Kozłowski: Parlamentarzyści, nie ingerujcie w sprawy JSW!

Sie 28, 2021

O sytuacji Jastrzębskiej Spółki Węglowej SA (JSW), gdzie po niemal dwóch miesiącach od odwołania pani prezes Barbary Piontek udało się wreszcie wyłonić nowy Zarząd, na którego czele - decyzją Rady Nadzorczej - stanął Tomasz Cudny, rozmawiamy z przewodniczącym Zakładowej Organizacji Koordynacyjnej (ZOK) NSZZ "Solidarność" JSW SA Sławomirem Kozłowskim.

 

* * *

 

Solidarność Górnicza: - Jak reprezentatywne organizacje związkowe zrzeszające pracowników Jastrzębskiej Spółki Węglowej oceniają zmiany kadrowe w Zarządzie JSW, zwłaszcza w kontekście wystosowanego apelu do premiera Mateusza Morawieckiego i ministra aktywów państwowych Jacka Sasina, by nie dopuszczali do "kolejnych nominacji partyjnych"? Czy osoby tworzące obecny Zarząd dają nadzieję na lepsze zarządzanie firmą niż to było pod krótkim - acz niezwykle burzliwym i kontrowersyjnym - "panowaniem" pani prezes Barbary Piontek?

Sławomir Kozłowski, przewodniczący ZOK NSZZ "Solidarność" JSW SA: - Uważam, że mimo naszego apelu parlamentarzyści nadal chcą wpływać na obsadę zarządów spółek Skarbu Państwa. Nie przyjmują do wiadomości, że to nie jest ich zadanie i nie mogą się pozbyć chęci, aby robić to nadal. Jest to ich "pięta Achillesowa". Takim działaniem nie tylko szkodzą spółkom Skarbu Państwa, ale również swoim własnym ugrupowaniom, bo im się chyba wydaje, że wyborcy tego nie widzą. W dobie powszechnego dostępu do mediów, w dobie Internetu, nic się przecież nie ukryje. Ludzie czytają portale internetowe, oglądają telewizję i doskonale rozumieją, co się dzieje, a potem wyciągają wnioski i bezwzględnie rozliczają partie, które okazały się zbyt pazerne w zawłaszczaniu stanowisk dla "swoich". Teraz owi parlamentarzyści przyjęli nową narrację - próbują odwrócić uwagę opinii publicznej od swoich działań i przekonują że związki zawodowe chcą przejąć całkowitą kontrolę nad JSW. To klasyczne "obracanie kota ogonem". Jednocześnie widzimy podejmowane przez nich próby dalszego wpływania na to, co dzieje się w Spółce. To się może źle skończyć, tak jak źle się skończyło zarządzanie Jastrzębską Spółką Węglową przez panią prezes Barbarę Piontek i wiceprezesa Tomasza Dudę. Nasz przekaz do parlamentarzystów może być tylko jeden - odczepcie się od JSW! Jako reprezentatywne organizacje związkowe chcemy, aby firmą zarządzali ludzie z doświadczeniem i odpowiednimi kompetencjami. JSW jest spółką giełdową o niezwykle istotnym znaczeniu dla gospodarki nie tylko województwa, ale i całego kraju. Powinni tutaj trafiać menedżerowie z najwyższymi kwalifikacjami, nie politycy czy też ich nominaci "z linii partyjnej". Stąd nasz apel do premiera Mateusza Morawieckiego i wicepremiera oraz ministra aktywów państwowych Jacka Sasina. W końcu wicepremier Jarosław Kaczyński, prezes Prawa i Sprawiedliwości, wzywał do walki z nepotyzmem i obsadzaniem stanowisk ludźmi z polityczno-towarzyskich układów. Właściwej oceny składu osobowego Zarządu będzie można dokonać dopiero w momencie, kiedy zacznie on na dobre funkcjonować. Jednocześnie nie powinniśmy zapominać o tym, co za nami, bo to rzutuje i jeszcze długo będzie rzutować na kondycję firmy. Bezwład organizacyjny, jaki zapanował za czasów pani prezes i po jej odwołaniu, nigdy nie powinien mieć miejsca. Niemal dwa miesiące JSW funkcjonowała bez prezesa. Nie było osoby, która by zadecydowała o kierunku działań w JSW, co mogłoby się przełożyć na zwiększenie możliwości wydobywczych kopalń, co w sytuacji rosnącego popytu i wysokich cen surowca oznaczało dla firmy wymierną stratę. Teraz, kiedy sytuacja cenowa na rynkach światowych jest dla JSW rewelacyjna, kiedy sprzyjają nam kursy walut, nie mamy unormowanej produkcji na właściwym poziomie. Moglibyśmy sprzedać więcej i zarobić więcej, ale tego nie robimy, bo ostatnie półrocze nie było osób, które byłyby zdolne podjąć odpowiednie decyzje. Takie rzeczy nie mają się prawa wydarzyć w spółce giełdowej. Ktoś musi za to odpowiedzieć! Dziwię się, że pani przewodnicząca Rady Nadzorczej, która do tego się przyczyniła, nadal pełni swoją funkcję. To sytuacja nie do zaakceptowania. Uważam, że utrzymywanie takich osób na stanowiskach mimo popełnianych przez nich olbrzymich błędów to wyraz braku szacunku dla ludzi, którzy pracują w JSW.

SG: - Skąd opór strony związkowej w stosunku do wiceprezesa Roberta Ostrowskiego? Czy nie warto byłoby dać mu jakiś czas, choćby i symboliczne 100 dni, a dopiero potem oceniać jego decyzje?

SK: - Jeśli chodzi o pana prezesa Ostrowskiego, nasz opór wynika właśnie z tego, że go znamy, bo był już przecież wiceprezesem Zarządu JSW. Przestał nim być z końcem lutego 2019 roku, ale my doskonale pamiętamy jego "zasługi". W trakcie jego wiceprezesury wstrzymywano realizację inwestycji, które miały poprawić zdolności produkcyjne JSW, nie dokonywano też niezbędnych zakupów. Pan Ostrowski wolał się zajmować szukaniem "haków" na rozmaite osoby. Współpracował też z osobami działającymi na szkodę wizerunku firmy poprzez kłamliwe wypowiedzi dla telewizji TVN. Efektem tamtej współpracy były wnioski do prokuratury przeciwko JSW, które - jak się potem okazało - nie miały żadnych podstaw. Jastrzębskiej Spółce Węglowej można zarzucić, że niektóre z kierujących nią osób popełniały błędy, ale nie to, co było zawarte w audycji wyemitowanej przez TVN. Obawiamy się, że powrót pana Ostrowskiego na tę samą funkcję może oznaczać "powtórkę z rozrywki". Jeśli stanie się inaczej, będziemy mile zaskoczeni. Przy okazji, nawiązując do poprzedniego pytania, zwróciłbym uwagę, że nominacja wiceprezesa stanowi żywy dowód na potwierdzenie tezy, iż to parlamentarzyści próbują "meblować" zarządy spółek Skarbu Państwa. My doskonale wiemy, kto zabiegał o to, by pan Ostrowski, po rocznym "pobycie" w PGE Górnictwo i Energetyka Konwencjonalna oraz pełnieniu obowiązków prezesa spółki Polskie Elektrownie Jądrowe, wrócił do JSW. Dzisiaj nie będę wymieniał nazwiska tego polityka, ale powiem krótko - jeśli tego typu działania nadal będą miały miejsce, jeśli będą próby wymuszania na Zarządzie JSW określonych decyzji, podejmiemy wobec niego takie same działania, jakie podjęliśmy w stosunku do pani europoseł, która również chciała decydować o obsadzie stanowisk w JSW i którą dwukrotnie odwiedziliśmy w jej biurze poselskim. Nie może być tak, że parlamentarzysta wykorzystuje swoją pozycję i bezpośrednio wpływa na decyzje podejmowane w spółce giełdowej. Właściciel zwłaszcza takiej firmy nie może się uginać pod naciskiem jakiejkolwiek grupy parlamentarzystów. Wracając do pytania - jeśli zobaczymy, że działania pana wiceprezesa Ostrowskiego służą firmie, nie będziemy mu przeszkadzać. Mamy jednak poważne i uzasadnione wątpliwości co do tego, że tak się stanie. Pierwsze tygodnie jego funkcjonowania na stanowisku wiceprezesa te nasze obawy, niestety, potwierdzają.

SG: - Co z kwestią realizacji zeszłorocznego porozumienia płacowego? Inflacja jest najwyższa od niemal dekady. Tym bardziej właśnie teraz pracownikom JSW i ich rodzinom przydałoby się jakiekolwiek wsparcie. Czy jest szansa, że z nowym Zarządem, patrząc na jego skład osobowy, uda się wreszcie zrealizować coś, na co przecież pracodawca już się zgodził, ale potem nie chciał dotrzymać przyjętych zobowiązań?

SK: - Rokowania płacowe są prowadzone w ramach procedury sporu zbiorowego. Obecnie jesteśmy na etapie mediacji z udziałem mediatora. Ponieważ przez dwa miesiące nie było pełnego składu Zarządu JSW, do tej pory niewiele się działo. Mamy zaplanowane spotkanie z mediatorem w pierwszym tygodniu września. Chcemy postawić sprawę jasno - nasze porozumienie z Zarządem musi uwzględniać poziom inflacji za pierwszych 7 miesięcy bieżącego roku oraz poprawę sytuacji cenowej na rynku węgla. Jesteśmy w stanie przyjąć argumentację Zarządu, że w związku z brakiem realizacji zadań produkcyjnych powinniśmy, przynajmniej na razie, odłożyć dyskusję o wysokich podwyżkach, ale chcemy tę sprawę unormować na tyle, żeby nie następował u pracowników JSW spadek płacy realnej. Z pewnością wysokość płac powinna być powiązana ze wzrostem średniej krajowej w sektorze przedsiębiorstw, tak żeby niespotykany od lat poziom inflacji, zwłaszcza wzrost cen żywności, energii czy paliw, nie powodował ubożenia górniczych rodzin. W sytuacji, kiedy węgiel sprzedaje się "na pniu" i to po dobrych cenach, byłoby czymś kuriozalnym, gdyby pracownicy kopalń jeszcze na tym tracili.

SG: - Dziękujemy za rozmowę.

 

rozmawiał: MJ