Po dwugodzinnym strajku w PGG. Hutek: Jest determinacja

Lut 18, 2020

Przeprowadzony w poniedziałek rano dwugodzinny strajk ostrzegawczy pracowników Polskiej Grupy Górniczej SA (PGG), którzy domagają się 12-procentowych podwyżek, zwrócił uwagę mediów na sytuację sektora wydobywczego. O akcji protestacyjnej i jej przyczynach, a także stanowisku Zarządu PGG oraz oczekiwaniach strony społecznej wobec rządu rozmawiamy z Bogusławem Hutkiem, przewodniczącym Zakładowej Organizacji Koordynacyjnej (ZOK) NSZZ "Solidarność" PGG SA i szefem górniczej "Solidarności".

 

* * *

 

Solidarność Górnicza: - Jak, zdaniem przewodniczącego największej górniczej organizacji związkowej, wypadł dwugodzinny strajk ostrzegawczy w kopalniach i zakładach Polskiej Grupy Górniczej SA? To pierwsza tego typu akcja od kilku lat. Jest determinacja wśród pracowników, by kontynuować walkę o wyższe zarobki?

Bogusław Hutek, przewodniczący ZOK NSZZ "Solidarność" PGG SA i szef górniczej "Solidarności": - Z całą pewnością jest, o czym świadczy fakt, że do strajku przystąpiła niemal cała załoga. Sam strajk przebiegł spokojnie. Zadbaliśmy o zabezpieczenie dołu, tak by po dwóch godzinach kopalnie mogły bez problemu ruszyć. Na dół zjechali tylko ci ludzie, których dyrekcja wskazała na listach, natomiast te osoby, które nie podjęły strajku - było ich mniej więcej po kilkanaście na każdym zakładzie - dostały zadania zastępcze na powierzchni, a po zakończeniu strajku mogły zjechać na dół i podjąć pracę na swoich stanowiskach.

SG: - Na ile prawdziwym jest komunikat wydany przez Polską Grupę Górniczą, w której Spółka przypomina, że między 2017 a 2019 rokiem wypłaciła pracownikom o 1,1 miliarda złotych więcej niż było to zaplanowane w funduszu wynagrodzeń i że były to środki z wypracowanego zysku?

BH: - To jest czysta statystyka, która nie odzwierciedla tego, co przez ten czas znalazło się w portfelu przeciętnego pracownika PGG. Dzisiaj Zarząd PGG wszędzie mówi, że musi pamiętać o realiach ekonomicznych i że już coś pracownikom wypłacił, ale przywrócenie "czternastki" czy dopłaty gwarantowane za czwarty kwartał to nie są żadne dodatkowe pieniądze, tylko to, co pracownik i tak miał dostać. Pracodawca powinien to przewidzieć wcześniej, bo wiedział, że kończy się czas obowiązywania porozumień zawartych w ubiegłych latach, tego zatem w ogóle nie brałbym pod uwagę. Wypełnianie zobowiązań wobec pracowników jest czymś naturalnym, a nie nadzwyczajnym, czym kierownictwo Spółki powinno się chwalić.

SG: - Z drugiej strony Zarząd alarmuje i przypomina, że PGG - i całe górnictwo, swoją drogą - funkcjonuje w coraz bardziej nieprzychylnym otoczeniu rynkowym, dlatego musi patrzeć perspektywicznie...

BH: - Zgadzam się z tym, że górnictwo ma coraz bardziej "pod górkę", ale nie zawsze jest to efekt antywęglowej polityki Unii Europejskiej. Część z tych negatywnych czynników, to są sprawy, którym można było zapobiec na poziomie kraju czy wręcz na poziomie Spółki. Pytam wprost - co Rada Nadzorcza PGG i Zarząd PGG zrobiły z wiedzą, że część spółek Skarbu Państwa działa na szkodę Polskiej Grupy Górniczej? Mam tutaj na myśli import węgla przez państwowe koncerny energetyczne, które są zaangażowane finansowo w projekt pod nazwą PGG. Teraz Rada ponoć zareagowała i wystosowała jakieś pismo, tyle tylko, że po czterech latach. A pracownicy, którzy ponieśli wielkie wyrzeczenia finansowe tylko po to, by uratować swoje miejsca pracy, nie będą tego robić po raz kolejny tylko dlatego, że zarządzający firmą ignorowali wrogą wobec PGG politykę spółek energetycznych, przez co PGG ponosiła straty.

SG: - Jak, wobec coraz mniej korzystnego dla górnictwa otoczenia politycznego i finansowego, powinien zareagować właściciel, którym jest Skarb Państwa?

BH: - Właściciel mógłby wykonać co najmniej kilka posunięć. Dobrym prognostykiem są wypowiedzi ministra aktywów państwowych i wicepremiera Jacka Sasina oraz wspierającego go wiceministra Adam Gawędy dotyczące ograniczenia importu węgla. O przyjęcie takiego kierunku od dłuższego czasu apelowaliśmy. Wątek ten pojawił się także w poniedziałek, bo przypominam, że prowadzona akcja protestacyjna i zaplanowana na 28 lutego górnicza manifestacja w Warszawie mają również ten cel, aby uświadomić wszystkim, jak bardzo na obecną kondycję PGG wpływa brak odbioru zakontraktowanego węgla przez spółki państwowe - na co przecież ktoś musiał się zgodzić - oraz rosnący od lat wolumen węgla sprowadzanego z zagranicy. Odwiedziliśmy biura poselskie śląskich parlamentarzystów z polskim węglem, który zostawiliśmy im tam "na pamiątkę", żeby nauczyli się go odróżniać od węgla rosyjskiego. To oczywiście happening, ale z ważnym przesłaniem. W tym miejscu warto przypomnieć, że pan premier, jako poseł ze Śląska, ma w swoim okręgu takie zakłady górnicze, jak "Mysłowice-Wesoła", "Murcki-Staszic", "Wujek", "Piast", "Ziemowit", "Bielszowice", "Halemba" czy "Pokój". O te zakłady i o ludzi, którzy w nich pracują, w dużej mierze wyborców Prawa i Sprawiedliwości, powinien dbać. Protest pracowników PGG musi doprowadzić do realizacji postulatu związanego z podwyżkami, bo tego już teraz nie odpuścimy, ale jednocześnie - taką mam nadzieję - uświadomi rządzącym, w tym panu premierowi, że pora zainteresować się sprawami górnictwa w sposób szczególny. Dziś sektor wydobywczy znajduje się na krawędzi - jeśli nie rozwiążemy tych problemów, które są, z kolejnymi może sobie nie poradzić.

SG: - Dziękujemy za rozmowę.

 

rozmawiał: MJ