W Deklaracji Budapesztańskiej strona społeczna i przedstawiciele pracodawców związanych z górnictwem stwierdzają, że Unia Europejska powinna się opierać się na własnych zasobach węgla, modernizując przy tym energetykę węglową. Alternatywą wobec paliw kopalnych jest wciąż niebezpieczna energetyka jądrowa lub import surowców spoza Unii, a więc wspieranie innych gospodarek. Same źródła odnawialne, tak mocno promowane przez niektórych polityków z Brukseli, nie są w stanie zaspokoić zapotrzebowania energetycznego całego kontynentu.
- Miejmy nadzieję, że Deklaracja pozwoli wstrzymać realizację szalonych pomysłów Brukseli z Pakietem Klimatycznym i "energetyczną mapą drogową" na czele. Plany "dekarbonizacji" Unii Europejskiej, a więc zamknięcia kopalń i elektrowni węglowych, to coś szalenie groźnego, a przy tym abstrakcyjnego, nawet jak na unijne standardy - mówi Krzysztof Leśniowski z górniczej "Solidarności", wieloletni uczestnik prac Komisji Sektorowej Dialogu Społecznego. - Czas na porzucenie wzajemnych niechęci pomiędzy związkowcami i pracodawcami. Pracownicy i zarządzający spółkami węglowymi jadą tutaj "na jednym koniu". Jeśli wspólnie nie sprzeciwimy się unijnym planom, sektor wydobywczy zostanie z premedytacją zlikwidowany, co spowoduje utratę pracy przez setki tysięcy ludzi, wzrost cen energii dla gospodarstw domowych nawet do 300 procent i ogólną zapaść wielu regionów Europy. Unia Europejska jako całość przestanie być też konkurencyjna wobec gigantów takich jak Indie czy Chiny, stawiających od lat na rodzime surowce i czerpiących z tego wymierne korzyści.
Treść Deklaracji Budapesztańskiej ma zostać przesłana na ręce szefów rządów i ministrów odpowiedzialnych za energetykę we wszystkich krajach członkowskich Unii Europejskiej.
Stronę polską w Komisji Sektorowej reprezentują związkowcy - Krzysztof Leśniowski (Sekcji Krajowej Górnictwa Węgla Kamiennego NSZZ "Solidarność") i Dariusz Potyrała (Związek Zawodowy Górników w Polsce) - oraz przedstawiciel pracodawców Zygmunt Borkowski.