Kozłowski: Z oszczędności nie przybywa pieniędzy

Maj 29, 2021

- Mam nadzieję, że nie powtórzy się historia z lat 2016-2018, kiedy ceny węgla wzrosły do 200 dolarów za tonę, zapotrzebowanie na nasz węgiel było w zasadzie nieograniczone, a JSW nie miała czego sprzedawać - mówi lider Zakładowej Organizacji Koordynacyjnej (ZOK) NSZZ "Solidarność" Jastrzębskiej Spółki Węglowej SA (JSW) Sławomir Kozłowski, z którym rozmawiamy o bieżącej sytuacji w firmie, potencjalnych skutkach polityki prowadzonej przez Zarząd i relacjach pomiędzy pracodawcą a związkami zawodowymi.

 

* * *

 

Solidarność Górnicza: - Wśród załóg kopalń należących do JSW krążą pogłoski, jakoby nowe kierownictwo Jastrzębskiej Spółki Węglowej zajmowało się wyłącznie kwestiami personalnymi, wymianą osób na kluczowych stanowiskach, podczas gdy sprawy kluczowe, dotyczące chociażby produkcji, leżą "odłogiem". Jaką wiedzę w tej sprawie posiada NSZZ "Solidarność", największa organizacja związkowa zrzeszająca pracowników JSW?

Sławomir Kozłowski, przewodniczący ZOK NSZZ "Solidarność" JSW SA: - Nie nazywałbym tego pogłoskami. To są łatwo sprawdzalne fakty, na przykład na oficjalnej stronie internetowej JSW SA. Decyzje w sprawach personalnych mają to do siebie, że zawsze wywołują szereg komentarzy - tym bardziej, kiedy odwołuje się czy przesuwa osoby, które do tej pory były uważane za kompetentne, doświadczone i zaangażowane w sprawy kopalń i Spółki. Dokonuje się roszad kadrowych w stylu białoruskim - bez podania jakiegokolwiek uzasadnienia. To przypomina czasy, gdy Spółką zarządzał układ PO-PSL. Dlaczego obecny Zarząd JSW stosuje te same metody, trudno mi powiedzieć. Uważam te działania za nieodpowiedzialne. Niszczy się ludzi tylko dlatego, że odważyli się mieć swoje zdanie. W ich miejsce przychodzą osoby bez należytej wiedzy i jakiegokolwiek doświadczenia. To paraliżuje funkcjonowanie Spółki. Dobitnym przykładem takich działań może być sytuacja w Zakładzie Wsparcia Produkcji. Zarząd, mówiąc o oszczędnościach, zatrudnił w swoim biurze przez okres ostatnich trzech miesięcy kilkanaście osób. Niektóre spośród nich już wcześniej pracowały w JSW i odeszły z - oględnie mówiąc - niezbyt dobrą opinią. Zatrudniono również osoby, które wcześniej nie miały nic wspólnego z naszą branżą. Osoby te otrzymały wysokie wynagrodzenia, choć nic nie wniosły do poprawy w procesie zarządzania JSW, a niejednokrotnie zakres ich obowiązków powiela zakres obowiązków osób na innych stanowiskach. Tłumaczy się to w różny sposób, my to natomiast odbieramy w sposób oczywisty - jako "dzielenie łupów". Jeżeli parlamentarzystom z naszego regionu wydaje się, że wyborcy tego nie widzą, to bardzo się mylą. JSW jest firmą zatrudniającą ponad dwadzieścia tysięcy pracowników i ma swoją specyfikę, która wynika z działalności prowadzonej w branży górniczej. Zarządzanie taką firmą wymaga choć minimalnego stopnia znajomości branży górniczej. Rozumiem, że Zarząd JSW potrzebuje ludzi zaufanych. Problemem pozostają ich kompetencje. Jeśli CV pokazuje, że taki człowiek w żadnej firmie długo nie zagrzał miejsca, trudno wysnuwać z tego wniosek o jego dużym doświadczeniu. Raczej należy uznać, że nigdzie się po prostu nie sprawdził. Jednocześnie usuwa się pracowników, którzy posiadają wiedzę i doświadczenie oraz znajomość branży górniczej.

SG: - Jakie mogą być konsekwencje takiego zarządzania firmą? Pytam zarówno o kwestie techniczne, związane z funkcjonowaniem kopalń, jak i o kwestie ekonomiczne, o wpływ takiego zarządzania na kondycję finansową JSW?

SK: - To na pewno będzie miało ogromny wpływ na normalne funkcjonowanie jednostek organizacyjnych JSW, a więc i na wydobycie. Pierwsze symptomy spadku produkcji widzimy już dzisiaj, ale wydaje się, że nie bardzo kogokolwiek to interesuje. Mam nadzieję, że nie powtórzy się historia z lat 2016-2018, kiedy ceny węgla wzrosły do 200 dolarów za tonę, zapotrzebowanie na nasz węgiel było w zasadzie nieograniczone, a JSW nie miała czego sprzedawać. Nie dopuszczam też powtórki z lat 2014-2015, kiedy Spółka stanęła przed groźbą upadłości. Wtedy to nie ci, którzy teoretycznie powinni odpowiedzieć za tę sytuację ponieśli konsekwencje (bo spakowali swoje manatki), tylko załoga. Mam wrażenie, że niektóre osoby zasiadające w Zarządzie JSW nie czują tego, co się dzieje w Spółce. Wszyscy chyba zdajemy sobie sprawę z wpływu koniunktury na funkcjonowanie branży wydobywczej. Koniunktura podlega określonym cyklom. Na podstawie analiz można dziś przewidzieć, że przed węglem koksowym wkrótce otworzy się etap wzrostu. Pojawi się zatem możliwość wypracowania zysku, który nie tylko pokryje dotychczasową stratę, lecz i przyniesie dodatkowe środki. JSW SA jest spółką z większościowym udziałem Skarbu Państwa i to osoby odpowiadające za Skarb Państwa powinny wiedzieć, że bez zysku nie będzie możliwości uzyskania jakiejkolwiek dywidendy do budżetu. Obawiam się jednak, że wskutek tego, jak działa Zarząd JSW, okres koniunktury zostanie zmarnowany. W konsekwencji Spółka nie przyniesie realnego zysku - zysku, który wynika ze sprzedaży węgla, a nie z księgowych sztuczek czy teoretycznych oszczędności, które polegają na ograniczaniu wszelkich inwestycji. Z oszczędności nie przybywa pieniędzy w portfelu. To środek doraźny, który najczęściej mści się w przyszłości. Pieniędzy w portfelu przybywa od mądrego inwestowania posiadanych środków. Plany inwestycyjne sporządzone dla poszczególnych zakładów JSW pozbawiają je zdolności produkcyjnej. Dzieje się to w okresie, w którym kopalnie powinny dostarczać jak najwięcej węgla, na który właśnie otwiera się zbyt. Tym samym pozbawiamy się produktu, którego rynek potrzebuje i za który jest w stanie zapłacić coraz wyższą cenę. Pomysłem na funkcjonowanie spółki węglowej w okresie wschodzącej koniunktury nie może być ograniczanie bądź rezygnacja z niezbędnych i kluczowych inwestycji. Zarząd JSW z pewnością zdaje sobie sprawę, że te inwestycje są potrzebne. Nie wiem, dlaczego - mając taką wiedzę - uprawia kreatywną księgowość podporządkowaną krótkowzrocznemu celowi, jakim jest wykazanie zminimalizowanych wydatków za rok bieżący. Można powiedzieć, że z pełną świadomością Zarząd JSW nie sieje ziarna, z którego mógłby być obfity plon.

SG: - Jak wyglądają kontakty pracodawcy ze stroną społeczną? I co z realizacją porozumienia płacowego podpisanego ponad rok temu? Czy przez ostatni miesiąc kwestia ta była tematem jakichkolwiek rozmów?

SK: - Kontakt Zarządu JSW z załogą odbywa się w kierunku "z góry na dół", brak jest natomiast wymiany informacji w kierunku przeciwnym. Można powiedzieć, że zamiast wymiany informacji, która ma niebagatelny wpływ na funkcjonowanie firmy, na jej ekonomię, mamy dekretowanie poleceń. Pomimo zapewnień Zarządu, że jest otwarty na kontakt z załogą i związki zawodowe, tak naprawdę wszelkie dane nie przystające do odgórnie narzuconej wizji bagatelizuje; opiera się na niepełnych danych, budując strategię działania olbrzymiej, bo zatrudniającej ponad 20 tysięcy osób, firmy. To się zemści - nie tylko w wymiarze społecznym, ale również ekonomicznym. Dobrym przykładem postępowania obecnego kierownictwa Spółki jest podejście Zarządu do programu "Dwie godziny dla Rodziny". Idea, by pracownik mógł jednorazowo skrócić sobie czas pracy o dwie godziny i poświęcić ten czas rodzinie, jest chwalebna, ale nie da się jej zrealizować w kopalni. Pracownicy dołowi, którzy nie wywiążą się z obowiązku pracy w pełnym wymiarze czasu, nie będą mieli zaliczonego tego dnia pracy jako dniówki emerytalnej. Znów kłania się ekonomia, która - jak widać - w Zarządzie JSW ewidentnie kuleje. Nie działa również Pomocniczy Komitet Sterujący. Jeśli natomiast chodzi o realizację porozumienia płacowego, prowadzone są rozmowy. 20 maja Zarząd przedstawił swoje stanowisko oraz niewielką część opinii prawnej przygotowanej przez wynajętą kancelarię. Nie zgadzamy się z tym stanowiskiem i przygotowujemy własne oświadczenie. Zleciliśmy również przygotowanie opinii prawnej. Następne spotkanie w tej sprawie ma się odbyć do połowy czerwca. Jeszcze raz chcę stwierdzić, że jeśli Zarząd nadal nie będzie chciał się przyznać do zaakceptowanych wcześniej zobowiązań wobec pracowników, bo wzrost płac dotyczy pracowników, stanie się całkowicie niewiarygodny. Ludzi poznajemy po czynach. Słowa nic nie kosztują.

SG: - Dziękujemy za rozmowę.

 

rozmawiał: MJ