Morawiecki dla SG: Śląsk to sprawa najwyższej wagi!

Paź 08, 2019

- Węgiel to ważna karta, której nie zamierzamy pozbywać się na początku rozgrywki w tym nowym rozdaniu energetycznym, jakie kształtuje się w Europie - zapewnia premier Mateusz Morawiecki w rozmowie z redaktorem naczelnym Solidarności Górniczej Krzysztofem Leśniowskim. Polecamy lekturę wywiadu.

 

* * *

 

Solidarność Górnicza: - Panie premierze, nasz czytelnik to najczęściej pracownik sektora górnictwa węgla kamiennego, który na co dzień uczciwie i z zaangażowaniem wykonuje swoją pracę. Jak myśli Pan, czego oczekuje, czytając Pańskie słowa?

Mateusz Morawiecki, prezes Rady Ministrów: - Właściwie to chciałbym Panu podziękować za tak postawione pytanie, bo mam okazję podzielić się obserwacją, która mi towarzyszy już od pierwszych spotkań w mojej kampanijnej podróży przez Śląsk. W czasie wielu wizyt na Śląsku widziałem, jak bardzo Ślązacy pragną być traktowani serio. Sami są ludźmi odpowiedzialnymi i tej odpowiedzialności wymagają także od polityków. I ja to rozumiem. Dlatego spodziewam się, że górnicy nie oczekują, abym opowiadał im piękne historie, których rząd nigdy nie będzie w stanie spełnić. Chcą natomiast tego, abym traktował ich uczciwie. Bo właśnie tak - z powagą i szacunkiem - traktuje się sprawy, na których nam zależy. A dla mnie i Śląsk, i cała Polska to sprawy najwyższej wagi.

SG: - Zgadza się... - szczerze i uczciwie. Jaka jest prawda o polskim węglu, panie premierze?

MM: - Prawda o polskim węglu powinna zacząć się od obalania mitów na jego temat - jak choćby tego, że polskie górnictwo jest rzekomo przedsięwzięciem nierentownym. Jest wiele przykładów sukcesów, wiele przykładów mobilizacji i wydolności finansowej - jak choćby to, że razem z Jastrzębską Spółką Węglową oficjalnie otworzyliśmy działalność budowanej kosztem ponad 3 miliardów złotych kopalni "Bzie-Dębina" - to pierwsza nowa kopalnia od 25 lat. Mamy do czynienia z bardzo nowoczesną kopalnią, a jednocześnie z supernowoczesnym przemysłem, który w łańcuchu dostaw potrzebuje właśnie węgla koksowego. Zresztą, w ubiegłym roku górnictwo węgla kamiennego wypracowało 1,25 mld zł zysku, a jeszcze rok wcześniej - prawie 2,9 mld. Węgiel jest wciąż ważnym, wręcz strategicznym zasobem. Oczywiście z drugiej strony nie możemy zapominać, że sprawne państwo to takie, które nie zasłania oczu, gdy świat się zmienia i modernizuje. Współpracujące z nami państwa prężnie rozwijają nowe technologie, skrojone na miarę dzisiejszych wyzwań polityki klimatycznej. Dlatego otwieramy się na nowoczesne i najbardziej efektywne rozwiązania, by już nigdy żadna technologiczna rewolucja nas nie ominęła. Kiedy mówię "nas", mam na myśli wszystkich Polaków. Bo dobry rozwój to taki, z którego mogą korzystać możliwie najszersze grupy społeczne. Dlatego podstawową zasadą przemiany energetycznej musi być dobro państwa polskiego i dobro pracowników tego sektora. To fundament tego, co nazywamy sprawiedliwą transformacją.

SG: - Słysząc z Pańskich ust, że węgiel wciąż jest ważnym i strategicznym surowcem dla polskiej gospodarki, wciąż jednak żywię obawę, że to zwykła kurtuazja przedwyborcza, bo przecież fakty są takie, że polska gospodarka odwraca się od polskiego węgla. Pomijam rozwój źródeł odnawialnych, który jest efektem zobowiązań międzynarodowych. Chcę jednak zwrócić uwagę na rosnące znaczenie gazu ziemnego w polskiej energetyce i ciepłownictwie. Ten kierunek źródeł coraz częściej wybierają nasze rodzime spółki energetyczne. Czym można to tłumaczyć?

MM: - Sprawy trzeba postawić uczciwie: mam świadomość, że w perspektywie kilku dekad znaczenie węgla w polskiej gospodarce nie będzie tak dominujące, jak miało to miejsce przez wiele poprzednich dziesięcioleci. Mają tę świadomość wszyscy mieszkańcy Śląska. Węgiel jest surowcem, który kiedyś ulegnie wyczerpaniu albo stanie się tak, że dotrzemy do pokładów tak trudnych do eksploatacji, że będzie to zupełnie nieopłacalne i bardzo ryzykowne dla zdrowia i życia ludzi. To jest pieśń przyszłości, ale musimy się do tego przygotować razem. Dziś jednak węgiel pozostaje kluczowy dla polskiej gospodarki. Odchodzenie od węgla w tempie, jaki swego czasu proponowała opozycja - o czym chyba sama już zresztą zapomniała - oznaczałoby dla Polski konieczność importu energii i uzależnienia się od zewnętrznych dostawców. To zagrożenie dla z trudem wypracowanej suwerenności energetycznej, dla której węgiel jest jednym z gwarantów.

Fakt, że gaz ziemny odgrywa coraz większe znaczenie w polskiej energetyce, wynika wprost z tego, że jego ceny są dziś dużo bardziej konkurencyjne. Nie traktuję tego jako zagrożenia dla węgla, ale uzupełnienie polskiego portfolio energetycznego, które pracuje na naszą niezależność. Zbudowaliśmy interkonektory, powiększamy terminal LNG w Świnoujściu, planujemy kolejny w Zatoce Gdańskiej, a także dobrze postępują prace przy Gazociągu Bałtyckim. Rynek surowców energetycznych jest rynkiem podatnym na wahania cenowe. Dziś gaz ziemny jest tańszy, ropa nieco drożeje, ale co będzie jutro? Naszym obowiązkiem jest trzymać jak najwięcej kart w dłoni. Węgiel to ważna karta, której nie zamierzamy pozbywać się na początku rozgrywki w tym nowym rozdaniu energetycznym, jakie kształtuje się w Europie. Oczywiście, przyszłość nigdy nie jest w 100 procentach efektem kalkulacji. To nie znaczy, że o Polsce powinny decydować osoby, które umieją liczyć wyłącznie na szczęście.

SG: - Jako były bankowiec jak wytłumaczy Pan awersję sektora bankowego do finansowania inwestycji w sektorze węglowym? Ma Pan jakiś pomysł, by sektor finansowy nie odwracał się od naszych spółek węglowych?

MM: - Skoro poprzednie rządy w górnictwo nie chciały inwestować odpowiednich środków i nie widziały dla górnictwa przyszłości w swoich planach rozwojowych - o ile takie w ogóle się pojawiały - to sektor bankowy coraz mniej był skłonny podejmować się ryzyka inwestowania w branżę, na której państwo "postawiło krzyżyk". Tak było w poprzednich latach. A teraz coraz bardziej w sektorze bankowym brane są zapewne pod uwagę międzynarodowe zobowiązania, zalecenia Komisji Europejskiej, "porozumienie paryskie" oraz - przede wszystkim - rosnące ceny uprawnień do emisji CO2. To generuje dużo niepewności, co na pewno wpływa na decyzje banków, szczególnie międzynarodowych.

SG: - Bardzo często podkreśla Pan fakt, iż przyszłością górnictwa węglowego w Polsce są innowacje i nowoczesne technologie. Tymczasem z naszych informacji wynika, że instytucje mające wspierać innowacyjność, takie jak na przykład Narodowe Centrum Badań i Rozwoju, mówiąc delikatnie, podchodzą z dużą ostrożnością do projektów sektora węglowego, jak sygnalizują nam sami przedsiębiorcy górniczy. Blisko cztery lata temu minister Tchórzewski i wicepremier Gowin obiecali, że w ramach NCBiR powstanie specjalny program sektorowy dla innowacji w branży węglowej. Niestety, do tej pory nie powstał taki program. Czy jest szansa, że w końcu doczekamy się realnego wsparcia w tym zakresie ze strony państwa?

MM: - Pamiętajmy, że zmiany, o których tu mówimy, mają rangę cywilizacyjną. Od nich zależeć będzie rozwój nie tylko sektora energetycznego, ale całego polskiego potencjału innowacyjnego - dlatego nie można wprowadzać ich lekkomyślnie. Oczywiście, łatwo jest przygotować wizje na papierze, ale kiedy politycy szkicują je zbyt ochoczo, później zwykle zostają one w szufladach. My przygotowujemy strategię, uwzględniając szeroki kontekst - od sytuacji na rynku po możliwości gospodarcze i technologiczne. Wspominaliśmy już o nowoczesnej kopalni "Bzie-Dębina", ale warto też przywołać elektrociepłownię "Radlin", ważną inwestycję w obszarze kogeneracji. To tylko kilka przykładów na to, że możliwości innowacyjne sektora węglowego są znaczne.

SG: - "Program dla Śląska", czyli efekt współpracy między innymi śląsko-dąbrowskiej "Solidarności" oraz strony rządowej, to niewątpliwie jedna z jaśniejszych kart Pańskiego rządu. Pewne elementy udało się wdrożyć, niektóre projekty wciąż czekają na realizację. W jakim kierunku będzie ewoluował tenże program, jeśli oczywiście dane będzie Panu kierować w następnych latach pracą Rady Ministrów?

MM: - "Program dla Śląska" to przykład tego, jak jest szczególnym działaniem. To największe realizowane przez nas przedsięwzięcie polityki regionalnej w Polsce. Jednym z jego głównych celów jest unowocześnienie śląskiej gospodarki i zwiększenie konkurencyjności regionu. Ten kierunek trzeba utrzymać, inwestycja w Śląsk to inwestycja w przyszłość. W ramach "Programu dla Śląska" zaangażowano już 42 mld zł, czyli 76 proc. dostępnych środków, do regionu trafią więc kolejne miliardy i powstaną kolejne inwestycje. Chcę podkreślić, że "Program dla Śląska" jest wciąż otwarty, modyfikowany i dostosowywany do potrzeb regionu. Te miliardy złotych mają faktycznie zmienić Śląsk, chcemy wykorzystać je jak najbardziej efektywnie. To wszystko jednak nie byłoby możliwe, gdyby nie ogromna dyscyplina i wielki wysiłek na poziomie zarządzania całym budżetem. "Program dla Śląska" to efekt skutecznego uszczelnienia systemu podatkowego oraz dalekosiężne konsekwencje zwycięskich bitew Ministerstwa Finansów z mafiami VAT-owskimi. Widać je zarówno w inwestycjach infrastrukturalnych, rozbudowaniu sieci szerokopasmowego Internetu, jak i rozwijaniu sektora energetycznego. To zmiana na lepsze idąca szerokim frontem. I wielka szansa dla zdynamizowania wzrostu gospodarczego.

SG: - Zapewne już wkrótce czeka nas dalsza batalia w sprawie kształtu polityki klimatycznej w Unii Europejskiej. Czy nie obawia się Pan, że będzie to niezwykle trudne, zważywszy na fakt, że w nowej Komisji Europejskiej osobą odpowiedzialną za sprawy klimatyczne będzie Frans Timmermans, który nie pała miłością do polskiego rządu?

MM: - Będziemy bardzo dokładnie analizować propozycje Komisji Europejskiej i przedstawiać nasze argumenty, nasze postulaty i nasze możliwości. Kompromis wyznacza drogę, którą zmierzamy w kwestiach ekologicznych. Nie odrzucamy odgórnie jej założeń, ale szukamy takich rozwiązań, z których będzie korzystać zarówno środowisko naturalne, polska gospodarka, polska energetyka, jak i polskie społeczeństwo. Innymi słowy - zajmujemy stanowisko racjonalne. Zależy nam na dostosowaniu wymogów do sytuacji gospodarczej i społecznej kraju. Rozumiem, że częścią elit europejskich może kierować emocjonalna czy ideologiczna żarliwość, ale nam zależy na polityce, która dąży do porozumienia. Dlatego musimy emocje odłożyć na bok i znaleźć złoty środek.

 

rozmawiał: Krzysztof Leśniowski