Hutek: Dlaczego restrukturyzacja górnictwa?

Wrz 07, 2020

W felietonie opublikowanym na łamach sierpniowo-wrześniowego wydania miesięcznika Solidarność Górnicza przewodniczący górniczej "Solidarności" Bogusław Hutek przypomina, czym do tej pory kończyły się kolejne próby restrukturyzacji polskiego górnictwa i zastanawia się, dlaczego procesy restrukturyzacyjne miałyby dziś dotyczyć akurat sektora wydobywczego? - Popatrzmy na spółki energetyczne, ile tam jest spółek-córek, ilu tam jest dyrektorów, prezesów, ile tam jest rad nadzorczych... Jakoś nikt nie chce się temu przyjrzeć - zauważa. Polecamy lekturę tekstu.

 

* * *

 

Restrukturyzacja - to słowo przez trzydzieści lat budziło wśród górników postrach, bo oznaczało kolejne fale likwidacji kopalń przeprowadzane bez oglądania się na katastrofalne skutki społeczne takich decyzji. Dziś wśród rządzących i w spółkach energetycznych znów zaczyna się mówić o restrukturyzacji górnictwa. A ja się pytam, dlaczego akurat górnictwa?

Popatrzmy na spółki energetyczne, ile tam jest spółek-córek, ilu tam jest dyrektorów, prezesów, ile tam jest rad nadzorczych... Jakoś nikt nie chce się temu przyjrzeć, bo lepiej - a z perspektywy warszawskich salonów pewnie i "modniej" - bić w sektor wydobywczy.

Przypominam, że górnictwo restrukturyzuje się od 30 lat. Dziesiątki tysięcy miejsc pracy w samych kopalniach zostały zlikwidowane. Za to spółki energetyczne mają się jak najlepiej. Rozumiem, że stanowią one "żniwa" dla ugrupowań, które sprawują władzę - setki kierowniczych stanowisk są do obsadzenia.

Dochodzi do tego inna sprawa: przy tej władzy spółki energetyczne wszystko mogą, a górnictwo nie może nic. Kiedy dochodzi do sytuacji trudnej, spowodowanej na przykład tym, że koncerny energetyczne nie chcą odebrać zakontraktowanego węgla, w oczach rządzących i tak winne jest górnictwo - jak w starym przysłowiu, gdzie kowal zawinił, a Cygana powiesili. Za chwilę ktoś jeszcze wpadnie na pomysł, by - wzorem lat ubiegłych - obarczyć konsekwencjami cudzych win samych górników, którzy znów będą musieli rezygnować z części własnych wynagrodzeń, by ratować spółki węglowe. Tymczasem spółki energetyczne "kwitną". Od nich nikt niczego nie wymaga.

I jeszcze jedno. Po ostatnich rozmowach, w trakcie których poruszyliśmy kwestie importu węgla, importu energii, a także włączenia do sieci elektrowni konwencjonalnych, nastąpił gwałtowny atak medialny na górnictwo. Chyba naruszyliśmy czyjeś potężne interesy. Nie wiem, czy opublikowane teksty były sponsorowane, ale trudno nie nabrać podejrzeń, biorąc pod uwagę moment, w którym się ukazały.

Czas z tym skończyć!

Dialog nie ma najmniejszego sensu, jeśli jedna ze stron zasiadających przy stole negocjacyjnym cały czas coś ukrywa lub zmienia zdanie i jeszcze do tego kiwa.

Usłyszeliśmy na przykład z ust przedstawicieli strony rządowej, że jeśli będą ratować Polską Grupę Górniczą, to może upaść któraś spółka energetyczna. Niech strona rządowa uczciwie przyzna, że chroni spółki energetyczne, a górnictwo i PGG mają się dostosować do potrzeb sektora energetycznego, bo inaczej upadną i nikt im nie pomoże. Wtedy wszystko stanie się jasne.

 

Bogusław Hutek