JSW, Prairie Mining: Roszczenia, których mogliśmy uniknąć

Cze 22, 2021

W 2018 roku Jastrzębska Spółka Węglowa SA (JSW) rozpoczęła rozmowy z australijską firmą Prairie Mining, która posiadała w Polsce dwie koncesje na wydobywanie węgla koksowego: z położonego nieopodal ruchu "Szczygłowice" złoża "Dębieńsko" i ze zlokalizowanego na Lubelszczyźnie złoża "Jan Karski". Podjęcie rokowań było uzasadnione - wszak każda spółka surowcowa zainteresowana jest poszerzaniem bazy zasobowej, ponieważ gwarantuje jej to dłuższą perspektywę funkcjonowania. Dziś JSW dostępu do złóż nie ma, a Prairie Mining żąda od Polski gigantycznego - wynoszącego ponad 4 miliardy złotych - odszkodowania. Jak do tego doszło? I kto zawinił?

Aby zrozumieć obecną sytuację, trzeba sięgnąć trzech lat wstecz, kiedy rozpoczęły się negocjacje z Australijczykami. JSW powołała zespoły mające ocenić zasadność potencjalnego przejęcia kontroli nad spółką Prairie. Ich zadaniem była ocena jakości złóż "Dębieńsko" i "Jan Karski", jakości zalegającego tam węgla oraz analiza ekonomicznych aspektów wydobycia. Niezależnie od powołania zespołów, które tworzyło ponad 20 osób zatrudnionych w Jastrzębskiej Spółce Węglowej, postanowiono skorzystać z usług zewnętrznych ekspertów. Wybór padł na Deloitte, renomowaną firmę z obszaru finansów, na jeden z londyńskich banków i na trzy kancelarie prawne. Ich zadaniem była niezależna ocena wartości polskich aktywów Prairie Mining. Ponadto należało wypracować potencjalną strukturę transakcji przejęcia kontroli nad Prairie, zaś wspomniane kancelarie miały przygotować opinię na temat ryzyka potencjalnych roszczeń wobec polskiego rządu, jakie australijska firma mogłaby wnieść, gdyby prawo do realizacji tych projektów zostało jej odebrane.

Po kilku miesiącach zespoły zakończyły swoje prace. Z przygotowanych przez nie opinii wynikało, iż złoża węgla koksującego w Polsce, na które koncesje posiada spółka australijska, są złożami interesującymi dla JSW, bo zagwarantowałyby jej kolejnych kilkadziesiąt lat działalności. Złoże "Dębieńsko" posiada węgiel koksowy dobrej jakości, który mógłby być łatwo udostępniony i wydobywany przy wykorzystaniu znajdującej się w pobliżu infrastruktury KWK "Knurów-Szczygłowice" Ruch "Szczygłowice". Zastosowanie takiego rozwiązania umożliwiłoby produkcję do pół miliona ton surowca rocznie. Jednocześnie trwałyby prace nad nowym szybem. Wraz z jego uruchomieniem zdolności produkcyjne nowej kopalni wzrosłyby do 2,5 mln t rocznie. Złoże "Jan Karski" także oceniono pozytywnie. Zwrócono uwagę na pożądaną charakterystykę zasobów węgla, głównie typu 34 i 35, oraz niskie koszty wydobycia. Zarówno w "Dębieńsku", jak i w "Janie Karskim" ściany miałyby długie wybiegi, podobnie jak w "Szczygłowicach" czy "Bogdance".

Podobną opinię wydali eksperci z Instytutu Surowców Polskiej Akademii Nauk (PAN) - wysoko ocenili jakość złóż i jakość węgla, prezentując zresztą swoje konkluzje podczas posiedzenia Rady Nadzorczej JSW poświęconego prezentacji projektu możliwości przejęcia kontroli nad spółką Prairie, zaś doradcy finansowi uznali, że projekt "spina się" ekonomicznie.

Trzeba wspomnieć, że w tym czasie JSW finalizowała rozmowy dotyczące kupna Przedsiębiorstwa Budowy Szybów SA (PBSz) - istniejącej od 1945 r. spółki specjalizującej się w budowie szybów. Ostatecznie PBSz trafił do Grupy JSW i dziś realizuje zadania dla Jastrzębskiej Spółki Węglowej. Jest też wykonawcą kluczowego dla przyszłości Tauron Wydobycie SA szybu "Grzegorz". Ewentualne roboty szybowe po przejęciu złóż "Dębieńsko" i "Jan Karski" byłyby zatem wykonywane przez spółkę-córkę JSW.

Przedstawiciele banku współpracującego z JSW podkreślali znaczenie faktu, iż Prairie Mining jest notowana na giełdzie w Londynie oraz w Australii. To umożliwiłoby jej dostęp do kapitału na rynkach, gdzie jest wielu inwestorów, którzy mają głęboką wiedzę na temat meandrów polityki surowcowej, zdają sobie sprawę ze znaczenia węgla koksowego dla światowej gospodarki w kontekście produkcji stali i - mając to wszystko na uwadze - są gotowi na finansowanie projektów górniczych. Nikomu zorientowanemu nie trzeba tłumaczyć, że dostęp do takiego kapitału, wobec coraz częstszych odmów finansowania działalności wydobywczej przez banki, obecnie byłby czymś niemal bezcennym.

Już wtedy wszystkie trzy powołane kancelarie prawne ostrzegały, że istnieje wysokie ryzyko pozwania przez Prairie polskiego Skarbu Państwa przed Międzynarodowym Sądem Arbitrażowym w sytuacji, gdyby australijska firma została pozbawiona praw do otrzymanych koncesji lub praw do dalszych prac na podstawie tych koncesji. Prawnicy szacowali, iż wysokość potencjalnych roszczeń może sięgać kilku mld zł. Gdyby JSW przejęła Prairie, ryzyko związane z wniesieniem roszczeń wobec Skarbu Państwa zostałoby wyeliminowane.

Obszerny materiał zawierający analizy i wnioski dotyczące wszystkich aspektów ewentualnego przejęcia Prairie Mining Jastrzębska Spółka Węglowa przesłała do Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, Prokuratorii Generalnej, ówczesnego Ministerstwa Energii oraz innych resortów.

Zarząd JSW podjął przy tym uchwałę wskazującą na zainteresowanie przejęciem kontroli nad Prairie i zwrócił się z prośbą do Rady Nadzorczej (RN) o zajęcie stanowiska. W trakcie jednego z posiedzeń Rady kierownictwo Spółki przedstawiło członkom RN obszerny materiał dotyczący projektu oraz przedłożył pozytywne wnioski. Zaproszeni eksperci z PAN, firm doradczych oraz kancelarii prawnych szczegółowo omówili możliwą strukturę transakcji przejęcia kontroli nad australijską firmą i jej aktywami. Prawnicy po raz kolejny wskazywali na fakt, iż przejęcie tych aktywów Praire przez JSW wyeliminuje ryzyko wielomiliardowych roszczeń Prairie wobec polskiego Skarbu Państwa.

I tu dochodzimy do sedna sprawy. Po trwającym kilka godzin posiedzeniu, prezentacji projektu, wysłuchaniu zaproszonych ekspertów oraz przeprowadzonej dyskusji Rada Nadzorcza JSW postanowiła głosować nad zaproponowaną przez Zarząd uchwałą w sprawie prowadzenia dalszych rozmów z Prairie. Wynik głosowania zaskoczył niemal wszystkich obecnych: "za" dalszymi pracami głosowało 4 członków RN z wyboru załogi i... nikt więcej. Pozostałych 6 członków - z przewodniczącą Rady panią Haliną Buk - zagłosowało "przeciw".

W ten sposób projekt dający JSW szansę na dostęp do nowych złóż węgla koksującego, surowca dobrej jakości i z konkurencyjnymi kosztami wydobycia przepadł. Konsekwencje właśnie zaczynamy ponosić. Kilkanaście dni temu to, przed czym trzy lata przestrzegały kancelarie prawne, stało się faktem - w opublikowanym komunikacie giełdowym spółka Prairie Mining poinformowała o wszczęciu procedury arbitrażowej wobec polskiego Skarbu Państwa na kwotę ponad 4 mld zł.

Reprezentatywne organizacje związkowe zrzeszające pracowników JSW pytają wprost: czy ci, którzy zagłosowali za wstrzymaniem rozmów z Prairie, unikną odpowiedzialności?

Odpowiedzi, póki co, nie ma. Faktem pozostaje, że Spółka już dziś mogłaby wydobywać węgiel z kopalni "Dębieńsko" i przynosić zyski. Tymczasem, wskutek niezrozumiałej dla wielu postawy sześciorga członków RN JSW, złoża "Dębieńsko" oraz "Jan Karski" wciąż leżą "odłogiem", zaś polskie państwo musi stawić czoła wielomiliardowym roszczeniom. Kwota, jakiej żąda Prairie, to więcej niż miesięczne płatności z programu "Rodzina 500+".

 

(na podstawie informacji prasowych)