Tekst ukazał się na łamach lutowego wydania miesięcznika Solidarność Górnicza.
* * *
Po wyczynach polityków Platformy Obywatelskiej i Polskiego Stronnictwa Ludowego, którzy przez osiem lat realizowali program likwidacji sektora wydobywczego, a do protestujących przeciwko ich poczynaniom górników pozwalali strzelać, każdy krok ku przywróceniu normalnych relacji pomiędzy rządem a załogami kopalń był pozytywem. Dzisiaj nikt do górników nie strzela. Z drugiej strony dialog społeczny znów staje się monologiem władzy, co nie zwiastuje niczego dobrego.
Wspominałem już tutaj kilkakrotnie o dokumencie notyfikującym przekazanie 8 miliardów złotych na "złagodzenie społecznych i środowiskowych skutków likwidacji niekonkurencyjnych kopalń węgla do 2018 roku". Bruksela zaakceptowała rządowy plan restrukturyzacji górnictwa ponad 3 miesiące temu... i na tym oficjalna wiedza strony związkowej się kończy. Wieść gminna niesie, że zostały w nim wskazane kopalnie przeznaczone do likwidacji. Gdyby tak było, mielibyśmy do czynienia z próbą ukrycia niewygodnej prawdy przed opinią publiczną. Naiwnym jest myślenie, że treść dokumentu notyfikującego nigdy nie wyjdzie na jaw - wyjdzie, tylko wtedy wyjaśnień rządu nikt już nie będzie słuchał, tak jak nikt nie chciał słuchać rządu PO-PSL po ogłoszeniu decyzji o likwidacji czterech kopalń Kompanii Węglowej. Oszukani górnicy odpowiedzieli strajkiem.
Idźmy dalej. Wciąż nie ujawniono raportów z audytów przeprowadzonych w spółkach węglowych. Dlaczego obecny rząd je ukrywa, gwarantując bezkarność nieudolnym menedżerom, którzy doprowadzili państwowe firmy na skraj upadłości?
Rozmowy na temat połączenia Katowickiego Holdingu Węglowego i Polskiej Grupy Górniczej utknęły w martwym punkcie, bo upór strony rządowej uniemożliwia zawarcie porozumienia dotyczącego utrzymania uprawnień posiadanych przez pracowników obydwu spółek.
O odstąpieniu od likwidacji kopalni "Krupiński" - zakładu, który za 2-3 lata mógłby przynosić zyski - nikt nawet nie chce rozmawiać. Jak znam życie, wkrótce będący w zasięgu "Krupińskiego" węgiel koksowy typu 35 wydobędzie podmiot prywatny, zarabiając miliardy, my natomiast zaczniemy dyskusję o kolejnej szansie, jaką zmarnowała Jastrzębska Spółka Węglowa.
Oby nie okazało się prawdziwym czyjeś stwierdzenie, że przejęcie władzy przez PiS - przynajmniej w górnictwie - oznaczać będzie co najwyżej drobną, a nie dobrą zmianę.
Jarosław Grzesik