Kolorz: Podczas kolejnych protestów może być jeszcze goręcej

Mar 23, 2011

- Mamy nadzieję, że dojdzie do poważnej debaty na temat stanu górnictwa w Polsce, a postulaty wsparte przez wielotysięczną manifestację zostaną zrealizowane. Jeśli jednak nadal będziemy się spotykać z negatywną postawą pracodawców, rządu czy parlamentu, nie możemy wykluczyć żadnych scenariuszy - podsumowuje ubiegłotygodniowy protest szef górniczej "Solidarności" Dominik Kolorz w rozmowie z Solidarnością Górniczą i odnosi się do incydentu sprzed budynku Katowickiego Holdingu Węglowego.

 

* * *

 

Solidarność Górnicza: - Czy mobilizacja sześciu tysięcy górników do wspólnego protestu przeciwko polityce rządu i zarządów spółek węglowych to sukces, czy też należało się spodziewać tylu uczestników? Jak oceniasz manifestację z perspektywy organizatora?

Dominik Kolorz, przewodniczący górniczej "S": - Manifestacja na pewno przerosła nasze oczekiwania, bo liczyliśmy na 5 tysięcy osób. Zakładam, że gdybyśmy się bardziej zaangażowali w informowanie o demonstracji, uczestników byłoby jeszcze więcej. Udział tylu tysięcy ludzi w branżowym czy też regionalnym proteście zadaje kłam teoriom, że ludzie są zobojętnieni, że ludziom nie chce się angażować w czynne wyrażanie swojego zdania o sprawach ważnych dla kraju i dla nich samych. Tam gdzie przewodniczący struktur zakładowych przekazywali ludziom wiedzę o aktualnej sytuacji w sektorze, tam górnicy chętnie wzięli udział w proteście.

SG: - Część mediów spoza branży pominęła wątek przyczyn manifestacji i skupiła się na relacjonowaniu awantury przed siedzibą Katowickiego Holdingu Węglowego połączonej z dewastacją budynku przez kilku uczestników protestu. Czy dopuszczanie do udziału w manifestacjach ludzi wywołujących awantury nie kompromituje całego ruchu związkowego i nie psuje opinii górnikom wśród reszty społeczeństwa?

DK: - Incydent przed siedzibą Holdingu wydarzył się już po zakończeniu manifestacji, co trzeba jednoznacznie podkreślić. Na pewno ułatwił on dokonywanie manipulacji medialnych niektórym dziennikarzom. Nieżyczliwi górnikom wydawcy tylko czekali na taki pretekst, który - niestety - miał miejsce. Gdyby incydentu nie było, media musiałyby przekazywać informacje o istocie naszego protestu. Należy niezmiernie żałować, że tak się to wszystko zakończyło.

SG: - Manifestacja w Katowicach i złożenie petycji u wojewody śląskiego Zygmunta Łukaszczyka zamyka pewien etap związkowych działań, czy też - zgodnie ze słowami przewodniczącego Komisji Krajowej "Solidarności" Piotra Dudy - to tylko preludium przed dalszymi wybuchami niezadowolenia społecznego?

DK: - Złożeniem petycji na ręce wojewody powiedzieliśmy "A". Mamy nadzieję, że dojdzie do poważnej debaty na temat stanu górnictwa węgla kamiennego w Polsce, a postulaty wsparte przez wielotysięczną manifestację z ubiegłego piątku zostaną zrealizowane. Jeśli jednak nadal będziemy się spotykać z negatywną postawą pracodawców, rządu czy parlamentu, trzeba będzie powiedzieć "B" i "C". Wtedy nie można wykluczyć żadnych scenariuszy. Stwierdzenie Piotra Dudy o "preludium" dotyczyło ogłoszonej przez Komisję Krajową Związku gotowości protestacyjnej wszystkich branż, choć medialnie zostało skojarzone z górniczym protestem i awanturą przed budynkiem Katowickiego Holdingu Węglowego. Nie o takie preludium nam chodziło. Incydent sprzed siedziby KHW był - nie chcę tutaj nikogo urazić - wybrykiem chuligańskim, z drugiej jednak strony determinacja ludzi żyjących w coraz trudniejszych warunkach będzie rosła i podczas kolejnych manifestacji może być jeszcze goręcej.

 

rozmawiał: MJ