Naprawa czy błyskawiczna likwidacja górnictwa?

Wrz 01, 2020

W sierpniu ruszyły rozmowy na temat programu naprawczego polskiego górnictwa. Zespół do spraw transformacji górnictwa, który ma przygotować propozycje koniecznych zmian w sektorze wydobywczym węgla kamiennego, zebrał się dwukrotnie.

Pierwsza runda rozmów miała miejsce 11 sierpnia w warszawskim Centrum Partnerstwa Społecznego "Dialog". Zaprezentowano wówczas diagnozę aktualnej sytuacji sektora oraz uwarunkowań wynikających z "polityki klimatycznej" Unii Europejskiej. Wśród uczestników dyskusji byli przedstawiciele strony społecznej, Zarządu Polskiej Grupy Górniczej SA (PGG), Zarządu Tauron Wydobycie SA oraz ministrowie: aktywów państwowych - Jacek Sasin, klimatu - Michał Kurtyka, a także pełnomocnik rządu do spraw strategicznej infrastruktury energetycznej Piotr Naimski.

Porządek obrad zawierał cztery punkty: informację o sytuacji w sektorze górnictwa węgla kamiennego po sześciu miesiącach 2020 roku, informację o możliwości produkcji energii elektrycznej z węgla w perspektywie krótkoterminowej, termin przyjęcia przez Polskę polityki klimatycznej Unii Europejskiej oraz wyjaśnienie roli węgla, gazu ziemnego i odnawialnych źródeł energii (OZE) w miksie energetycznym.

- Z jednej strony stoimy przed wyzwaniem jak najszybszego uruchomienia produkcji energii z węgla w taki sposób, aby wrócić do poziomu sprzed pandemii. Jednak najwięcej czasu poświęciliśmy problemowi systemowych działań średnio- i długoterminowych związanych z funkcjonowaniem i transformacją sektora węglowego w korelacji z transformacją energetyki. Między innymi chodzi o inwestycje związane z nowoczesnymi technologiami węglowymi, technologiami niskoemisyjnymi - powiedział po zakończeniu obrad szef śląsko-dąbrowskiej "Solidarności" Dominik Kolorz. - Jako reprezentanci strony społecznej przedstawiliśmy własne propozycje dotyczące ograniczenia importu węgla i importu energii. Wydaje się, że spotkały się one ze zrozumieniem. Uzgodniliśmy, że strony wspólnie przeanalizują przedstawione propozycje. Sytuacja jest bardzo trudna, a czas nagli - podsumował.

Kolejne spotkanie miało się odbyć tydzień później, zostało jednak odwołane ze względu na zagrożenie epidemiczne (jedna z osób uczestniczących w pierwszej turze rokowań była zakażona koronawirusem). Ostatecznie doszło do niego 28 sierpnia. Stronę rządową reprezentowali: wicepremier i minister aktywów państwowych Jacek Sasin, wiceminister aktywów państwowych Artur Soboń jako świeżo powołany pełnomocnik rządu ds. transformacji energetycznej i górnictwa oraz wiceminister klimatu Ireneusz Zyska. Oprócz delegacji rządowej, członków zarządów spółek węglowych i związkowców reprezentujących pracowników kopalń węgla kamiennego do Katowic przyjechali szefowie wiodących firm energetycznych oraz przedstawiciele związków zawodowych zrzeszających pracowników energetyki.

Omówiono kwestie relacji między firmami górniczymi i energetycznymi, w tym sprawy związane z importem surowca czy odbiorami zakontraktowanego wcześniej paliwa. Potwierdzono również wcześniejsze ustalenia o odejściu od obligatoryjnego handlu energią poprzez giełdę, co ograniczy import i zwiększy jej produkcję w krajowych elektrowniach.

- Sytuacja - szczególnie w Polskiej Grupie Górniczej - jest nagląca i wymaga podjęcia pilnych działań - skomentował wówczas wicepremier Sasin. - Jesteśmy zdeterminowani, by tę sytuację ustabilizować i wyprowadzić na prostą. Musi to jednak nastąpić przy akceptacji związków zawodowych, ale także z uwzględnieniem sytuacji w sektorze energetycznym, która również nie jest prosta - podkreślił.

O ocenę dotychczasowych prac zespołu poprosiliśmy przewodniczącego NSZZ "Solidarność" w PGG Bogusława Hutka.

 

* * *

 

Solidarność Górnicza: - Panie przewodniczący, zespół mający stworzyć program, od którego zależeć będzie przyszłość całego polskiego górnictwa, powinien zakończyć swoje prace do końca września, choć już dziś niektórzy uważają ten termin za nierealny. Bez względu na ten fakt podsumujmy jednak pierwszy miesiąc prac i wróćmy na moment do 11 sierpnia. Co udało się ustalić podczas tamtego, inauguracyjnego spotkania?

Bogusław Hutek, przewodniczący Zakładowej Organizacji Koordynacyjnej NSZZ "Solidarność" PGG SA: - Pierwszy punkt porządku obrad - obejmujący informację o sytuacji w sektorze górnictwa węgla kamiennego po 6 miesiącach bieżącego roku - pominęliśmy, bo wiedzę na ten temat każdy z nas posiada. Omówienie punktu drugiego, dotyczącego produkcji energii elektrycznej z węgla w perspektywie krótkoterminowej, sprowadziło się do prezentacji obejmującej produkcję energii ze źródeł konwencjonalnych, jaką przedstawił nam pan minister Naimski. Tej prezentacji nie otrzymaliśmy już potem do wglądu, ale wynikało z niej jednoznacznie, że polskie górnictwo węglowe może zostać zlikwidowane jeszcze szybciej niż w 2035 r. Tam były dane, które wskazywały na konieczność wygaszania jednostek węglowych w "miksie energetycznym". Naturalną konsekwencją takiej polityki byłaby likwidacja kopalń.

SG: - Jak ZOK NSZZ "Solidarność" PGG SA zareaguje, jeśli rządzący rzeczywiście będą chcieli taką strategię wdrożyć?

BH: - Sęk w tym, że trudno powiedzieć, bo obecny rząd nie chce nam przedstawić żadnej strategii. O ile Platforma Obywatelska ogłaszała swoje nieodpowiedzialne decyzje - dotyczące chociażby likwidacji zakładów górniczych - bez głębszego zastanowienia, wywołując tym gwałtowne protesty społeczne, o tyle obecna władza unika jakichkolwiek deklaracji. To jest w tej chwili podstawowy problem. My nie wiemy, co zamierza rząd i do kiedy chce zlikwidować kopalnie wydobywające węgiel energetyczny - bo o tym, że zamierza, jestem przekonany na 100 procent. Jeśli usłyszymy, że obowiązuje derogacja, czyli wyłączenie Polski z obowiązku osiągnięcia "neutralności klimatycznej" w roku 2050 i przesunięcie tego terminu dla Polski na rok 2060, będziemy mogli przystąpić do pracy nad rozsądnym planem pozwalającym przeprowadzić cały ten proces tak, aby w jak najmniejszym stopniu zaszkodził on ludziom - pracownikom PGG i innych spółek węglowych, górniczym rodzinom i pozostałym mieszkańcom Górnego Śląska.

SG: - Czyli punkt trzeci - "termin przyjęcia przez Polskę polityki klimatycznej UE" - nie został zrealizowany?

BH: - Nie został, bo nie usłyszeliśmy żadnego terminu, żadnej daty. Rząd unika konkretów. Po ubiegłorocznym szczycie unijnym "odtrąbiono" sukces, jakim miało być zwolnienie Polski z konieczności osiągnięcia tak zwanej neutralności klimatycznej do roku 2050 i przeniesienie tego progu czasowego - tylko dla naszego kraju - na rok 2060. Teraz nikt nie chce tego potwierdzić. A skoro nikt niczego nie mówi oficjalnie, różne plotki krążą w kuluarach. Dobrym przykładem może być tutaj sprawa przesłanego do Brukseli rządowego dokumentu "Klimat i energia", który przewiduje ścieżkę likwidacji energetyki opartej na węglu do roku 2040. Jeśli to prawda, mamy problem - podkreślam jednak słowo "jeśli", bo politycy Prawa i Sprawiedliwości unikają szczerego dialogu z przedstawicielami środowisk górniczych, dlatego cały czas opieramy się na nieoficjalnych doniesieniach.

SG: - Co z punktem czwartym, dotyczącym wyjaśnienia roli węgla, gazu ziemnego i odnawialnych źródeł energii w miksie energetycznym?

BH: - Odpowiedzi udzielił nam pan minister Naimski w swojej prezentacji. Rząd chce stawiać na każde źródło energii, tylko nie na węgiel. To jest gaz, to są OZE, to jest - we wciąż oddalającej się perspektywie - energetyka jądrowa... I skutki tej polityki widać już dziś, kiedy mówi się o przestawieniu bloku energetycznego C elektrowni "Ostrołęka" na zasilanie gazowe. Myśmy o tym nie zapomnieli. Tak długo, jak będzie na to szansa, powalczymy o to, by "Ostrołęka" była zasilana węglem.

SG: - A co z Polską Grupą Górniczą? Cała ta dyskusja o konieczności wypracowania programu naprawczego została przecież wywołana pogarszającą się sytuacją ekonomiczną PGG.

BH: - Zacznę od stwierdzenia, że w państwie, gdzie faktycznie panuje prawo i sprawiedliwość - i nie mam tu na myśli ugrupowania politycznego o tej nazwie - kontrakty, które zostały zawarte, powinny być realizowane. Na razie realizowane nie są, bo węgiel zakontraktowany przez spółki energetyczne wciąż leży na zwałach. Ciekawe, że nikt się jeszcze nie przyjrzał tej sprawie. Ona ma aż trzy aspekty: z jednej strony spółki energetyczne importują surowiec, z drugiej strony - nie odbierają zakontraktowanego węgla u polskiego producenta, a trzecim elementem jest fakt, że te same spółki energetyczne są udziałowcami w PGG, na której szkodę w tym momencie działają. O tym, że są problemy z odbiorem zakontraktowanego węgla, związki zawodowe informują od roku. Wtedy nikt nie zareagował, dzisiaj też nikt nie reaguje. Jeśli energetyka nie zapłaci, PGG będzie zmuszona do zaciągnięcia kolejnego długu, być może na poziomie miliarda złotych, tym razem w Polskim Funduszu Rozwoju. Z czego to potem spłaci? Dzisiaj nikt nie wie, czym to się kończy. Również w tej sprawie politycy nic nam nie mówią, choć należy się domyślać, że ci najbardziej wtajemniczeni o wszystkim wiedzą.

SG: - Czyli wracamy do kwestii daty...

BH: - Dokładnie tak. Musimy wiedzieć, do kiedy rząd chce korzystać z energetyki węglowej, bo tylko wtedy będziemy w stanie przygotować jakąkolwiek strategię - które kopalnie mają funkcjonować, a które - po sczerpaniu złoża! - można wygasić wcześniej, które aktywa energetyczne produkujące energię z węgla należy rewitalizować, aby dłużej mogły funkcjonować, ile trzeba wybudować, a z których można zrezygnować. O tym wszystkim należy dyskutować, ale w oparciu o konkretną wiedzę. Nie wiemy też, czy rząd ma pomysł, jak wygenerować "z niczego" tyle miejsc pracy, ile przestanie istnieć wskutek ewentualnego, nawet rozłożonego w czasie, zamknięcia kopalń - również w firmach kooperujących z kopalniami i branżach żyjących z górnictwa. Dla urzędników z Warszawy szybka likwidacja kilkudziesięciu tysięcy miejsc pracy jest czystą statystyką, bo oni konsekwencji swoich własnych decyzji przecież nie odczują - będzie je natomiast odczuwać Górny Śląsk i to przez kilkadziesiąt lat. Na razie o przyszłość małopolskich kopalń węgla martwią się politycy z Małopolski, nie słychać natomiast, by - poza panią senator Tobiszowską i panem posłem Gawędą - problemem tym interesowali się politycy śląscy. Może są wśród "wtajemniczonych", o których mówiłem nieco wcześniej? Może rząd już dawno wyznaczył kierunki i przesądził o losie górnośląskich kopalń, tylko my o tym nie wiemy? Widzę to wszystko w coraz czarniejszych barwach.

SG: - Podsumowując i kończąc, co - z perspektywy lidera największej organizacji związkowej funkcjonującej w górnictwie - jest dziś głównym problemem sektora?

BH: - Odpowiadam - zagwarantowanie odbioru zakontraktowanego węgla przez państwową energetykę, zapewnienie pełnego dostępu do sieci przesyłowej podmiotom produkującym energię z węgla oraz ograniczenie importu energii z zagranicy. To da pewien oddech górnictwu i energetyce węglowej, ale też czas, by przygotować się do procesu transformacji energetycznej, dzięki czemu mógłby on mieć znacznie łagodniejszy przebieg. Bez względu na wszystko jeszcze raz podkreślę, że według mnie odchodzenie od węgla - strategicznego surowca energetycznego, którego Polska ma pod dostatkiem - samo w sobie jest nieodpowiedzialne. Skoro jednak nie ma przyzwolenia na dalszy rozwój energetyki węglowej, musimy dążyć do tego, by maksymalnie wydłużyć jej funkcjonowanie, a więc i funkcjonowanie kopalń.

SG: - Dziękujemy za rozmowę.

 

rozmawiał: MJ