KW: Referendum trwa, Kompania kontratakuje

Wrz 02, 2010

We wszystkich zakładach i kopalniach Kompanii Węglowej SA (KW) trwa referendum, w którym górnicy decydują o przeprowadzeniu akcji strajkowej w związku z fiaskiem rozmów dotyczących przedmiotu sporów zbiorowych. Równolegle do referendum w Kompanii odbywają się wybory do Rady Pracowników KW. Tymczasem Zarząd Spółki postanowił wytłumaczyć się z zerwanych negocjacji i opublikował ulotkę, w której za pomocą próśb, gróźb i nieprawdziwych informacji próbuje manipulować górnikami.

O ile pierwsze zdanie ulotki, w którym Zarząd przyznaje się do niepokoju związanego z aktualną sytuacją w KW, można uznać za prawdziwe, o tyle kolejne zdania, w których kierownictwo Spółki stwierdza, że wszyscy górnicy mają zagwarantowaną pracę, jest bardzo wątpliwe. Jeśli plany zawarte w kompanijnej "Strategii" na najbliższych 10 lat rzeczywiście nie wiążą się z groźbą utraty miejsc pracy, skąd zapis o ponad 6,5 tys. górników, którzy do roku 2020 mają odejść z kopalń "z innych przyczyn"? I dlaczego przedstawiciele Kompanii nie umieli odpowiedzieć na to pytanie związkowcom w sposób jasny i przejrzysty podczas ostatnich mediacji?

Dalej czytamy, że "planowane (...) zmiany organizacyjne zapewnią lepszą efektywność funkcjonowania naszej Spółki i stabilne miejsca pracy". Tak samo zarządzający górnictwem mówili przy okazji tworzenia centrów wydobywczych, które okazały się kompletnym niewypałem i stanowią poważną kulę u nogi Kompanii Węglowej. A jeśli mowa o stabilnych miejscach pracy, to należy stwierdzić, że kolejne zmiany administracyjne w Spółce - jak dotąd - zagwarantowały stabilne miejsca pracy kilkuset urzędnikom zatrudnionym w centrach wydobywczych. Czy tworzenie nowych struktur w rodzaju tzw. kopalń zespolonych nie oznacza czasem tworzenia miejsc pracy dla kolejnej armii urzędniczej, która - w przeciwieństwie do górników - nie wydobywa węgla i nie wypracowuje zysków, a cieszy się licznymi przywilejami?

Zarząd straszy też wszystkich opiniami kancelarii prawnych, które poddają w wątpliwość legalność ewentualnego strajku, co ma "rodzić konsekwencje prawne wobec jego organizatorów i uczestników". Język żywcem wzięty z PRL-u, co przy planach kolejnej rozbudowy aparatu urzędniczego sprawia wrażenie, że kierownictwo Kompanii najwyraźniej pozazdrościło funkcjonariuszom partyjnym sprzed lat. Brakuje Zmotoryzowanych Odwodów Milicji Obywatelskiej (ZOMO), które można by wezwać na pomoc i uciszyć niepokornych górników po raz kolejny upominających się o godne potraktowanie ich ciężkiej pracy.

Przedostatni akapit tekstu opublikowanego przez Zarząd KW głosi, że "dyskutowany może być tylko postulat dotyczący polityki płacowej i wielkości funduszu wynagrodzeń", co oznacza mniej więcej tyle, że według Zarządu górnicy z bliżej nieokreślonych powodów nie mają prawa interesować się przyszłością swoich zakładów pracy. Problem w tym, że Zarząd nie chce dyskutować nawet na temat "polityki płacowej i wielkości funduszu wynagrodzeń". Narzuca jedynie swoje pomysły reprezentującym górników organizacjom związkowym i próbuje wymusić na nich zgodę np. w kwestii zaproponowanego podwyższenia funduszu wynagrodzeń o symboliczne 1,2 proc., co z dialogiem ma niewiele wspólnego.

Na koniec Zarząd przyznaje, że może "prowadzić rozmowy o wszystkich tematach nurtujących (...) pracowników, jednak nie pod pręgierzem referendum i groźbą strajku". Tyle tylko, że obecne kierownictwo Spółki potrafi działać jedynie "pod pręgierzem". Kiedy pręgierza brakuje, mamy do czynienia z godzinami bezproduktywnych spotkań, podczas których szefowie KW z uporem godnym lepszej sprawy próbują narzucić stronie społecznej swoje poglądy bez prawa do jakiejkolwiek dyskusji nad ich słusznością.

"Jesteśmy głęboko przekonani, że zwycięży poszanowanie prawa" - kończy swoją odezwę Zarząd, co jest o tyle dziwne, że do tej pory górnicy i reprezentujące ich organizacje związkowe prawa nie złamali, za to kierujący Spółką dawno zapomnieli o poszanowaniu należnym górnikom, dzięki którym kopalnie w ogóle funkcjonują, a tabuny prezesów, dyrektorów i rozmaitych urzędników mają gdzie pracować.