Powstrzymać przyspieszoną likwidację elektrowni

Sty 12, 2025

Ponad 10 tysięcy osób zgromadziła manifestacja w obronie energetyki węglowej, która czwartkowym popołudniem przeszła ulicami Warszawy. Uczestnicy protestu wyrazili swój sprzeciw wobec planów przyspieszonej likwidacji elektrowni "Rybnik", "Łaziska" i "Dolna Odra". Organizatorem wydarzenia był Krajowy Sekretariat Górnictwa i Energetyki (KSGiE) NSZZ "Solidarność".

W demonstracji udział wzięli pracownicy z całego kraju. Oprócz tych zrzeszonych w NSZZ "Solidarność" pojawili się także członkowie Ogólnopolskiego Porozumienia Związków Zawodowych, Związku Zawodowego "Kontra", "Solidarności 80", Forum Związków Zawodowych, Związku Zawodowego Pracowników Dołowych i NSZZ "Solidarność" Rolników Indywidualnych. Wszystkich połączył wspólny cel: skuteczne zablokowanie decyzji, które spowodują utratę zatrudnienia przez załogi samych elektrowni oraz podmiotów z nimi kooperujących.

Związkowcy wskazują, że konsekwencje likwidacji zakładów odczują "zwykli" mieszkańcy Rybnika czy Łazisk Górnych. Do kilkunastu tysięcy osób przestanie docierać ciepło z elektrowni, którym dotychczas były ogrzewane ich mieszkania.

Ponadto przypominają, iż podatki płacone przez elektrownie stanowią znaczącą część miejskich budżetów (w przypadku Łazisk aż 10 procent wpływów do miejskiej kasy pochodzi z tego źródła).

Uderzenie w branżę energetyczną mocno dotknie polskie górnictwo. Tylko elektrownia "Rybnik" spala rocznie 1,5 miliona ton węgla.

Inny skutek to przerwy w dostawach energii i drastyczne podwyżki jej ceny.

- Jeśli elektrownie węglowe będą likwidowane w takim tempie, jak chce tego rząd, już w 2026 roku przerwy w dostawach energii w Polsce wyniosą łącznie ok. 100 godzin, a w kolejnych latach liczba godzin bez prądu będzie gwałtownie rosnąć - przekonuje strona społeczna.

 

Grzesik: Albo się przeciwstawimy, albo nas nie będzie

Protestujący zebrali się przed siedzibą PGE Polskiej Grupy Energetycznej SA (PGE) przy ulicy Mysiej. Tam, tuż po godzinie 12., odtworzono słowa świętego Jana Pawła II o znaczeniu ludzkiej pracy, co było symbolicznym momentem rozpoczęcia manifestacji.

- Praca ludzka nie może być traktowana tylko jako siła potrzebna do produkcji - tak zwana siła robocza. Człowiek nie może być widziany jako narzędzie produkcji. Człowiek jest twórcą pracy, jej sprawcą. Należy uczynić wszystko, ażeby praca nie straciła swojej właściwej godności. Celem bowiem pracy, każdej pracy, jest sam człowiek - mówił cytowany papież-Polak.

Następnie głos zabrali związkowi liderzy, a w pierwszej kolejności - przewodniczący KSGiE NSZZ "Solidarność" Jarosław Grzesik.

- Decyzja o przyspieszonym zamknięciu elektrowni "Dolna Odra" i elektrowni "Rybnik" była zarzewiem dzisiejszego naszego spotkania w tym miejscu. I dlatego spotykamy się w tym miejscu, bo to w tym budynku [Zarządu PGE Polskiej Grupy Energetycznej SA - przyp. red. SG], który tu stoi za nami, zapadają te złe dla Polski decyzje, zapadają złe decyzje dla naszych elektrowni, a co za tym idzie - dla naszych kopalń, dla wszystkich zakładów kooperujących z elektrowniami i z kopalniami, i dla całej polskiej gospodarki. Energetyka jest krwiobiegiem całej gospodarki, całego przemysłu. Bez wydolnej energetyki nie będą funkcjonowały żadne zakłady w naszym kraju. I to, co się tutaj dzieje - to, co się dzieje w tym budynku - woła o pomstę do nieba. Dlatego tutaj jesteśmy, żeby powiedzieć "precz z tą polityką"! - grzmiał.

Wyjaśnił, że kierunek obrany przez PGE Polską Grupę Energetyczną SA nie jest wyjątkiem, bo podobne decyzje zapadają również w innych koncernach energetycznych - strategia Grupy Tauron zakłada między innymi wcześniejszą likwidację elektrowni "Łaziska", a w strategii Grupy Enea SA przewidziano szybsze wygaszanie bloków umożliwiających wytwarzanie energii z węgla.

Szef Sekretariatu zapowiedział, że po zakończeniu pikiety przed siedzibą PGE manifestujący pojawią się przed siedzibą resortu aktywów państwowych - "bo Minister Aktywów Państwowych jest właścicielem, większościowym udziałowcem, tych grup energetycznych i on nie robi nic, żeby naprostować prezesów w tych spółkach energetycznych".

- Ci ludzie doprowadzą do tego, że stracimy kontrolę nad naszą energetyką, stracimy kontrolę nad naszym przemysłem, stracimy kontrolę nad całą gospodarką, a my w domach będziemy mieli ograniczony dostęp do prądu i do ciepła. Nie możemy na to pozwolić! (...) Dzisiejszy protest (...) jest w obronie całej polskiej gospodarki i polskiej racji stanu, i polskiego bezpieczeństwa energetycznego. Albo się przeciwstawimy temu, co oni robią, albo nas nie będzie - podsumował.

Kilka słów do zgromadzonych skierował szef NSZZ "Solidarność" w elektrowni "Rybnik" Ireneusz Oleksik.

- My pierwsi zostaliśmy zgłoszeni do wyłączenia. (...) Nasze zużycie węgla rocznie to jest 1,5 mln-2 mln t węgla - to jest wielkość wydobycia jednej kopalni. Wyłączą jedną elektrownię, następną... Nie będzie dla nas wszystkich pracy. Ja tutaj przyjechałem w obronie miejsc pracy naszych, na elektrowni, ale również miasta, regionu, bo jeśli nas zamkną, zamkną kolejne zakłady, nie będzie miejsc pracy. Będziemy skansenem, a nie uprzemysłowionym regionem. Nie możemy do tego dopuścić - powiedział. - Jesteśmy w umowie społecznej i mamy zagwarantowane miejsca pracy do 2030 r. W '29 mieliśmy dopiero rozmawiać o dalszej pracy elektrowni. Decyzja o wcześniejszej jej likwidacji łamie również umowę społeczną. (...) Ja mam nadzieję, że ten rząd będzie (...) tę umowę respektował - stwierdził.

Przed wielotysięcznym tłumem manifestantów wystąpił również lider górniczej "Solidarności" Bogusław Hutek.

- Przyjechaliśmy dzisiaj do Warszawy zaprotestować - (...) nie tylko bronić energetyki czy górnictwa, ale przede wszystkim bronić naszych miejsc pracy. Przed czym? Ano przed Zielonym Ładem, który chce wprowadzić Unia Europejska i rząd polski. (...) Dzisiaj walczymy o to, żebyśmy my dopracowali do emerytury, (...) walczymy o miejsca pracy dla naszych dzieci, dla naszych wnuków, żeby nie musiały jeździć "na szparagi" ani wyjeżdżać za granicę do pracy. (...) I mam nadzieję, że (...) energetycy, którzy w końcu protestują razem z górnikami - wszystkie związki zawodowe w energetyce - przypilnują, żeby polskie elektrownie w końcu spalały polski węgiel, najlepszy polski węgiel - mówił. - Cieszę się, że dzisiaj wszyscy otwierają oczy, co to jest Zielony Ład, który zaczął dotykać rolników, dotyka górnictwo od dawna, energetykę, widzę transportowców, widzę kolejarzy - wszystkich zaczyna dotykać Zielony Ład. I albo będziemy razem i razem załatwimy, że w tej Polsce się zmieni, że nie będzie wprowadzony Zielony Ład, że będzie tania energia dla Polski i Polaków z węgla, naszego rodzimego surowca, albo przegramy i nasze dzieci rzeczywiście będą musiały emigrować - przestrzegał.

Protestujący przygotowali petycję zaadresowaną do prezesa PGE, ale szef koncernu Dariusz Marzec nie znalazł czasu, by z nimi porozmawiać.

Po uformowaniu pochodu uczestnicy demonstracji wyruszyli przed siedzibę Ministerstwa Aktywów Państwowych (MAP). W trakcie przemarszu wznosili okrzyki wymierzone przeciwko Zielonemu Ładowi. Nie obyło się bez gwizdków i wuwuzeli. Było głośno, ale spokojnie.

 

Zostanie pustynia

Godzinę później, już na ul. Wspólnej, gdzie zlokalizowany jest resort aktywów państwowych, odbyła się pikieta, podczas której przemówił szef Zarządu Regionu Śląsko-Dąbrowskiego NSZZ "Solidarność" Dominik Kolorz.

- Wszystko się zaczęło (...) od elektrowni "Rybnik", bo to ona jest literalnie zapisana w umowie społecznej dotyczącej górnictwa i całego Śląska jako rok 2030 czyli ten rok, w którym ewentualnie mogą bloki w Rybniku być wygaszone. Panie ministrze Jaworowski, Ministerstwo Aktywów Państwowych też jest sygnatariuszem umowy społecznej. Niejednokrotnie deklarowaliście, że ta umowa społeczna będzie wykonywana, nie będzie łamana. I nie pozwolimy sobie na to, żeby jakikolwiek punkt umowy społecznej dotyczącej transformacji górnictwa i województwa śląskiego był łamany. Dlatego dzisiaj tutaj jesteśmy, a jak będzie trzeba, będziemy tu co miesiąc - groził.

O tym, jak irracjonalne jest podejście rządzących oraz osób zarządzających spółkami energetycznymi, świadczy - jego zdaniem - przykład elektrowni "Łaziska", która - wraz z sąsiadującą KWK "Bolesław Śmiały" - powinna być wzorcowym przykładem kooperacji górnictwa z energetyką i dostarczycielem taniej energii, tymczasem ma zostać zamknięta.

- Elektrownia "Łaziska" to taki "samograj" - obok kopalnia "Bolesław Śmiały", za miedzą bloki energetyczne (...) elektrowni "Łaziska", jeden z najniższych kosztów produkcji energii w naszym kraju. Ale w związku z tym, że pan prezes Grupy Tauron stwierdził, że będzie transformował Grupę Tauron "na zielono", to tego "samograja" na Łaziskach też trzeba zamknąć. Tam - i na całym Śląsku - jeśli pozwolimy na zamykanie elektrowni, jeżeli pozwolimy na zamykanie przemysłu, doskonale wiecie, że zostanie pustynia - zauważył przewodniczący śląsko-dąbrowskiej "Solidarności".

Według Dominika Kolorza gospodarka europejska pogrąża się w kryzysie głównie wskutek wdrażania przepisów Pakietu Klimatycznego i Zielonego Ładu.

- Mami się nas tym, że jak "stransformujemy" polską gospodarkę na "zielone" źródła energii, to będziemy mieli tanią energię. (...) To jest jedna wielka bzdura. Nie ma tańszej energii od energii z węglowodorów, od energii konwencjonalnej. (...) Jeżeli w tej chwili czytamy takie programy, jak "Krajowy Plan w dziedzinie Energii i Klimatu", w którym wyraźnie piszą o tym, że będziemy likwidować energetykę konwencjonalną, że będziemy likwidować kopalnie, że będziemy zabraniać produkować polską stal, że będziemy podnosić koszty energii wszystkich zakładów przemysłowych, które funkcjonują na Śląsku, to to jest po prostu gospodarcza masakra dla naszego kraju. Tylko dureń może pisać takie rzeczy, jak napisało Ministerstwo Klimatu w swoich dokumentach - podsumował związkowiec.

Finalnie przedstawiciele strony społecznej udali się do siedziby MAP, gdzie zostali przyjęci przez dyrektorów departamentów. Na ich ręce złożyli petycję, żądając od ministra Jakuba Jaworowskiego interwencji w sprawie decyzji prezesów spółek energetycznych dotyczących natychmiastowej likwidacji elektrowni węglowych.