Podziemny protest w "Rudzie" i "Wujku"

Wrz 21, 2020

- W związku z tym, że mamy (...) 21 września i nie mamy jakichkolwiek sygnałów ze strony rządowej, że czy to premier, czy to jakakolwiek upełnomocniona delegacja rządowa zjawi się na rozmowach z Międzyzakładowym Komitetem Protestacyjno-Strajkowym Regionu Śląsko-Dąbrowskiego, (...) na kopalniach rozpoczęły się spontaniczne protesty pod ziemią - poinformował szef śląsko-dąbrowskiej "Solidarności" Dominik Kolorz podczas konferencji prasowej zorganizowanej w Katowicach. Na dole pozostało kilkudziesięciu pracowników KWK "Ruda" i KWK "Wujek" - zakładów, które rząd chce zamknąć w pierwszej kolejności.

To może być początek szerszej akcji strajkowej przeciwko założeniom rządowej "Polityki Energetycznej Polski do 2040 roku". Dokument przewiduje, że przy wysokich cenach uprawnień do emisji dwutlenku węgla, a więc w wariancie najbardziej prawdopodobnym, za 10 lat z węgla pochodzić będzie 37 procent krajowej produkcji energii elektrycznej, zaś za lat 20 - już tylko 11 proc., co oznaczałoby pozostawienie "przy życiu" jednej lub dwóch kopalń wydobywających węgiel energetyczny. Pozostałe zostaną zlikwidowane.

Tydzień temu centrale związkowe działające na Górnym Śląsku i w Zagłębiu Dąbrowskim zdecydowały o wznowieniu działalności Międzyzakładowego Komitetu Protestacyjno-Strajkowego (MKPS) Regionu Śląsko-Dąbrowskiego oraz ogłoszeniu pogotowia strajkowego w całym regionie. MKPS wyraził oczekiwanie, że negocjacje z bezpośrednim udziałem premiera Mateusza Morawieckiego zostaną wznowione najpóźniej 21 września. W przeciwnym wypadku zapowiedziano podjęcie "radykalnych akcji protestacyjnych".

Według Dominika Kolorza istnieją poważne przesłanki do stwierdzenia, że rozpoczęte dziś protesty "będą się - niestety - rozprzestrzeniać" i obejmą kolejne kopalnie należące do Polskiej Grupy Górniczej SA.

- Dlaczego powiedziałem "niestety"? Bo (...) protest pod ziemią jest najtrudniejszą formą protestu ze względu na warunki, które panują pod ziemią - wyjaśnił lider regionalnych struktur "Solidarności". - To są niejednokrotnie poziomy sięgające 1000 metrów, wysoka temperatura, słaby dostęp powietrza. Tak że widać, że determinacja górników, którzy sami, spontanicznie, oddolnie, podjęli na "Rudzie" i na kopalni "Wujek" te akcje, jest duża - podkreślił.

Dodał, że MKPS zamierza koordynować działania podejmowane przez górników, a punktem kulminacyjnym tego tygodnia będzie wielka manifestacja mieszkańców Rudy Śląskiej, która przejdzie ulicami miasta w najbliższy piątek, 25 września.

Odpowiadając na pytania dziennikarzy, przewodniczący przypomniał, że związkowcy liczyli się z tym, iż zdeterminowani górnicy sami przystąpią do obrony swoich miejsc pracy.

- Myśmy nie ukrywali, że jeżeli do rozmów nie dojdzie, no to protest może być podobny do tego sprzed pięciu lat. I jak by nie patrzeć, tak to zaczyna wyglądać. (...) Pięć lat temu, jak rząd Platformy ogłosił likwidację kopalń, a to samo praktycznie robi rząd Prawa i Sprawiedliwości, to też zaczęły się protesty na tych zagrożonych kopalniach, potem wszystkie inne dołączały. Tak że wszystko na to wskazuje, że ta solidarność górników nie zginęła i będą oni wzajemnie się wspierać - stwierdził.

Zaapelował też do premiera Mateusza Morawieckiego o jak najszybsze rozpoczęcie rozmów na temat przyszłości górnictwa i transformacji gospodarczej całego Śląska. Zaznaczył przy tym, że osobista obecność szefa rządu nie jest dla związkowców warunkiem koniecznym.

- Jeżeli przyjedzie tu delegacja rządowa z pełnomocnictwem od pana premiera, takie rozmowy dopuszczamy na dzień dzisiejszy. Szkoda ludzi po prostu, żeby się długo męczyli - podsumował.