- Nie wiem, jak funkcjonuje komunikacja wewnętrzna w Ministerstwie Aktywów Państwowych i dlaczego osoba odpowiedzialna za górnictwo nie wie, co się dzieje w największej spółce węglowej. Pan minister przyjechał tylko po to, by się zapoznać z postulatami, po czym stwierdził, że musi je teraz skonsultować z wicepremierem Jackiem Sasinem. Ze swojej strony nie miał żadnych propozycji, nie miał też pełnomocnictw do podejmowania wiążących decyzji - poinformował po zakończeniu rozmów przewodniczący Zakładowej Organizacji Koordynacyjnej NSZZ "Solidarność" PGG SA Bogusław Hutek. - W tej chwili czekamy na sygnał, kiedy podpisujemy porozumienie. Jeśli się go ze strony rządu nie doczekamy, przejdziemy do eskalacji działań. O formach protestu w wersji rozszerzonej zdecydujemy podczas spotkania liderów central związkowych - zaznaczył.
Już wiemy, że spotkanie to odbędzie się 14 lipca.
Trzynaście organizacji związkowych funkcjonujących na szczeblu Spółki oczekuje odpowiedzi na pytanie: jakie są plany rządu i Ministerstwa Aktywów Państwowych wobec górnictwa oraz samej PGG w obszarze inwestycji w nowe złoża, a także zatrudnienia nowych pracowników w związku z pojawiającymi się naciskami na zwiększenie eksploatacji węgla? Chce też dyskusji o cenach węgla opałowego i cenach węgla dla podmiotów gospodarczych - energetyki, ciepłownictwa i przemysłu - gdzie "w porównaniu do średnich cen ARA, PGG S.A. sprzedaje swój węgiel po skandalicznie niskich cenach, w szczególności do energetyki zawodowej". Kolejną ważną sprawą do załatwienia są podwyżki wynagrodzeń dla pracowników PGG w związku z "szalejącą" inflacją, wzrostem cen żywności i paliw oraz podpisaniem porozumień płacowych w innych spółkach węglowych.
- Jeśli chcemy wydobywać więcej węgla, a wszyscy wiemy, że jest taka potrzeba, w kopalniach trzeba przeprowadzić niezbędne inwestycje. Skoro tak, musimy mieć środki na te inwestycje. Na razie ich nie mamy, bo sprzedajemy węgiel energetyce zawodowej po skandalicznie niskich cenach - mówił kilka dni temu przewodniczący Hutek. - Tym bardziej teraz te ceny nie mogą być zaniżane, bo PGG nie leży na innej planecie i też ma swoje koszty, do tego szybko rosnące koszty, które musi jakoś finansowo pokryć. Za chwilę będzie tak, że inni będą sprzedawać węgiel koncernom energetycznym po cenach z portów ARA [Amsterdam-Rotterdam-Antwerpia - przyp. red. SG], po 2 tysiące złotych, a my - nadal po 250 zł. Znów na wzroście cen węgla zarobią wszyscy - z pośrednikami na czele - oprócz samych spółek węglowych. Tak być nie może. Górnicy, a więc ci, którzy ten węgiel wydobywają i od których to się wszystko zaczyna, nie mogą być tutaj poszkodowani. Też muszą partycypować w zyskach z tytułu węglowej hossy - podkreślał.