Nie jesteśmy kolonią państwa niemieckiego!

Cze 10, 2021

9 czerwca kilkutysięczna manifestacja pracowników sektora paliwowo-energetycznego przeszła ulicami Warszawy. Członkowie NSZZ "Solidarność", Ogólnopolskiego Porozumienia Związków Zawodowych i Forum Związków Zawodowych protestowali przeciwko brakowi dialogu społecznego, brakowi informacji na temat planu transformacji polskiej energetyki oraz łamaniu praw pracowniczych w spółkach energetycznych. Powiedzieli również głośne "nie" postanowieniu Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej (TSUE) o konieczności wstrzymania wydobycia węgla brunatnego przez kopalnię "Turów".

Demonstranci zebrali się przed siedzibą Przedstawicielstwa Komisji Europejskiej (KE) w Polsce, gdzie zorganizowano krótki wiec z udziałem związkowych liderów.

- Zgromadziliśmy się dzisiaj dlatego, że chcieliśmy zamanifestować, zaprotestować przeciwko temu, co się dzieje - a w zasadzie przeciwko temu, co się nie dzieje; permanentny brak dialogu społecznego w naszym kraju - to jest to, co nas dzisiaj boli. Od wielu miesięcy upominamy się zarówno my, jako górnicy i energetycy, jak i przedstawiciele innych branż o rzetelny, uczciwy i prawdziwy dialog. Zamiast tego mamy pozorowanie działań - mówił do zgromadzonych przewodniczący Krajowego Sekretariatu Górnictwa i Energetyki (KSGiE) NSZZ "Solidarność" Jarosław Grzesik. - Spotykamy się również dlatego, że dzieje nam się krzywda, dzieje się krzywda pracownikom. Ewidentnie łamane są w grupach energetycznych prawa pracownicze i prawa związków zawodowych. Nie zgadzamy się na to! - podkreślał.

Wskazywał na obawy załóg wobec przygotowywanego procesu transformacji sektora energetycznego. Ów niepokój ma pogłębiać postawa rządu, który nie konsultuje swoich planów ze stroną społeczną.

- Branża przygotowywana jest do dzikiej transformacji. Zamiast sprawiedliwej, na razie jest dzika. Podejmują działania bez konsultacji. Podejmują działania bez informacji. Nie wiemy, jaki los spotka pracowników (...). Nie wiemy, jakie będą zasady wynagradzania po przeprowadzonej transformacji. Jest bardzo wiele niewiadomych. Nie godzimy się na takie traktowanie! - grzmiał szef KSGiE.

Dalej zwracał uwagę, że zagrożone jest nie tylko dalsze istnienie tysięcy miejsc pracy, ale również bezpieczeństwo energetyczne kraju. W tym kontekście padło nawiązanie do kontrowersyjnego postanowienia TSUE.

- Nasi rządzący doprowadzają do tego, że stracimy kontrolę nad produkcją energii. Będziemy uzależnieni od nośników energii, które nie pochodzą z naszego kraju. Likwidujemy węgiel. Likwidujemy polską energetykę. Uzależniamy się od Niemiec i od rosyjskiego gazu. A miejsce, w którym rozpoczynamy naszą manifestację, też nie jest przypadkowe. Jesteśmy przed warszawskim Przedstawicielstwem Komisji Europejskiej. To tam, w "trybunale niesprawiedliwości" Unii Europejskiej, zapadła decyzja o tym, że mamy zaprzestać wydobycia polskiego węgla z kopalni "Turów". Nie zgadzamy się na to! - zakończył swoje wystąpienie.

Po nim głos zabrał przewodniczący Komisji Krajowej (KK) NSZZ "Solidarność" Piotr Duda. Zauważył, iż protest ma wymiar szerszy niż branżowy, bo biorą w nim udział pracownicy z innych działów gospodarki. Poruszył także kwestię charakteru Unii Europejskiej (UE), która coraz mniej przypomina organizację sprzed kilkunastu lat, kiedy Polska stawała się jej członkiem.

- Dzisiaj rozpoczynamy marsz do normalności. Jeżeli rząd tego nie zrozumie, to my mamy ku temu narzędzia. I potrafiliśmy to skutecznie egzekwować za rządu Platformy Obywatelskiej i PSL-u - oświadczył. - Jesteśmy nie przypadkiem dzisiaj tu, (...) pod Przedstawicielstwem Komisji Europejskiej. 17 lat temu, 1 maja, przystąpiliśmy jako Polska do Unii Europejskiej. Było to poprzedzone referendum w naszym kraju. Wypowiedzieliśmy się pozytywnie, za przystąpieniem do Unii Europejskiej - za przystąpieniem nie do federacji, ale za przystąpieniem do wolnych, narodowych państw, bo "Solidarność" wie doskonale o tym, jak walczyliśmy o wolność, o to, aby odłączyć się od tego systemu komunistycznego i od Związku Radzieckiego. (...) Nie pozwolimy na to, aby Unia Europejska nam szykowała drugi Związek Socjalistycznych Republik Niemieckich albo Francuskich. (...) To nie jest przypadek - dokończenie Nord Stream 2, przyblokowanie Baltic Pipe, zamknięcie kopalni w Turowie... Za chwilę każą zamykać kopalnie w Jastrzębskiej Spółce Węglowej, bo im też będą przeszkadzać przy granicy. To jest sytuacja niedopuszczalna. Dlatego to jest ostrzeżenie dla Komisji Europejskiej - precz z waszymi łapami od polskiej gospodarki, od polskich pracowników, bo żyjemy w państwie narodowym, a nie jesteśmy kolonią państwa niemieckiego - powiedział.

Po złożeniu petycji w Przedstawicielstwie KE protestujący udali się między innymi przed gmach Ministerstwa Aktywów Państwowych (MAP). Tam wyszedł do nich wicepremier i minister aktywów państwowych Jacek Sasin. Polityk podkreślił, że ulica nie jest dobrym miejscem na rozmowy. Jak mówił, przygotowane przez rząd oraz MAP duże programy zmian w obszarach górnictwa i energetyki nie wynikają z niczyjego "widzimisię", tylko z tego, co się wokół Polski dzieje. Wśród czynników wymuszających transformację wymienił Europejski Zielony Ład i "politykę klimatyczną" UE.

- Nie wyobrażamy sobie absolutnie czegoś takiego, że te zmiany będziemy wprowadzać bez rozmowy, bez dialogu i bez porozumienia społecznego - zapewnił.

Jacek Sasin przypomniał protestującym, że rządowi udało się wypracować bardzo trudne porozumienie z sektorem górnictwa węgla kamiennego.

- Podpisaliśmy umowę społeczną. Tak samo będziemy rozmawiać z energetykami - bo mamy też projekt, o którym chcemy rozmawiać - i na pewno żadnych rozwiązań nie wprowadzimy, jeśli będzie opór czy negacja ze strony związków - zadeklarował.

Manifestacja dobiegła końca, kiedy jej uczestnicy dotarli przed siedzibę Kancelarii Prezesa Rady Ministrów. Drzwi zastali zamknięte, co uniemożliwiło złożenie petycji skierowanej do premiera Mateusza Morawieckiego.

- To jest skandal. Nie przypominam sobie takiej sytuacji, a byłem tu wiele razy na demonstracjach - ocenił Piotr Duda. - Widać, gdzie ten rząd ma dialog, dlatego chyba nie jesteśmy tu ostatni raz - stwierdził szef krajowych struktur NSZZ "Solidarność".