Ofiara, która nie poszła na marne

Gru 19, 2020

13 grudnia 1981 roku Wojskowa Rada Ocalenia Narodowego (WRON) z generałem Wojciechem Jaruzelskim, łamiąc obowiązujące prawo, wprowadziła w Polsce stan wojenny. 16 grudnia funkcjonariusze Zmotoryzowanych Odwodów Milicji Obywatelskiej (ZOMO) wkroczyli na teren KWK "Wujek", brutalnie przerywając trwający tam strajk. W wyniku akcji ZOMO śmierć poniosło 9 górników. Ze względów epidemicznych uroczystości wspomnieniowe wydarzeń sprzed 39 lat miały skromniejszy wymiar niż zwykle.

Praprzyczyną podjęcia strajku przez górników z katowickiej kopalni było zatrzymanie przewodniczącego Komisji Zakładowej NSZZ "Solidarność" KWK "Wujek" Jana Ludwiczaka 12 grudnia 1981 r., dzień przed ogłoszeniem stanu wojennego. 13 grudnia załoga zażądała uwolnienia związkowego lidera, a 14 grudnia poszerzyła listę postulatów o odwołanie stanu wojennego, uwolnienie wszystkich internowanych i przestrzeganie przez władze podpisanego 3 września 1980 r. Porozumienia Jastrzębskiego. Wszystkie te żądania zostały przez władze odrzucone, co spowodowało ogłoszenie akcji protestacyjnej w postaci strajku okupacyjnego.

Komunistyczne władze zareagowały podjęciem decyzji o siłowym rozwiązaniu napiętej sytuacji. 16 grudnia siły milicyjne otoczyły zakład. Akcja pacyfikacyjna rozpoczęła się około godziny 11. od staranowania muru kopalni przez czołg i wkroczenia oddziału ZOMO na teren kopalni. Najpierw "ślepymi" nabojami strzelano z czołgów, po czym - przez drugi wyłom w murze okalającym - weszli funkcjonariusze plutonu specjalnego ZOMO. Ci dokonali masakry strajkujących.

Od kul zginęło sześciu górników: Józef Czekalski, Józef Krzysztof Giza, Ryszard Józef Gzik, Bogusław Kopczak, Zbigniew Wilk i Zenon Zając. Życie stracili również trzej ciężko ranni: Andrzej Pełka (zmarł 16 grudnia, wieczorem), Joachim Józef Gnida (zmarł 2 stycznia 1982 r.) i Jan Stawisiński (zmarł 25 stycznia). 47 osób odniosło obrażenia.

Około godz. 16.30 górnicy sformułowali warunki przerwania strajku: swobodne opuszczenie kopalni przez strajkujących, podstawienie autobusu, wycofanie oddziałów ZOMO, niewyciąganie konsekwencji karnych i dyscyplinarnych. Nietrudno się domyślić, że warunki zakończenia strajku zostały przez władze złamane. Kilka dni po zakończeniu strajku internowano 13 pracowników. Z pracy zwolniono 137 osób.

 

Balast nierozliczonej przeszłości

Tradycyjne obchody rocznicowe zwykle rozpoczynały się od mszy świętej w położonym nieopodal kopalni "Wujek" kościele pod wezwaniem Podwyższenia Krzyża Świętego. Tym razem nabożeństwo przeniesiono do katowickiej archikatedry - znacznie większej od wspomnianego wcześniej kościoła, co przy obowiązujących obostrzeniach (limit osób - maksymalnie 1 osoba na 15 metrów kwadratowych przy zachowaniu odległości nie mniejszej niż 1,5 m) istotnie powiększyło potencjalną liczbę uczestników eucharystii.

Homilię wygłosił metropolita katowicki arcybiskup Wiktor Skworc. Wskazywał na znaczenie sprawiedliwości, której niezreformowane sądy polskie nie umiały wymierzyć wielu komunistycznym zbrodniarzom - również osobom odpowiedzialnym za masakrę górników strajkujących 39 lat temu.

- Kilkakrotnie w czytanym dziś Słowie Bożym występowało słowo "sprawiedliwość". (...) Więc przychodzimy do Ciebie, Boże, po sprawiedliwość, bo z tą ludzką, nawet w instytucjach mających jej służyć, bywa różnie - mówił do zgromadzonych wiernych. - Pamiętamy dobrze to wszystko, co działo się już w III Rzeczypospolitej, w katowickim Sądzie Wojewódzkim, wokół sprawy "Wujka". Sprawa ta obnażyła impotencję państwa, które aspirowało do państwa prawa. Trudno w tym miejscu analizować przyczyny braku antytotalitarnej wrażliwości nie tylko władzy sądowniczej. Niewątpliwie balast nierozliczonej w roku 1989 przeszłości nie pozwala zbudować struktur sprawiedliwych Ojczyzny na miarę naszych marzeń i ambicji - Ojczyzny, w której słowa takie, jak "prawda", "wolność", "sprawiedliwość" czy "prawość", odzyskałyby swoją treść, znaczenie i moc oddziaływania. Słusznie zwracają uwagę autorzy "Białej księgi komunizmu" [chodzi o wydaną w 1997 r. "Czarną księgę komunizmu" - przyp. red. SG], że (...) dla sprawiedliwego osądzenia zbrodni dwóch systemów totalitarnych XX wieku powoływać trzeba trybunały międzynarodowe, bo krajowe, uwikłane w kontekst zależności, nie byłyby w stanie tego uczynić. Trudno więc było osądzić pacyfikację kopalni "Wujek" i inne zbrodnie komunistycznej władzy. Te fakty potwierdzają konieczność reformy sądownictwa w naszej Ojczyźnie, bo samo się nie zreformowało ani nie oczyściło, jak niektórzy, być może w dobrej wierze, o tym zapewniali - podkreślał duchowny.

 

Morawiecki: Chylimy czoła i dziękujemy

Przez cały dzień można było oddawać hołd dziewięciu poległym górnikom przy pomniku w bezpośrednim sąsiedztwie kopalni "Wujek", gdzie zwykle odbywa się oficjalna część obchodów. Pojawiły się tam między innymi rodziny pomordowanych, przedstawiciele NSZZ "Solidarność" szczebla krajowego, regionalnego i zakładowego oraz politycy, w tym premier Mateusz Morawiecki.

- Wiemy, jaką ranę zadała nam wtedy junta Jaruzelskiego, w grudniu ’81 roku, kiedy prawie 3 tysiące górników odważnie stanęło do walki o wolność, do walki o "Solidarność". (...) Walka z tą nieludzką władzą była bardzo nierówna, ale ta walka dała posiew wolności. Ta krew, która została tutaj przelana, nie została przelana na darmo. (...) Trzeba też powiedzieć, że przez lata III Rzeczpospolitej zabrakło tych działań, które miałyby prowadzić do elementarnej sprawiedliwości. Tu, stąd, spod kopalni "Wujek", trzeba o tym krzyczeć, że tamta ofiara, ofiara górników z kopalni "Wujek" (...), z jednej strony woła do dziś o zadośćuczynienie, woła do dziś o sprawiedliwość, woła do dziś do polskich sądów, do polskich sędziów o sprawiedliwość (...) potrzebną do zamknięcia tego rozdziału historii w naszym narodzie - powiedział szef rządu w swoim krótkim wystąpieniu wygłoszonym przed Pomnikiem Dziewięciu z "Wujka". - Z tego miejsca chcę wszystkim, którzy w tamtych strasznych dniach brali udział, także ich rodzinom, podziękować i powiedzieć, że chylimy czoła wszyscy, którzy jesteśmy dzisiaj dziećmi tamtej odwagi, walki o wolność, o "Solidarność". Chylimy czoła i dziękujemy. Dziękujemy za poświęcenie, za odwagę, za to, że tamta krew nie poszła na marne - dodał.

 

W Zabrzu-Zaborzu wciąż pamiętają

Trzy dni wcześniej, 13 grudnia, w Zabrzu-Zaborzu odbyły się symboliczne uroczystości związane z samą rocznicą ogłoszenia stanu wojennego. Obecni byli m.in. przedstawiciele śląsko-dąbrowskiej i górniczej "Solidarności", a także samorządowcy z prezydent miasta panią Małgorzatą Mańką-Szulik. Mszę świętą odprawioną w kościele pw. św. Jadwigi transmitowano drogą internetową. Po mszy wszyscy chętni mogli złożyć kwiaty przy znajdującej się nieopodal świątyni tablicy upamiętniającej internowanych działaczy opozycji. Przypomnijmy, że zaborski zakład karny na przełomie 1981 i 1982 roku był miejscem internowania dla około 900 działaczy antykomunistycznego podziemia z Górnego Śląska, Zagłębia Dąbrowskiego oraz ówczesnego województwa częstochowskiego.