Banner okolicznościowy

Brzeszcze: Odwołać panią burmistrz, ocalić kopalnię

Cze 06, 2013

Ulicami Brzeszcz przeszła 8-tysięczna demonstracja pracowników większości polskich kopalń, którzy głośno sprzeciwili się planom budowy drogi ekspresowej S1 przez pola wydobywcze KWK "Brzeszcze", co grozi likwidacją zakładu zatrudniającego 3 tysiące osób. Protest zakończyło rozpoczęcie zbiórki podpisów pod wnioskiem o referendum w sprawie odwołania władz miasta, popierających budowę S1.

Organizatorem manifestacji, która wyruszyła sprzed hali sportowej przy ulicy Ofiar Oświęcimia, przemaszerowała obok kopalni, by po niecałej godzinie dotrzeć do Urzędu Gminy w Brzeszczach, był Komitet Społeczny Mieszkańców oraz Pracowników KWK "Brzeszcze" przeciwko budowie drogi S1.

Solidarność z kolegami walczącymi o dalsze istnienie dobrze funkcjonującej kopalni ściągnęła do Brzeszcz górników reprezentujących wszystkie główne organizacje związkowe działające w branży. Bezpośrednią przyczyną ich obecności była tocząca się od wielu miesięcy batalia, mająca spowodować przyjęcie korzystnej dla kopalni lokalizacji drogi ekspresowej S1. Korzystnej, a więc takiej, która ominie obszary złóż węgla kamiennego KWK "Brzeszcze" i pozwoli funkcjonować zakładowi zatrudniającemu 3 tysiące osób przez najbliższych 30 lat. Obecnie, po licznych perturbacjach, Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad (GDDKiA) bierze pod uwagę dwa warianty, oznaczone literami A i C. - Wariant oznaczony literą C, przecina pola wydobywcze kopalni "Brzeszcze", zabraniając, bo tak się wyraziła GDDKiA, całkowitego wydobywania. Na górze to jest pas rzędu 120 metrów, ale na poziomie 600 metrów jego długość wzrasta do 1150 metrów. My funkcjonujemy na poziomach 740 i 900 metrów, gdzie pas ten liczy sobie 1,5 kilometra, skąd nie wolno nam będzie wydobywać węgla - tłumaczył przewodniczący Komisji Zakładowej NSZZ "Solidarność" KWK "Brzeszcze" Stanisław Kłysz podczas majowego zebrania Rady kompanijnej "S".

Dodatkowym zaskoczeniem dla górników w ostatnim czasie był fakt "wyjścia przed szereg" Zarządu Kompanii Węglowej SA, właściciela "Brzeszcz", który 21 maja wystosował pismo do dyrekcji kopalni w sprawie restrukturyzacji zakładu, choć ostatecznej decyzji o lokalizacji S1 jeszcze nie ma. Według informacji posiadanych przez związkowców, restrukturyzacja ma objąć alokację pracowników do innych kopalń i zmniejszenie poziomu zatrudnienia z 3000 do 1200 osób oraz likwidację oddziałów przygotowawczych. Decyzja Zarządu Kompanii całkowicie zjednoczyła środowisko górnicze, które po niedawnej wypowiedzi wiceministra gospodarki Tomasza Tomczykiewicza na temat zamykania "kopalń trwale nierentownych", jest wyjątkowo wyczulone na jakiekolwiek działania mogące być próbą wprowadzenia tych słów w życie. Strona społeczna jednoznacznie sprzeciwia się takim działaniom. - Nie zgadzamy się na przeniesienie załogi do innych kopalń, bo to nic innego jak rozpoczęcie procedury likwidacyjnej - wyjaśniał dziennikarzom przed rozpoczęciem protestu Stanisław Kłysz.

Manifestacji przemieszczającej się w stronę urzędu gminy towarzyszyła kukła pani burmistrz Teresy Jankowskiej na wózku z obornikiem ("wozie służbowym burmistrz gminy Brzeszcze", jak głosił napis umieszczony na pojeździe) oraz liczne transparenty. Pojawiły się hasła wyrażające obawy mieszkańców miasta związane z budową "ekspresówki" i likwidacją kopalni: "Brzeszcze nie chcą być Wałbrzychem", "Radnych pomysły z S1 - do Wisły" czy "S-1. Droga do naszej biedy".

Przed budynkiem urzędu gminy do protestujących zwrócili się związkowi liderzy.

- Przyjechaliśmy tutaj ze wszystkich kopalń: kopalń Kompanii Węglowej, kopalń Katowickiego Holdingu Węglowego, kopalń Jastrzębskiej Spółki Węglowej - są tu górnicy ze wszystkich kopalń w Polsce i przedstawiciele wszystkich związków zawodowych. Jesteśmy tutaj razem, bo wam dzieje się krzywda, bo wam chcą zrobić krzywdę. I wszędzie tam, gdzie będą chcieli zrobić krzywdę polskim górnikom, tam będziemy razem - zapewniał zgromadzonych przewodniczący górniczej "Solidarności" Jarosław Grzesik. - Ten rząd i ten minister [Tomasz Tomczykiewicz - przyp. red. SG] pokazał już niejeden raz, że ma w nosie nas, nas - ludzi pracy, że ma w nosie górników, że ma w nosie hutników, stoczniowców, energetyków i wszystkich. Pokażmy im, że oni są niepotrzebni, a zacznijmy po raz kolejny od działaczy samorządowych. Nie może być tak, że działacze samorządowi będą przeciwko temu, co dzieje się w ich gminie, że będą chcieli likwidować miejsca pracy, że będą chcieli zamykać kopalnie. Powiedzmy im wszystkim "nie!" - apelował.

Oprócz Grzesika, na miejscu obecni byli szefowie m.in. śląsko-dąbrowskich struktur "S" Dominik Kolorz, Porozumienia Związków Zawodowych "Kadra" Dariusz Trzcionka, Wolnego Związku Zawodowego "Sierpień 80" Bogusław Ziętek oraz obydwaj wiceprzewodniczący Związku Zawodowego Górników w Polsce Wacław Czerkawski i Dariusz Potyrała.

Po złożeniu petycji z żądaniem ustąpienia pani burmistrz i rady miasta, gdzie oprócz kwestii związanej z S1 wymieniono cały szereg innych niedociągnięć ze strony włodarzy gminy na poziomie lokalnym, Stanisław Kłysz poinformował, że Komitet Społeczny Mieszkańców oraz Pracowników KWK "Brzeszcze" zainaugurował zbiórkę podpisów pod wnioskiem o przeprowadzenie referendum, w którym mieszkańcy Brzeszcz zdecydują o dalszych losach obecnych władz samorządowych, jeśli te same nie ustąpią.

Polecamy galerię zdjęć z tego wydarzenia.