to rozwiązanie opracowane pod kątem pracownika, a sprytny wybieg ułatwiający życie pracodawcy - ocenił Kłysz.

Wprowadzenie całkowicie nowych zasad dotyczących warunków klimatycznych na dole byłoby też sprzeczne z zapisami Ponadzakładowego Układu Zbiorowego Pracy, wciąż obowiązującymi w niektórych kopalniach. Stanowią one, że w przypadku temperatury wyższej niż 28 stopni Celsjusza obowiązuje czas pracy skrócony do 6 godzin.

Związek przygotował pytania dotyczące wątpliwości związanych z nowymi rozwiązaniami i skierował je do Wyższego Urzędu Górniczego, instytucji współuczestniczącej w tworzeniu nowego Prawa geologicznego i górniczego.

Przewodniczący "Solidarności" w Kompanii Węglowej Jarosław Grzesik poinformował, że Węglokoks wycofał się z planów powołania spółki celowej, która miałaby objąć m.in. kopalnię "Piekary". Jedną z przyczyn takiej decyzji jest sprzeciw związków zawodowych wobec "wyprowadzenia" zakładu ze struktur KW. Wśród głosów sprzeciwu wobec tworzenia nowego podmiotu gospodarczego byli uczestnicy kwietniowego zebrania delegatów kompanijnej "S".