JSW po masówkach. Brudziński: Zainteresowanie było ogromne

Mar 04, 2011

Czwartkowe masówki informacyjne dla załóg kopalń Jastrzębskiej Spółki Węglowej przyciągnęły tłumy. - Szczególne emocje budził temat prywatyzacji, zwłaszcza wśród zatrudnionych po 1993 roku, którzy w przypadku sprywatyzowania JSW nie otrzymają niczego, premii prywatyzacyjnej czy dodatkowych akcji - mówi Roman Brudziński, szef NSZZ "Solidarność" z kopalni "Zofiówka". Z początkiem przyszłego tygodnia związkowcy ustalą pytania, na które w referendum odpowiedzą jastrzębscy górnicy.

Jak podkreśla Roman Brudziński, takiego zainteresowania masówkami nie było w Jastrzębiu od 1989 roku. Przyczyniła się do tego chaotyczna polityka informacyjna kierownictwa Spółki prowadzona na zmianę z całkowitym brakiem informacji dla załóg. Chcąc uzyskać wiarygodną wiedzę o sytuacji własnej firmy, planach prywatyzacyjnych i negocjacjach płacowych, górnicy licznie stawili się w cechowniach.

Informacje, które przekazali im związkowcy, nie były zbyt optymistyczne. - Zarząd JSW i politycy pokazują górnikom zatrudnionym po 1993 roku "figę z makiem" - mówi obrazowo przewodniczący "S" z "Zofiówki". Takie traktowanie pracowników podniosło i tak już gorącą atmosferę w kopalniach Spółki.

Napięcie to wynika również z tematów będących przedmiotem sporów zbiorowych pomiędzy stroną społeczną a Zarządem. Pierwszy z nich, o wyrównanie wysokości deputatu węglowego do 8 ton, zakończył się sukcesem związkowców. Drugi, płacowy, wciąż trwa, a postawa pracodawcy nie wskazuje na to, by miał się szybko zakończyć.

Przedstawiciele Zarządu są skłonni zgodzić się na 10-procentowy wzrost wskaźnika wynagrodzeń pod warunkiem, że zostanie wprowadzony tzw. motywacyjny system płacy. A wprowadzenie systemu oznaczałoby spadek wysokości zarobków, bo premie byłyby przyznawane tylko w teorii. - Gdybyśmy się zgodzili na wprowadzenie "motywacyjnego systemu płac", większość pracowników dostałaby około 80 procent z tego co dziś zarabia - szacuje Roman Brudziński. - Założenia zawarte w tegorocznym Planie Techniczno-Ekonomicznym są tak nierealne, że załogi nie mają szans na ich wykonanie, a co dopiero mówić o premiach. Takie pomysły Zarządu przypominają powrót do późnych lat 70-tych, a może nawet wcześniejszych, tych kojarzących się z hasłami typu "300 procent normy" i osobą Wincentego Pstrowskiego.

Postawa Zarządu jest, zdaniem Brudzińskiego, próbą zrzucenia odpowiedzialności za stopień realizacji założeń zawartych w PTE na barki górników.

Kolejnym krokiem strony społecznej będzie referendum, w którym górnicy odpowiedzą na pytania związane przede wszystkim z kwestią wzrostu płac. Nie będzie natomiast pytań dotyczących prywatyzacji. - Wyniki referendum z 2007 roku uważamy za obowiązujące. Załoga wypowiedziała się wtedy przeciwko prywatyzacji, a od tamtej pory nie zmieniły się warunki, na których chce się prywatyzować JSW. Wciąż nie ma gwarancji pakietów większościowych dla Skarbu Państwa, nie ma nowej oferty dla załogi, która też powinna szerzej uczestniczyć w procesie prywatyzacyjnym, dlatego się nie pytamy. W odniesieniu do obecnych propozycji Ministerstwa Gospodarki zdanie załogi jest znane - dodaje Brudziński.