Pierwsza tura nieudanych, jak się potem okazało, rozmów miała miejsce 1 października. Związkowcy uzależnili wtedy powodzenie dalszych negocjacji od:
- zakończenia prowadzonych sporów zbiorowych dotyczących wzrostu wynagrodzeń i nowych umów o pracę,
- przyjęcia zasady, że z nowymi pracownikami, po okresie 6 miesięcy nienagannej pracy w ramach umowy na czas określony, zawierane będą umowy na czas nieokreślony,
- przyjęcia zasady, że dniami wolnymi od pracy w JSW są soboty, niedziele i święta, a praca w tych dniach może odbywać się na zasadach uzgodnionych ze stroną związkową,
- wprowadzenia jednolitego regulaminu pracy dla jednostek organizacyjnych JSW oraz zgoda na to, że nowy regulamin pracy będzie integralną częścią nowego Zakładowego Układu Zbiorowego Pracy JSW SA,
- wznowienia rozmów odnośnie nowego ZUZP.
I tutaj pojawił się znany już od dłuższego czasu problem, bo - jak relacjonuje przewodniczący NSZZ "Solidarność" w JSW Sławomir Kozłowski - przedstawiciele Zarządu JSW po raz kolejny nie wykazali zainteresowania propozycjami związkowców, próbując im w zamian narzucić swoje, jak nietrudno się domyślić, niekorzystne dla pracowników, a więc i niemożliwe do przyjęcia przez stronę społeczną. Rzecz dotyczy m.in. regulaminów pracy, które miałyby zostać wyłączone z nowego ZUZP. - To jest manewr, który dobitnie świadczy o niejasnych zamiarach pracodawcy wobec utrzymania dotychczasowych uprawnień pracowniczych, tym razem wynikających z zapisów zawartych w regulaminach pracy - komentuje Kozłowski. - Podczas rozmów padały też słowa świadczące o niekompetencji obecnego kierownictwa Spółki. Jeden z członków Zarządu stwierdził na przykład, że tzw. czternasta pensja nie istnieje w górnictwie od zawsze, bo wcześniej funkcjonowała jako nagroda z zysku. Przy okazji dowiedzieliśmy się jednak, jakie zamiary ma Zarząd - dodaje lider "S" w JSW.
Nic się nie zmieniło, jeśli chodzi o wzbudzającą największe emocje sprawę wprowadzenia w JSW niekorzystnych dla pracowników wzorów umów o pracę. Umowy odbierają zatrudnionym po 15 lutego br. m.in. uprawnienia wynikające z Karty Górnika, takie jak czternasta pensja czy "barbórka". Zarząd jest zdania, że mógł podjąć taką decyzję, związkowcy - że to złamanie przepisów prawa pracy i porozumienia z ubiegłego roku, które gwarantowało pracownikom JSW utrzymanie dotychczasowych uprawnień po debiucie giełdowym Spółki.
Druga tura rozmów, przeprowadzona 3 października, nie wniosła niczego nowego.
- Po raz kolejny odbieramy działania Zarządu JSW jako pozorowany dialog i próbę pozbawienia pracowników ich dotychczasowych uprawnień - podsumowuje październikowe spotkania z kierownictwem Jastrzębskiej Spółki Węglowej Sławomir Kozłowski.
Tymczasem w czwartek, 4 października, katowicki Sąd Apelacyjny oddalił wniosek Zarządu JSW o to, by obciążyć Międzyzwiązkowy Komitet Protestacyjno-Strajkowy w JSW rekompensatą za straty Spółki spowodowane ewentualnym strajkiem. Decyzja wymiaru sprawiedliwości, na którą od dłuższego czasu czekali związkowcy, w połączeniu z nieugiętą postawą pracodawcy podczas kolejnych rozmów może oznaczać, że protest jastrzębskich górników jest już tylko kwestią czasu.