Kowalczyk o Kompanii Węglowej: Kto tu rządzi?!

Lut 17, 2011

W siedzibie Kompanii Węglowej SA (KW) odbyło się zebranie zespołu monitorującego kopalnię "Halemba-Wirek" z udziałem wiceminister gospodarki pani Joanny Strzelec-Łobodzińskiej, przedstawicieli Zarządu KW i związkowców, w tym szefa zakładowej "S" Józefa Kowalczyka. Tematem spotkania były kwestie takie jak alokacja pracowników kopalni, zwolnienia grupowe, analiza wykonu Planu Techniczno-Ekonomicznego za styczeń i... totalny chaos w kierownictwie Spółki. - Kto tu rządzi?! - grzmiał Kowalczyk.

Wśród uczestników wczorajszego zebrania była również szefowa Rady Nadzorczej Kompanii pani Aleksandra Magaczewska, wiceprezesi KW Marek Uszko (przewodniczący zespołu monitorującego KWK "Halemba-Wirek") i Piotr Rykala, przedstawiciele Centrum Wydobywczego "Północ" i dyrekcji rudzkiej kopalni.

 

Dobre wyniki kopalni (wbrew woli prezesów?)

Już pierwszy punkt spotkania, przedstawienie wyników dla kopalni "Halemba-Wirek" w oparciu o obowiązujący Plan Techniczno-Ekonomiczny, był zaskoczeniem. Zakładano, że w styczniu zakład wydobędzie 130 tys. ton węgla, tymczasem górnicy z "Halemby" wydobyli 133,7 tys. ton. Z planowych 903 metrów w ramach robót przygotowawczych wykonano dokładnie 903 metry. Zakładano wreszcie, że na koniec stycznia w "Halembie" zatrudnionych będzie 4379 osób, a w rzeczywistości było 4351. Oznacza to, że 28 osób z różnych względów odeszło z kopalni "ponadplanowo". Wszystkie te czynniki oznaczają bądź to zyski dla zakładu w stosunku do pierwotnych założeń lub - jak w przypadku robót przygotowawczych - ich planową realizację. Wszystko wbrew temu, co niecały rok temu twierdzili na temat kopalni kompanijni decydenci, kiedy zabiegali o jak najszybsze zamknięcie największego rudzkiego zakładu pracy.

 

Alokacja i zwolnienia - ale z głową

Kolejnym, może najistotniejszym dla przeciętnego pracownika "Halemby", był drugi temat - restrukturyzacja i zatrudnienie w KWK "Halemba-Wirek". Dyskusja dotyczyła m.in. sprawy alokacji, czyli przeniesienia pracowników z "Halemby" do KWK "Knurów-Szczygłowice". Ostateczne i - co najważniejsze - wspólne wnioski pani minister, Zarządu i całego zespołu są takie, że planowani do przeniesienia pracownicy zamieszkali w Siemianowicach Śląskich, Chorzowie i innych odległych od Knurowa miast nie będą alokowani, a więc wracają do "Halemby". Wiceminister gospodarki pani Strzelec-Łobodzińska zgodziła się przy tym na ewentualne przeniesienia z KWK "Halemba-Wirek" do kopalń położonych znacznie bliżej. - Dlaczego wcześniej nie umożliwiono naszym pracownikom przejścia do kopalń sąsiednich, takich jak "Pokój", "Bielszowice" czy "Bobrek-Centrum"? - retorycznie pyta Józef Kowalczyk. - Tam przyjmuje się do pracy ludzi z zewnątrz, a pracowników KWK "Halemba-Wirek" próbowano się na siłę przenosić do odległej kopalni "Knurów-Szczygłowice" - dodaje.

Wkrótce też, na wniosek pani minister, zostanie powołany zespół, który szczegółowo opracuje kwestie związane z restrukturyzacją powierzchni w rudzkiej kopalni, a więc alokacje, ewentualne zwolnienia czy pakiety osłonowe. Związkowcy mają nadzieję, że powołanie zespołu zajmującego się wyłącznie tymi problemami pozwoli choć częściowo wyeliminować dotychczasowy bałagan.

Szef "Solidarności" w "Halembie" zwrócił się też do wiceminister gospodarki odpowiedzialnej za górnictwo pani Joanny Strzelec-Łobodzińskiej z prośbą o mediację, tak aby podczas spotkania udało się wypracować skuteczne i korzystne dla wszystkich rozwiązania w sferze zatrudnienia. Dokument złożony w tej sprawie przez zakładową "S" został przyjęty przez szefową Rady Nadzorczej KW panią Aleksandrę Magaczewską, a odpowiedź ma wpłynąć do Związku w ciągu najbliższych 2 tygodni.

Spore emocje wzbudziła dyskusja na temat zwolnień pracownic administracji i restrukturyzacji powierzchni. Strona społeczna zwróciła uwagę, że pewna część pracownic posiada uprawnienia emerytalne i pobiera świadczenia, jednocześnie pracując w kopalni - i to właśnie z nimi w pierwszej kolejności należy rozwiązywać umowy, a nie z pracowniczkami, dla których praca w kopalnianej administracji jest jedynym źródłem utrzymania. Związkowcy zaproponowali też inne, mniej uciążliwe niż zwolnienia, formy "odchudzania" administracji: ogłoszenie dobrowolnych przejść z kopalni "Halemba-Wirek" do kopalń ościennych czy też przeprowadzenie rozmów z pracownicami, które byłyby chętne do skorzystania ze świadczeń przedemerytalnych.

 

"Halemba" pracuje, "Wirek" dołuje

Kolejna kwestia poruszona podczas zebrania została zawarta we wniosku strony społecznej. Związkowcy zaproponowali, aby nie obciążać "Halemby" kosztami likwidacji ruchu "Wirek". Jak mówi Kowalczyk, pracują tam rozmaite firmy, a za wszystko, chociażby tzw. media, płaci kopalnia, przy czym bilans ekonomiczny jest liczony wspólnie dla obydwu ruchów KWK "Halemba-Wirek". Przewodniczący "S" podaje przykład: wynik kopalni za rok 2010 to strata rzędu 327 mln zł, w roku 2011 przewiduje się stratę 94 mln zł, przy czym sam "Wirek" generuje stratę na poziomie 93 mln zł. To oznacza, że według założeń sama "Halemba" powinna wyjść w tym roku praktycznie na zero. Wniosek związkowców przewidywał przejęcie kosztów likwidacji przez Zarząd Spółki, jednak przedstawiciele Zarządu stwierdzili, że porozumienie podpisane przy okazji łączenia "Halemby" i KWK "Polska-Wirek" nie daje takiej możliwości. Ze strony związkowej padły wtedy słowa, że przecież porozumienie nie przewidywało też takich "kwiatków" jak alokacje czy zwolnienia...

 

Obiecanki cacanki czyli zerowa wiarygodność Zarządu

Strona społeczna została poinformowana, że trwają intensywne prace nad możliwością dostępu do złóż pod elektrownią "Halemba". Procedura znajduje się w fazie uzyskiwania urzędowych zgód na eksploatację. O taką możliwość, która pozwoli "Halembie" nabrać przysłowiowego wiatru w żagle, od dawna zabiegali związkowcy z zakładowej "Solidarności" na podstawie wcześniejszych opinii ekspertów.

Związkowców oburza brak elementarnej wiarygodności przedstawicieli Zarządu: nie tak dawno wiceprezes Korski oficjalnie twierdził, że do końca pierwszego kwartału nie będzie mowy o alokacji, a wcześniej odbędą się stosowne rozmowy, tymczasem już dziś przenosi się pracowników, innym wręcza się pakiety osłonowe. - Kto tu w tej firmie rządzi? - zapytał wprost Józef Kowalczyk. Pytanie Kowalczyka o kogokolwiek, kto w Zarządzie Kompanii odpowiada za podpisane dokumenty czy wypowiedziane słowa, pozostało - póki co - bez odpowiedzi.