- Przyjechaliśmy tutaj (...), żeby uprzejmie poprosić panią poseł i tych europarlamentarzystów, którzy - zamiast zająć się swoimi obowiązkami w parlamencie, w Europarlamencie - próbują meblować, układać sytuację w Jastrzębskiej Spółce Węglowej - od (...) pewnych decyzji personalnych do jakichś decyzji dalej idących. Na to się nie zgadzamy. I nie damy sobie już wmówić, tak jak przy poprzedniej ekipie, żeby nas to nie interesowało. Jest to zakład pracy, w którym pracujemy, w którym zarabiamy na nasze utrzymanie, na nasze rodziny - mówił przewodniczący Zakładowej Organizacji Koordynacyjnej (ZOK) NSZZ "Solidarność" JSW SA Sławomir Kozłowski do zgromadzonych przed biurem górników.
Następnie odniósł się do postawy polityków i ekspertów, którzy sugerują, by związkowcy nie zabierali głosu w sprawach dotyczących zarządzania firmą.
- Był taki jeden i poprzednia ekipa, która mówiła - "nie interesujcie się". I doprowadzili Jastrzębską Spółkę na skraj upadłości. Potem spakowali się i wyjechali, a my musieliśmy usiąść do stołu i ratować miejsca pracy w Jastrzębskiej Spółce Węglowej. To było nie tak dawno - 2015 rok. Nie tak dawno mówiono nam - "nie wtrącajcie się, my wiemy lepiej". Uważamy, że europarlamentarzyści, parlamentarzyści mają robić to, co do nich należy - pomagać nam w parlamencie, dbać o Śląsk, dbać o zakłady pracy na Śląsku i w Europarlamencie dbać o górnictwo, a nie, tak jak mówię, ustawiać personalnie, kierunkowo działania w zarządzie spółki węglowej, powoływać ludzi niekompetentnych, bez doświadczenia, tak jak to było w poprzednim okresie, a za to wszystko zapłaciliśmy my jako pracownicy. Nie może tak dalej być - podkreślił.
23 lutego przewodniczący czterech struktur NSZZ "Solidarność" - Zarządu Regionu Śląsko-Dąbrowskiego, Krajowego Sekretariatu Górnictwa i Energetyki oraz Krajowej Sekcji Górnictwa Węgla Kamiennego, a także jastrzębskiej ZOK - przedstawili wspólne stanowisko, a w nim postulat, by parlamentarzyści nie zajmowali się obsadą personalną stanowisk w spółkach Skarbu Państwa.
- Do tego są powołane inne instytucje. I żeby mogły swobodnie weryfikować, sprawdzać wiedzę, doświadczenie i kompetencje tych ludzi, nie mogą mieć nacisków politycznych na ich decyzje - wyjaśnił Sławomir Kozłowski.
Szef ZOK NSZZ "Solidarność" JSW SA przypomniał również treść oświadczenia reprezentatywnych organizacji związkowych zrzeszających pracowników JSW, które zaproponowały, by politycy zrzekli się swoich immunitetów i objęli stanowiska w zarządach spółek węglowych, jeśli chcą nimi kierować, a nie czynili tego "z tylnego siedzenia", jak ma to miejsce obecnie.
Zwrócił uwagę, że JSW potrzebuje stabilizacji zwłaszcza teraz, kiedy musi mierzyć się z gospodarczymi konsekwencjami pandemii chińskiego koronawirusa.
- Jesteśmy w bardzo trudnej sytuacji. (...) Kryzys, który w wyniku Covid zapanował na rynku wewnętrznym i zewnętrznym, spowodował to, że wyczerpaliśmy środki z funduszu stabilizacyjnego. Z pomocą załatwiliśmy wsparcie Polskiego Funduszu Rozwoju dla Jastrzębskiej Spółki Węglowej. To jest ponad miliard złotych. Ale ten miliard złotych za chwilę trzeba będzie spłacać. (...) Mamy przed sobą mnóstwo zobowiązań. I bieżące zobowiązania wobec nas, załogi, Jastrzębska Spółka co miesiąc musi realizować. Dlatego mówimy to od dłuższego czasu - nie demolujcie tej spółki! Pamiętamy, że sześć lat jest tej koalicji i u nas już siedmiu prezesów było w tym czasie. Jak można realizować jakieś długotrwałe, strategiczne inwestycje i plany wobec firmy, jak średnio co osiem miesięcy zmienia się człowiek, który zarządza tą firmą? - retorycznie pytał lider NSZZ "Solidarność" w JSW SA. - Kończą się gwarancje pracownicze w maju tego roku. Minęło dziesięć lat od ich podpisania. Jest pismo w tej chwili złożone, żeby te gwarancje przedłużyć co najmniej o pięć lat. Ale ta destabilizacja powoduje, że nie mamy z kim rozmawiać. Nikt nie chce podjąć decyzji. Boją się, że zaraz będzie ingerencja polityczna. Mamy jeszcze niezrealizowane porozumienia z 2020 roku, które w wyniku koronawirusa zostały odłożone w czasie. To wszystko jest przed nami. A więc chcemy mieć partnera, czyli Zarząd i Radę Nadzorczą, która świadomie, bez nacisków będzie z nami rozmawiać i podejmować decyzje - zakończył swoje wystąpienie.
Kwestia podnoszona przez związkowców stała się tematem pisma czterech członków Rady Nadzorczej JSW z wyboru załogi. Zostało ono odczytane podczas pikiety.
- Odnosimy wrażenie, że występują silne wpływy osób niezwiązanych ze Spółką, które bez żadnego ryzyka odpowiedzialności próbują ingerować w proces zarządzania Jastrzębską Spółką Węglową. W obecnej sytuacji, gdy całe górnictwo polskie znajduje się w trudnym i kluczowym dla siebie okresie, stanowczo sprzeciwiamy się wszelkim działaniom destabilizującym Spółkę, które budzą również niepokój wśród pracowników. Nikt z nas, pracowników, nie chce, aby tak, jak w 2015 roku, powtórzyła się sytuacja, w której za nieodpowiedzialne decyzje właściciela i zarządcze konsekwencje ponosili górnicy i ich rodziny. Zaznaczyć należy, że Jastrzębska Spółka Węglowa jest spółką giełdową i wszelkie kluczowe rozstrzygnięcia, zwłaszcza te właścicielskie, mają istotny wpływ na notowania Spółki, dlatego powinny być głęboko przemyślane, zanim zostaną podjęte lub nawet zainicjowane. Zamęt, który ostatnio został wprowadzony, jest - naszym zdaniem - niedopuszczalny i wpływa niekorzystnie zarówno na wizerunek firmy, jak i nastrój pracowników - oświadczyli przedstawiciele pracowników w RN JSW.
Na zakończenie protestu górnicy wysypali około pół tony węgla przed budynkiem, w którym mieści się (nieczynne tego dnia) biuro europosłanki Izabeli Kloc.
- Przywieźliśmy trochę węgla, żeby pani posłanka zapamiętała naszą wizytę, a pracownicy jej biura mieli się czym ogrzać, bo początek marca ma być ponoć mroźny - skomentował Sławomir Kozłowski.