Do niedawna podstawowym pomysłem na dalsze funkcjonowanie ostatniego zakładu wydobywczego w Zagłębiu Dąbrowskim było wykorzystanie tzw. złóż rezerwowych, liczących około 5 milionów ton węgla. Po przeprowadzeniu dokładnych badań geologicznych okazało się jednak, że zalegający tam surowiec jest o wiele gorszej jakości niż przypuszczano i może go być znacznie mniej.
Rozwiązanie zakładające dotarcie do złóż po zlikwidowanej w 2000 roku KWK "Jan Kanty" i wydobycie zlokalizowanego tam surowca stało się na tyle prawdopodobne, że związkowcy poinformowali o nim załogę podczas masówek, które odbyły się 8 maja.
Prace nad ośmiokilometrowym przekopem potrwałyby, w ocenie przewodniczącego zakładowej "Solidarności" Grzegorza Sułkowskiego, około 5-6 lat, a więc mniej więcej tyle, ile zajmie wyczerpanie obecnych złóż. Pozytywnym skutkiem realizacji pomysłu byłoby też stworzenie nawet dwóch tysięcy nowych miejsc pracy. Obecnie "Kazimierz-Juliusz" zatrudnia ponad 1100 pracowników.
Pod koncepcją dotarcia do złóż po "Janie Kantym" podpisują się wszystkie zakładowe organizacje związkowe. Odpowiednie działania podjął Zarząd KWK "Kazimierz-Juliusz" Sp. z o.o., który poinformował o znalezieniu partnera mającego wesprzeć kapitałowo kopalnię w realizacji inwestycji - jest nim prywatna firma KWK Jaworzno. Wszystko zależy teraz od tego, kto otrzyma koncesję na wydobycie węgla w Jaworznie, bo oprócz sosnowieckiej kopalni ubiegają się o nią także trzy inne podmioty.