JSW: Nie ma zagrożenia dla ruchu zakładów górniczych

Mar 18, 2020

Niepokój społeczny związany z pandemią koronawirusa przeniósł się do Internetu. W jednym z opublikowanych wpisów "żona górnika" domaga się radykalnych działań na rzecz powstrzymania ewentualnego rozprzestrzeniania się koronawirusa wśród górników i krytykuje władze Jastrzębskiej Spółki Węglowej SA (JSW) za już podjęte kroki. Pisze też, że "prawdopodobnie czeka się", aż "będzie pierwszy przypadek wirusa na kopalni". Na tak sformułowaną sugestię zareagowało oburzone kierownictwo JSW.

- Obecnie w kraju trwa mobilizacja, aby ograniczyć skupiska ludzi, ludzie przechodzą na pracę zdalną, ogranicza się kontakty do maksimum. A co robią w tym kierunku kopalnie? Mierzą temperatury i dają do wypełniania ankiety. To śmieszne! To żadne zabezpieczenie, ani żadna skuteczna profilaktyka - stwierdziła rzekoma autorka wpisu. - Piszę do Was, aby się zmobilizować, podjąć inicjatywę oddolnie, nagłośnić jak najszybciej problem i zwrócić się do władz JSW. Jeżeli nagłośni się problem, jeżeli bardzo duża grupa ludzi zwróci się do władz JSW, jeżeli nagłośnimy sprawę w mediach społecznościowych, wystosujemy pisma grupowe to może zaczną coś robić! Powinni ograniczyć tymczasowo liczbę pracowników do minimum! Minimalizować ryzyko! - oświadczyła, zwracając się do żon górników i "wszystkich mieszkających w rejonie".

Do tekstów i komentarzy o podobnej wymowie odniósł się Artur Dyczko, wiceprezes JSW oraz szef powołanego 13 marca przez prezesa Włodzimierza Hereźniaka sztabu kryzysowego.

- Wirus nie powstaje w kopalniach, ani w żadnym innym zakładzie JSW. Informacje o tym, jakoby tak mogło być, są skandalicznym nadużyciem i złamaniem wszelkich zasad etycznych - powiedział. - Obserwuję fora internetowe. Często czytam, że powinniśmy zamknąć kopalnie. Do wielu wpisów są dołączone obraźliwe uwagi pod adresem górników, kierownictwa kopalń i zarządu spółki. Musimy zdawać sobie sprawę z tego, że zamknięcie kopalni oznacza praktycznie jej likwidację. To nie jest linia produkcyjna w nowoczesnej hali, którą łatwo zabezpieczyć i zamknąć na dowolny czas. Jeżeli nie będziemy fedrować, górotwór zaciśnie większość naszych wyrobisk, w zrobach będą inkubować się pożary endogeniczne, wstrząsy nie ustaną, a metan będzie dalej się wydzielał. Jakie jest wyjście? Trzeba zachować spokój i bezwarunkowo przestrzegać wszystkich procedur bezpieczeństwa, które chronią przed zarażeniem, dostosowywać zakres prac do aktualnej sytuacji i zapewnić obsługę naszego majątku i naszych stanowisk pracy - wskazał w wypowiedzi udzielonej serwisowi internetowemu Jastrzębskiej Spółki Węglowej.

Należy uściślić, że wprowadzenie pomiaru temperatury ciała to nie jedyna decyzja, jaką podjął Zarząd w obliczu pandemii koronawirusa. Oprócz tego udostępniono pracownikom środki dezynfekujące i zakazano wstępu na teren zakładów należących do JSW osobom postronnym. Wszystkie te kroki mają zapobiec dopuszczeniu do pracy osób, które mogłyby zarazić innych.

- Jednak nawet najdoskonalsze metody profilaktyki (...) nie pomogą, jeżeli pracownicy będą zachowywać się nieodpowiedzialnie. Nieodpowiedzialność i panika są groźniejsze od samego wirusa - zauważył prezes Hereźniak cytowany przez serwis internetowy JSW.

Decyzje sztabu kryzysowego JSW realizowane są na bieżąco. O skali podejmowanych działań świadczy informacja z 13 marca. Na wszystkich zmianach sprawdzono wtedy temperaturę ciała ponad 23 tysiącom osób. 14 marca zdecydowano o wstrzymaniu robót w dni wolne od pracy (poza pracami niezbędnymi do utrzymania ruchu). Na podstawie precyzyjnych informacji spływających do sztabu kilka razy w ciągu doby uznano, że obecna sytuacja epidemiczna, nie stanowi bezpośredniego zagrożenia dla ruchu zakładów górniczych.

Aby przetrwać ten trudny czas, zakłady należące do JSW zmieniają organizację pracy.

- Każda kopalnia przygotowuje najbardziej optymalne plany podziału na zmiany. Chodzi o to, aby pracownicy zajmujący kluczowe stanowiska byli w stanie zastąpić kolegów, którzy mogą w którymś momencie zostać skierowani na kwarantannę. Do tej pory było tak, że większość z nich pracowała na tę samą zmianę. To potęgowało ryzyko, że w przypadku zakażenia, wielu z nich zostałoby wyłączonych z pracy w kopalniach - czytamy w komunikacie opublikowanym przez Spółkę.

Wdrożone procedury, jak dotąd, sprawdzają się, choć są uciążliwe. Do sztabu napływają informacje o kolejkach przed wejściami do zakładów. Mierzenie temperatury ciała wchodzących pracowników spowalnia ruch. Podobna sytuacja jest przy wyjeździe.

- Apeluję, aby stosować się do aktualnych komunikatów i zarządzeń kierowników ruchu zakładu górniczego. Służby kopalniane starają się jak najbardziej usprawnić działania, jednak ograniczeń technicznych nie przeskoczymy - podkreślił wiceprezes Dyczko. - Funkcjonujemy w warunkach nadzwyczajnych, w których dostępność preparatów dezynfekujących i innych środków jest ograniczona. Dlatego musimy działać rozważnie, używać racjonalnie dostępnych zasobów. Apeluję o rozwagę - podsumował.