* * *
"Zerwę pani ten program!" grzmiał minister Piotr Naimski do dziennikarki TV Republiki, Ewy Stankiewicz, kiedy ta kolejnymi pytaniami obnażała klęskę polityki energetycznej obecnego rządu.
TV Republika jeszcze kilka dni temu emitowała zwiastun audycji zapowiadając ją jako swój hit. Ostatecznie jednak odcinek nie został wyemitowany... Bo nie mógł być wyemitowany w prorządowym medium, skoro celnie punktował słabość polityki energetycznej rządu Mateusza Morawieckiego. Słabość, to jednak delikatne ujęcie, gdyż rząd ten od dłuższego czasu polityki tej nie ma!
Piotr Naimski, pełnomocnik rządu do spraw strategicznej infrastruktury energetycznej, być może naiwnie sądził, że grzechy obecnej ekipy można kolejny raz zwalić na... Tuska. Niestety, ten kawałek już brzmi jak zdarta płyta. Owszem, ekipa Tuska doprowadziła Polskę do stanu ruiny, lecz ja pamiętam zapewnienie polityków Prawa i Sprawiedliwości sprzed lat, że "to co wy pozamykacie, my otworzymy!". Faktem jest, że pierwsze lata rządów PiS dawały taką nadzieję. Rząd premier Beaty Szydło starał się pojęciu polityki energetycznej kraju nadać sens. Zarówno minister Krzysztof Tchórzewski, jego zastępca Grzegorz Tobiszowski czy przywołany przez redaktor Stankiewicz, śp. minister Jan Szyszko realizowali politykę, z którą PiS szedł po władzę. Może nie zawsze wszystko nam, jako "Solidarności" się podobało, czasem spieraliśmy się co do rozwiązań, ale w zasadniczych kierunkach polityki energetycznej mieliśmy podobne zdanie, że trzeba zrobić wszystko, by Polska zachowała suwerenność energetyczną w oparciu o własne zasoby naturalne, przy ewolucyjnym dostosowywaniu się do polityki klimatycznej Unii Europejskiej.
Niestety, tej postawy nie dostrzegam u premiera Mateusza Morawieckiego i jego ministrów. Nawet, jeśli na którymś ze szczytów unijnych uda im się zrobić krok do przodu, to na kolejnym robią dwa-trzy do tyłu. Poddali się już całkowicie dyktatowi Brukseli w zakresie polityki Zielonego Ładu.
Skandaliczna sytuacja wokół Turowa tylko pokazuje niemoc tego rządu. Być może jest prawdą, że minister Soboń już podpisał i wysłał pisma do Komisji Europejskiej w sprawie harmonogramu wyłączeń elektrowni Bełchatów, Turów, Kozienice z całkiem nowymi blokami, o co zresztą pytała ministra Naimskiego redaktor Stankiewicz. Jeśli tak, to cała hucpa wokół Turowa może być tylko na rękę rządzącym, bo zawsze mogę zwalić odpowiedzialność na Brukselę!
Permanentne zwalanie wszystkiego na Unię Europejską już z lekka pobrzmiewa nutą "to wina Tuska". Nawet premier Czech, który wykorzystuje przeciw Polsce organy unijne, stawia sprawę jasno: nikt nam nie będzie dyktował co wolno nam robić, nikt nam nie będzie odbierał suwerenności. I mówi to premier 10-milionowego kraju.
To Polska będąc jednym z większych państw w Unii Europejskiej nie może sobie pozwolić na niezależność? Nie w naszym interesie jest bronić swojej suwerenności i bezpieczeństwa energetycznego?
Chwała redaktor Stankiewicz, że nie bała się zadawać ministrowi Naimskiemu trudnych pytań. W natłoku mainstreamowych mediów, które przyjęły brukselska narrację jedna dziennikarka odważyła się niczym to dziecko w baśni Andersena powiedzieć to co widzi nas większość, że "król jest nagi". Bo czy dążenie do zamknięcia kopalń i elektrowni przy kopalniach nie jest "samobójstwem", skoro 70 procent energii w Polsce pochodzi z węgla i jest to tak naprawdę najtańsza energia w Europie?
Jarosław Grzesik