Banner okolicznościowy

Zabrze-Zaborze: Uczcili ofiary komunistycznego bezprawia

Gru 13, 2016

Związkowcy z Regionu Śląsko-Dąbrowskiego NSZZ "Solidarność", dawni opozycjoniści oraz zaproszeni goście i mieszkańcy Śląska uczcili pamięć ofiar ogłoszonego 35 lat temu stanu wojennego. Uroczystości rozpoczęła msza święta w zabrskim kościele pw. św. Jadwigi Śląskiej. Trzy i pół dekady temu położony kilkaset metrów dalej zakład karny stał się przymusowym "miejscem odosobnienia" dla kilkuset osób, które miały odwagę wystąpić przeciwko komunistycznemu bezprawiu.

Prezydenta Andrzeja Dudę reprezentowała Agnieszka Lenartowicz-Łysik. Wśród zaproszonych gości byli również: radca szefa Urzędu do Spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych Jan Sroka, przewodniczący Komisji Krajowej Związku Piotr Duda, wojewoda śląski Jarosław Wieczorek, dyrektor katowickiego oddziału Instytutu Pamięci Narodowej Andrzej Sznajder, samorządowcy i parlamentarzyści.

Nabożeństwu w intencji Ojczyzny, osób represjonowanych i internowanych oraz ofiar stanu wojennego przewodniczył ordynariusz diecezji gliwickiej ksiądz biskup Jan Kopiec.

W wygłoszonej homilii kapelan śląsko-dąbrowskiej "Solidarności" ks. prałat Stanisław Puchała skupił się na znaczeniu pamięci zbiorowej.

- Chcemy pamięcią sięgać do tamtych czasów po to, żeby przypomnieć sobie i uświadomić, jakie były wartości, którym chcieliśmy służyć i którymi chcieliśmy budować nową rzeczywistość - powiedział. - Przecież (...) pamięć to jest ogromnie ważna sprawa w życiu narodu. Umierają narody, których pamięć znikczemniała. Uczył nas tego wielki Prymas Tysiąclecia Stefan kardynał Wyszyński przez 30 lat. Musimy pamiętać o ludziach i czasach - dodał.

Następnie skrytykował przypadki manipulowania historią.

- Dzisiaj nasza pamięć całonarodowa uległa wielkiej korozji. Niektóre środowiska manipulują czasem przeszłym, przekraczając granice wszelkiej przyzwoitości. Mają czelność przed całym narodem, w świetle jupiterów telewizyjnych opowiadać o konieczności stanu wojennego. (...) I wreszcie najbardziej trudne zjawisko dotykające naszej pamięci, bo najszerzej obecne w społeczeństwie, to pamięć niechciana. Nie chcą pamiętać ludzie, który wtedy było dobrze, dla których stan wojenny był zabezpieczeniem kariery i przyszłości, ale pamiętać też nie chcą zwykli ludzie - zaznaczył.

Kilka słów poświęcił samej "Solidarności" i jej roli w obecnej rzeczywistości.

- Bez "Solidarności" nie bylibyśmy dziś państwem suwerennym, bez niej nie bylibyśmy tutaj w tej chwili bezpieczni. Wiele zawdzięczamy "Solidarności", kiedy byliśmy razem, kiedy byliśmy ze sobą w poczuciu odpowiedzialności za to wielkie zadanie, któremu na imię Polska. (...) Dzisiaj "Solidarność" musi na nowo zdobyć siły na to, by narodowi pokazać drogę prawdy, drogę zagospodarowywania wolności w sposób odpowiedzialny - wskazał.

Po mszy uczestnicy uroczystości zgromadzili się w bezpośrednim sąsiedztwie kościoła, przed tablicą poświęconą internowanym.

Tam głos zabrał między innymi przewodniczący Zarządu Regionu Śląsko-Dąbrowskiego NSZZ "Solidarność" Dominik Kolorz.

- Cześć i chwała bohaterom! Cześć i chwała tym, którzy 35 lat temu na kopalni ówczesnej "Manifest Lipcowy", na kopalni "Piast", na kopalni "Ziemowit", na kopalni "Jastrzębie", na hucie "Katowice", i cześć i chwała tym, którzy na kopalni "Wujek" oddali ofiarę największą, oddali ofiarę życia w imię wartości, w które wierzyli; oddali ofiarę życia w imię godności, w imię wolności dla drugiego człowieka. Cześć i chwała Wam, którzy tutaj, w Zabrzu-Zaborzu, spędziliście trudne miesiące, a nawet lata internowania - rozpoczął swoje wystąpienie.

Dalej odniósł się do projektu tak zwanej ustawy dezubekizacyjnej. Ma ona odebrać przywileje emerytalne byłym pracownikom komunistycznej bezpieki.

- To jest najnormalniejsza w świecie sprawiedliwość dziejowa - stwierdził lider śląsko-dąbrowskiej "Solidarności". - Wasi oprawcy, którzy dostawali kilkunastokrotnie większe emerytury niż Wy, wreszcie zobaczą, jak się żyje za emeryturę w Polsce - zauważył, kierując swoje słowa pod adresem obecnych na miejscu byłych opozycjonistów.

Jednocześnie zaapelował do "władz Rzeczpospolitej" o przyjęcie ustawy, która dałaby osobom represjonowanym realne wsparcie finansowe.

Poinformował również, że na wniosek NSZZ "Solidarność" uruchomiono procedurę pozbawienia stopni generalskich autorów stanu wojennego Wojciecha Jaruzelskiego i Czesława Kiszczaka, co uczestnicy uroczystości przyjęli oklaskami.

Ostatnim punktem programu obchodów było złożenie kwiatów przed wspomnianą wcześniej tablicą upamiętniającą internowanych w Zaborzu.

Ogłoszenie stanu wojennego przez Wojskową Radę Ocalenia Narodowego z Wojciechem Jaruzelskim na czele oznaczało ograniczenie praw obywatelskich dla wszystkich Polaków. Wprowadzono tzw. godzinę milicyjną (od 22. do 6.) i zakaz swobodnego poruszania się po kraju. Pracujący w systemie zmianowym otrzymali przepustki pozwalające na przemieszczanie się z domu do miejsca zatrudnienia niezależnie od pory dnia. Zawieszono szereg praw obywatelskich, m.in. prawo do strajku. Wszelkie zgromadzenia, pochody i manifestacje zostały zakazane. Zawieszono działalność organizacji społecznych, w tym NSZZ "Solidarność". Wprowadzono 46-godzinny tydzień pracy, bez wolnych sobót. Wstrzymano wydawanie prasy, poza Żołnierzem Wolności, Trybuną Ludu i lokalnymi organami Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej.

Choć spór o stan wojenny, mimo upływającego czasu, trwa w najlepsze, dwie rzeczy nie ulegają wątpliwości: to, że został ogłoszony z naruszeniem nawet ówcześnie obowiązującego prawa oraz fakt, że robotnicze protesty przeciwko nielegalnie wprowadzonemu stanowi wojennemu oraz aresztowaniom przeprowadzonym wśród liderów legalnie działającego NSZZ "Solidarność" władza brutalnie spacyfikowała.

15 grudnia funkcjonariusze Zmotoryzowanych Odwodów Milicji Obywatelskiej (ZOMO) otworzyli ogień do górników z jastrzębskiej kopalni "Manifest Lipcowy" (dziś KWK "Borynia-Zofiówka-Jastrzębie" Ruch "Zofiówka"). Był to pierwszy przypadek użycia broni palnej w stosunku do protestujących górników. Dzień później do kolejnej operacji ZOMO wymierzonej w robotników doszło na terenie KWK "Wujek". Tam, po aresztowaniu przewodniczącego zakładowej "Solidarności" Jana Ludwiczaka, górnicy podjęli akcję protestacyjną. Zażądali odwołania stanu wojennego, uwolnienia wszystkich internowanych i przestrzegania zawartego we wrześniu 1980 roku Porozumienia Jastrzębskiego. Bilans "pacyfikacji" zakładu, przeprowadzonej 16 grudnia, był tragiczny: funkcjonariusze ZOMO zastrzelili sześciu górników. Kolejnych trzech, rannych w wyniku postrzału, zmarło niedługo potem.

Stan wojenny zawieszono 31 grudnia 1982 r., a zniesiono 22 lipca 1983 r. W tym czasie z rąk funkcjonariuszy różnego rodzaju służb zginęło 56 strajkujących i manifestujących sprzeciw wobec władzy, zaś całkowitą liczbę ofiar stanu wojennego szacuje się na około 120.

Jeśli chodzi o region, internowano około 2000 osób (działaczy "Solidarności", Niezależnego Zrzeszenia Studentów, Konfederacji Polski Niepodległej i innych organizacji). 121 osób skazano za organizację strajków na kary więzienia. 1445 osób zwolniono dyscyplinarnie z pracy. Tylko do 15 stycznia 1982 r. 7111 osób ukarano aresztem bądź grzywną za naruszenie przepisów Dekretu o stanie wojennym. Za uczestnictwo w demonstracjach ulicznych (1982 r.) ukarano 527 osób. Od 1982 do 1984 r. władze wydały zgodę na wyjazd emigracyjny ponad 600 byłych internowanych.

Polecamy galerię zdjęć z tego wydarzenia.