Manifestacja pod hasłem "Nic o nas bez nas" zgromadziła około dwóch tysięcy osób.
- Mamy szczególną sytuację, kiedy należy się zmobilizować, pokazać gotowość działania i zaplecze społeczne jakie stoi za związkami [zawodowymi - przyp. red. SG], bo to jest nasza siła i najważniejszy argument w negocjacjach. Wszystkim wiadomo, że czas jest trudny, przyszłość niepewna, a o podwyżkach nikt w całej grupie ENEA nawet nie chce słyszeć. Musimy się zebrać (...) po to, żeby pokazać nasze wspólne stanowisko i podkreślić głos, gotowość i wolę załogi do działania. (...) Niech nas wszystkich usłyszą! - przekonywali przedstawiciele strony społecznej, wzywając pracowników LW "Bogdanka" SA do udziału we wcześniejszych masówkach informacyjnych, jednak treść apelu równie dobrze mogłaby dotyczyć samej pikiety.
W jej trakcie związkowcy przekazali przedstawicielom resortu petycję z postulatami.
Zażądali:
- zapewnienia związkom zawodowym udziału w procesie sprawiedliwej transformacji energetycznej,
- przedstawienia strategii transformacji GK Enea,
- utrzymania miejsc pracy,
- poszanowania praw pracowników,
- oparcia bezpieczeństwa energetycznego kraju na rodzimych surowcach oraz ujęcia węgla kamiennego jako tak zwanego paliwa przejściowego w "Polityce Energetycznej Polski do 2040 r.",
- zagwarantowania rynku mocy oraz innych mechanizmów wsparcia dla bloków węglowych na czas trwania transformacji energetycznej.
Brak pomysłu czy oszukiwanie ludzi?
Dlaczego górnicy i energetycy zdecydowali się na połączenie sił w walce o swoje prawa?
- Struktura GK Enea jest podobna do struktury PGE Polskiej Grupy Energetycznej SA, gdzie też mamy kopalnie, które dostarczają paliwa konkretnym - należącym do tej samej grupy kapitałowej - elektrowniom. My, pracownicy LW "Bogdanka" SA, nie mamy gwarancji wynikających z umowy społecznej regulującej zasady transformacji górnictwa węgla kamiennego. Oni, pracownicy obydwu elektrowni, też nie wiedzą, jaka przyszłość ich czeka - wyjaśnia Mariusz Romańczuk.
A które z przedstawionych postulatów miały dla uczestników protestu największe znaczenie?
- Przede wszystkim domagaliśmy się włączenia przedstawicieli załogi do rozmów na temat przyszłości Grupy Kapitałowej Enea - odpowiada. - Tamta strona chce dyskutować w zamkniętym gronie przedstawicieli zarządów poszczególnych spółek i Ministerstwa Aktywów Państwowych. Według mnie obecność delegacji związkowej nadałaby całej dyskusji nową dynamikę, wniosłaby inny punkt widzenia - o ile pracodawcy oraz nadzorujący sektor politycy sami mają jakikolwiek pomysł na przyszłość GK Enea, bo nie jest naszą rolą wymyślanie strategii rozwojowych dla spółek Skarbu Państwa. Jako związkowcy powinniśmy mieć wpływ na takie plany, aby jak najlepiej zabezpieczyć interesy pracownicze - dodaje.
Ostrzega, że tworzone przez polityków dokumenty o znaczeniu strategicznym zawierają zapisy, które się wykluczają. W konsekwencji nie wiadomo, jaka będzie polityka państwa wobec górnictwa i energetyki.
- Umowa społeczna przewiduje wygaszenie kopalń wydobywających węgiel energetyczny do roku 2049, podczas gdy z "Krajowego Planu w dziedzinie Energii i Klimatu" wynika coś zupełnie innego. Dwa kluczowe dokumenty dla sektora paliwowo-energetycznego są wzajemnie sprzeczne. Na to również chcieliśmy zwrócić uwagę, bo gdybyśmy tego nie zrobili, to za jakiś czas obudzilibyśmy się w nowej - niekorzystnej dla górnictwa - rzeczywistości. Moim zdaniem, wydzielanie tak zwanych aktywów węglowych bez zagwarantowania możliwości spalenia tego węgla przez energetykę nie ma sensu. Przecież to jest zwykłe oszukiwanie ludzi, którym potem powie się, że nie ma zapotrzebowania na wydobyty surowiec, w związku z czym kopalnie trzeba zamknąć. Po dziewięciu miesiącach od zaprzysiężenia rządzący wciąż nie mają pomysłu, jak wykorzystać potencjał polskiego górnictwa i energetyki - ocenia.
Lekceważące podejście rządu do problemów Grupy Kapitałowej Enea budzi coraz większy niepokój wśród mieszkańców Łęcznej, Kozienic i Połańca. Dla nich wielkie zakłady pracy mają znaczenie szczególne.
- Naszym zdaniem, dalsze funkcjonowanie wszystkich trzech przedsiębiorstw jest istotne zarówno w wymiarze ogólnopolskim, jak i lokalnym. Firmy te tworzą tysiące miejsc pracy tam, gdzie nie ma żadnych innych podmiotów gospodarczych, które mogłyby je zastąpić. Ostatnio jeden z wiceministrów, wypowiadając się dla mediów, użył identycznej argumentacji, a myśmy o tym mówili od samego początku - podsumowuje Mariusz Romańczuk.
To dopiero początek
Według przewodniczącego Krajowego Sekretariatu Górnictwa i Energetyki (KSGiE) NSZZ "Solidarność" Jarosława Grzesika ubiegłotygodniowy protest to dopiero początek, bo sytuacja, w której rządzący odmawiają stronie społecznej podstawowych informacji na temat przygotowywanych planów wobec całych branż, jest niedopuszczalna.
- Jestem przekonany, że postulaty, które teraz połączyły górników i energetyków z zakładów wchodzących w skład koncernu Enea, wkrótce połączą pracowników wszystkich kopalń i elektrowni. Oni wszyscy są tak naprawdę w identycznej sytuacji - uważa szef Sekretariatu. - Między styczniem a lipcem tego roku Krajowy Sekretariat Górnictwa i Energetyki trzykrotnie zwracał się do ministrów aktywów państwowych - najpierw Borysa Budki, potem Jakuba Jaworowskiego - z prośbą o zorganizowanie spotkania przedstawicieli rządu, KSGiE oraz Krajowej Sekcji Energetyki NSZZ "Solidarność". Tematem rozmów miały być narastające problemy branży elektroenergetycznej. Odpowiedź otrzymaliśmy dopiero za trzecim razem. Podpisany pod nią minister Robert Kropiwnicki [zastępca Jakuba Jaworowskiego - przyp. red. SG] poinformował, że trwają prace analityczne dotyczące wydzielenia aktywów węglowych ze spółek energetycznych, w których udziały ma Skarb Państwa, jednak zaraz potem stwierdził, iż spółki te są notowane na giełdzie, dlatego resort nie prowadzi "aktywnej polityki komunikacyjnej w zakresie tego procesu" - czyli, mówiąc wprost, kierownictwo MAP nie zamierza z nikim rozmawiać i z nikim konsultować tego, co planuje. Jeśli tak ma wyglądać dialog społeczny, to zapewniam, że górnicy i energetycy będą się pojawiać w Warszawie coraz częściej. Oni nie dadzą się tak traktować. Już nieraz udowodnili, że potrafią skutecznie dopominać się o swoje prawa i tym razem uczynią podobnie - dodaje.
A Zarząd rozmawiać nie chce...
W LW "Bogdanka" jeszcze pod koniec 2023 roku cztery organizacje zrzeszające pracowników - "Solidarność", Związek Zawodowy Górników w Polsce, "Kadra" i "Przeróbka" - zażądały realizacji dwóch postulatów: podniesienia stawek osobistego zaszeregowania o 15 procent i zwiększenia odpisu na tegoroczny Zakładowy Fundusz Świadczeń Socjalnych (wczasy "pod gruszą").
7 czerwca br. udało im się wynegocjować z Zarządem odpis dodatkowy na wczasy "pod gruszą" w kwocie 10 milionów złotych.
Kolejne spotkanie - poświęcone już tylko zgłoszonemu postulatowi płacowemu - odbyło się 5 lipca. Porozumienia nie zawarto, spisano natomiast protokół rozbieżności.
Kilka tygodni później pracodawca poinformował związkowców, że sam wypłaci pracownikom premię w wysokości 3 tysięcy zł i że oczekuje ich akceptacji dla tego pomysłu. Zgoda strony społecznej miała skutkować realizacją świadczenia w ciągu 10 dni, zaś brak zgody przesuwał jej wypłatę na 15 września.
- Zgodziliśmy się na pewien kompromis - czyli wypłatę premii, ale w wysokości 5 tys. zł i to pod warunkiem, że w drugim półroczu odbędą się rozmowy dotyczące wzrostu stawek. Niestety, Zarząd o stawkach rozmawiać nie chce, dlatego podtrzymujemy nasze dotychczasowe stanowisko. Nie rezygnujemy z 15-procentowego wzrostu wynagrodzeń dla załogi. Chcemy utrzymania wartości płacy realnej w odniesieniu do ubiegłorocznej inflacji oraz innych wskaźników - na przykład wciąż rosnącej płacy minimalnej czy średniego wynagrodzenia w sektorze przedsiębiorstw. (...) Wszyscy już są znużeni i sfrustrowani tym, że negocjacje płacowe trwają tak długo - zaznaczał pod koniec sierpnia przewodniczący Romańczuk.
Jak podkreślał, wcześniej obydwie strony zawsze próbowały doprowadzić do rozwiązania, które byłoby przez wszystkich akceptowalne, obecnie zaś "załoga jest ignorowana".
(fot. Komisja Międzyzakładowa NSZZ "Solidarność" LW "Bogdanka" SA)