Glenc: Nikt pracy nie straci

Gru 19, 2024

9 grudnia w KWK "ROW" Ruch "Rydułtowy" odbyło się spotkanie przedstawicieli Zarządu Polskiej Grupy Górniczej SA (PGG) i strony społecznej na temat przyszłości zakładu. Pełniący obowiązki prezesa PGG Bartosz Kępa i wiceprezes do spraw produkcji Marek Skuza zaprezentowali koncepcję dalszego funkcjonowania ruchu "Rydułtowy" w warunkach zaistniałych po silnym tąpnięciu, do którego doszło 11 lipca 2024 roku, oraz wstrząsie wtórnym z 14 lipca br.

Nowy model uwzględnia wnioski z ekspertyzy wykonanej na zlecenie Wyższego Urzędu Górniczego, w której zespół pod przewodnictwem prof. dr hab. inż. Andrzeja Zorychty określił możliwe kierunki dalszej eksploatacji węgla.

Zakład ma prowadzić wydobycie jedną ścianą (dopuszczono możliwość krótkookresowego "zazębiania się" wydobycia z dwóch ścian prowadzonego szeregowo w dwóch różnych partiach złoża "E2" i "E1"). Od 2026 r. "Rydułtowy" mają dostarczać 600-800 tysięcy ton węgla rocznie.

Docelowo odstawa urobku z "Rydułtów" zostanie przekierowana na ruch "Marcel". Ponadto 1 stycznia 2025 r. wdrożony zostanie nowy schemat organizacyjny kopalni "ROW".

Jak do tych propozycji odnosi się strona społeczna? Pytamy przewodniczącego Komisji Zakładowej (KZ) NSZZ "Solidarność" KWK "ROW" Ruch "Rydułtowy" Piotra Glenca.

 

* * *

 

Solidarność Górnicza: - Jak NSZZ "Solidarność" KWK "ROW" Ruch "Rydułtowy" ocenia przedstawiony przez Zarząd PGG model funkcjonowania zakładu?

Piotr Glenc, przewodniczący KZ NSZZ "Solidarność" KWK "ROW" Ruch "Rydułtowy": - Dużego zaskoczenia nie było. To, co zostało przedstawione stronie społecznej 9 grudnia, częściowo znaliśmy wcześniej. Plan opracowali profesorowie na zlecenie urzędu górniczego, więc trudno byłoby nam tutaj cokolwiek kwestionować. Z faktami dyskutować nie będziemy. Choć mamy pewnie uwagi, zdajemy sobie sprawę, że natura jest nieprzewidywalna. Zgodnie z umową społeczną, ruch "Rydułtowy" ma fedrować do roku 2043, ale w oparciu o całkowicie przebudowany model funkcjonowania. O czym warto pamiętać, dziś 2/3 kopalni mamy "wyłączone". Nowy plan przewiduje wydobycie węgla z jednej ściany, co - jak stwierdzono - stanowi "dopuszczalne ryzyko". Nie możemy prowadzić równolegle robót przygotowawczych do drugiej ściany ze względu na zagrożenie wstrząsami, więc musimy poczekać, aż tamta ściana "dojedzie" do swojego końca, po czym nastąpi "rozcinka" pod następną ścianę. I tak to będzie u nas postępowało - ściana za ścianą. Na pewnym etapie będzie możliwość "zazębienia się" ścian - czyli pracy w dwóch ścianach, ale co do zasady model docelowy jest modelem jednościanowym.

SG: - Jak ten fakt wpłynie na sytuację załogi?

PG: - Wprowadzenie nowego modelu wymusza konieczność alokacji części załogi ruchu "Rydułtowy". W tej chwili liczy ona niecałe 2500 osób, a ma liczyć 1200-1300 osób, choć to się cały czas zmienia. Wszystko będzie zależało od tempa robót połączeniowych z ruchem "Marcel". Przeniesienia ludzi mają nastąpić do końca pierwszego kwartału przyszłego roku. Część trafiła na "Marcel" bezpośrednio po lipcowym wstrząsie. Inna grupa pracuje w ruchu "Jankowice", prowadząc tam "rozcinkę" dwóch ścian, z których wydobycie będzie wliczane do wyniku ruchu "Rydułtowy". Nie będzie z tym problemu o tyle, że my i tak jesteśmy rozliczani z wydobycia całościowo - jako KWK "ROW". Alokacje mają następować na podstawie wcześniejszych oddelegowań, bo pracownicy ruchu "Rydułtowy", którzy pracują w innych ruchach, są tam obecnie oddelegowani, jakkolwiek trzeba pamiętać, iż w "papierach" jako miejsce pracy wszyscy mają wpisane "KWK »ROW«". Jest też grupa pracowników zakładu przeróbczego i powierzchni - chodzi o ekspedycję, punkt obsługi klienta czy laboratoria - która została przeniesiona na ruchy "Jankowice", "Chwałowice" i "Marcel". Przed nami naprawdę trudne zadanie. Uważam, że w toku procesu alokacyjnego trzeba pochylić się nad sytuacją każdego z przenoszonych pracowników, co już zasugerowałem naszym dyrektorom. Mogą zdarzyć się sytuacje, gdy ktoś mieszka bezpośrednio przy danym zakładzie i chciałby tam pozostać. Wtedy powinien mieć taką opcję. Wciąż czekamy na nowelizację ustawy, dzięki której pracownicy spełniający odpowiednie kryteria mogliby skorzystać z tak zwanych urlopów górniczych. Młodsi mogą być zainteresowani odprawami.

SG: - Jakie nastroje panują wśród pracowników KWK "ROW" Ruch "Rydułtowy"? Dobiegający końca rok nie był dla nich łaskawy - najpierw tąpnięcie, teraz całkowite przemodelowanie ruchu zakładu...

PG: - Górnicy mają swoje obawy, bo po zdarzeniu takim, jak to lipcowe, trudno byłoby ich nie mieć. W newralgicznym rejonie cały czas dochodzi do jakichś ruchów sejsmicznych. Zgodnie z zaleceniami, ściana jest prowadzona z profilaktyką antywstrząsową. Dwa razy w tygodniu odbywa się strzelanie antywstrząsowe, a do górnego odcinka ściany kombajn dojeżdża samodzielnie - "na pilota". Nie wchodzą tam ludzie. Poza tym mamy ograniczony postęp, dlatego też ta ściana będzie fedrowała do przełomu kwietnia i maja przyszłego roku. Przynajmniej tak planuje dyrekcja. Potem nastąpi okres przestoju, który zostanie wykorzystany na drążenie wyrobisk do nowej ściany. Miałaby ona ruszyć gdzieś w okolicach grudnia 2025 r. Przez ten czas załoga będzie delegowana do pracy w innych ruchach. To oznacza, że nikt pracy nie straci.

SG: - Ostatnio jednak skrytykowaliście pewną decyzję organizacyjną, bo uznaliście, że może ona zaburzyć proces alokacji.

PG: - 13 grudnia skierowaliśmy pismo do Rady Nadzorczej, w którym wyrażamy głęboki niepokój związany z uchwałą Zarządu PGG o pozostawieniu jednego dyrektora "pracowniczego" na całą kopalnię zespoloną "ROW". KWK "ROW" zatrudnia prawie 11 tysięcy osób. Naszym zdaniem, jeden dyrektor nie podoła swoim zadaniom ze względu na wielkość zakładu - tym bardziej, że w najbliższym czasie będzie musiał nadzorować skomplikowany proces alokacji pracowników ruchu "Rydułtowy". Jeśli chcemy, by operacja ta przebiegła w sposób możliwie bezbolesny dla załogi, nie możemy całości kompetencji w zakresie nadzoru nad sprawami pracowniczymi powierzać jednemu dyrektorowi. Pamiętam, jak kilkanaście lat temu łączono kopalnię "Rydułtowy" i nieistniejącą już kopalnię "Anna", z której się zresztą wywodzę. Wtedy też miały miejsce przeniesienia. Jako związkowcy dopilnowaliśmy, by każdy pracownik został wysłuchany, by wzięto pod uwagę jego preferencje zatrudnienia, możliwość dojazdu czy miejsce zamieszkania. Oczekiwałbym, że podobnie będzie to wyglądało teraz. A wiadomo, że tak skomplikowanej operacji nie będzie w stanie przeprowadzić jeden dyrektor do spraw pracowniczych dla całej KWK "ROW". Dlatego zwracamy uwagę na ten fakt już teraz.

SG: - Dziękujemy za rozmowę.

 

rozmawiał: MJ