Sobota: Zmierzamy w dobrym kierunku

Paź 24, 2017

O sytuacji Gliwickiego Zakładu Usług Górniczych Sp. z o.o. (GZUG), niegdyś firmy ze stuprocentowym udziałem Kompanii Węglowej SA, a dziś podmiotu, który po niezwykle trudnych latach 2015-2016 wyszedł z "dołka", przynosi zyski i mógłby świadczyć usługi górnicze dla wszystkich spółek węglowych znajdujących się pod kontrolą państwa, rozmawiamy z Mariuszem Sobotą, przewodniczącym Komisji Zakładowej NSZZ "Solidarność" GZUG Sp. z o.o. Zachęcamy do lektury wywiadu.

 

* * *

 

Solidarność Górnicza: - Panie przewodniczący, ostatnie dwa lata w znaczący sposób dotknęły całe górnictwo. Dzisiaj spółki węglowe znajdujące się pod kontrolą państwa powoli dochodzą do siebie. Zapomina się jednak o podmiotach, w których 100 procent udziałów miały spółki węglowe. Na wstępie przypomnijmy zatem, czym zajmuje się GZUG, jeszcze nie tak dawno firma należąca do Kompanii Węglowej SA, a dziś...?

Mariusz Sobota, przewodniczący Komisji Zakładowej NSZZ "Solidarność" GZUG Sp. z o.o.: - Od 29 czerwca 2017 roku funkcjonujemy w strukturach Holdingu KW Sp. z o.o. Wracając do pierwszej części pytania, istotą powstania Gliwickiego Zakładu Usług Górniczych Sp. z o.o. w marcu 1999 r. było między innymi stworzenie miejsc pracy dla osób, które traciły zatrudnienie w likwidowanej kopalni, a chciały kontynuować pracę w górnictwie. Przez kolejnych 18 lat GZUG dynamicznie rozwijał swój potencjał produkcyjny związany z realizacją podziemnych, specjalistycznych robót i usług górniczych na rzecz kopalń, zgodnie z ich potrzebami ruchowymi, głównie w zakresie drążenia wyrobisk kamiennych. Chodziło też o maksymalne ich wykorzystanie dla wsparcia ciągłości procesu produkcyjnego kopalń i racjonalizacji kosztów ich działalności. Początkowo należeliśmy do Gliwickiej Spółki Węglowej, w późniejszym czasie przejęła nas Kompania Węglowa.

SG: - Jak dramatyczne dla sektora wydobywczego lata 2015-2016 odbiły się na kondycji GZUG?

MS: - Odczuliśmy tamten okres bardzo mocno. Nas kryzys dotknął nieco wcześniej, bo już przed rokiem 2015 Kompania Węglowa zaczęła wydłużać terminy płatności. Ceny za wykonane metry były bardzo niskie - musieliśmy je dostosowywać do cen oferowanych przez prywatne firmy. Bywały takie zlecenia, na których nie zarabialiśmy, a wręcz ponosiliśmy straty. Z czasem sytuacja stała się naprawdę zła, bo rok 2015 zamknęliśmy dużym "minusem". Winę za ten stan rzeczy ponosił przede wszystkim ówczesny Zarząd GZUG, który skupiał się na pozorowaniu działań oszczędnościowych, między innymi obniżając premie pracownikom, zamiast skutecznie pozyskiwać zlecenia. Już wtedy wskazywaliśmy inne miejsca, gdzie można byłoby zaoszczędzić spore kwoty - bez sięgania do kieszeni pracowniczych. Ostatecznie, po naszych interwencjach, kierownictwo GZUG zostało w całości wymienione. Na szczęście obyło się bez konieczności wszczynania akcji protestacyjnej. Sytuacja była jednak niepewna. W maju 2016 roku kopalnie Kompanii Węglowej trafiły do Polskiej Grupy Górniczej, a my musieliśmy się odnaleźć na wolnym rynku. Po raz pierwszy w historii firma musiała brać udział w otwartych przetargach, co stanowiło dla nas wszystkich spore wyzwanie.

SG: - Czy firmie udało się przynajmniej w jakimś stopniu wyjść z tej trudnej sytuacji?

MS: - Tak. Zaczęliśmy się cenić. (śmiech) Faktem jest, że dostosowaliśmy ceny do poziomu wykonywanych przez nas usług. Na dzień dzisiejszy umowy zawierane przez GZUG są korzystniejsze niż w latach ubiegłych. Efekt jest taki, że zdążyliśmy już odrobić straty z niewielkim nawet zyskiem. Moim zdaniem, po dziesięciu miesiącach 2017 roku wszystko zmierza w dobrym kierunku.

SG: - A jak to wygląda z punktu widzenia pracowników GZUG? Czy ich sytuacja poprawia się wraz z poprawą sytuacji firmy?

MS: - Na pewno w porównaniu z rokiem 2016 jest lepiej, choć do ideału sporo brakuje. Udało nam się podnieść wartość posiłku profilaktycznego, zmodyfikowaliśmy również system wynagradzania, wprowadzając elementy o charakterze motywacyjnym, dzięki czemu płace - według mojej wiedzy - wzrosły średnio o 5-10 procent. W tak trudnym momencie trzeba sobie zawsze wyznaczyć priorytety, bo nie da się zrobić wszystkiego. Dla mnie, jako przewodniczącego największej organizacji związkowej zrzeszającej pracowników GZUG, priorytetowe jest w tej chwili odpracowanie strat i doprowadzenie do odwieszenia "czternastej pensji", tak by świadczenie za rok 2017 - wbrew wcześniejszym ustaleniom - zostało jednak wypłacone. Tyle, jeśli chodzi o płace. Udało się również poprawić organizację pracy. W ramach optymalnego zarządzania zasobem kadrowym przy jednoczesnym zapewnieniu pracownikom dostępności dojazdu do miejsca pracy wprowadzony został podział na trzy "ruchy" - ROW, Ruda, Ziemowit - tak, aby miejsce wykonywania pracy było dopasowane do miejsca zamieszkania pracownika. Alokacja załóg została ograniczona do minimum. Pracownicy fizyczni są przenoszeni wyłącznie do kopalń wchodzących w skład tego samego "ruchu".

SG: - Ilu pracowników zatrudnia GZUG? Czy firmy takie jak GZUG również dotyka zjawisko braku rąk do pracy?

MS: - Obecnie GZUG zatrudnia około 800 pracowników. Brak rąk do pracy jest pewnym problemem, ale próbujemy zaradzić temu zjawisku w rozmaity sposób. Z inicjatywy dyrektora technicznego Adama Wieczorka nawiązaliśmy współpracę z Ministerstwem Spraw Wewnętrznych i Administracji - od trzech miesięcy zatrudniamy osoby odbywające kary w jastrzębskim Zakładzie Karnym. Na tę chwilę jest ich u nas 30. Docelowo chcemy zatrudnić około 50. Część posiada uprawnienia górnicze. Chciałbym podkreślić, że nie są to jacyś niebezpieczni przestępcy, bo ich wyroki wiążą się głównie z niespłaconymi kredytami czy nieuregulowanymi alimentami. Wykonują proste, ale niezbędne prace, odciążając pracowników GZUG, którzy mogą wykonywać przede wszystkim roboty specjalistyczne.

SG: - Wiemy, że plany strategiczne Holdingu KW Sp. z o.o. zakładają dywersyfikację dotychczasowej działalności firmy, a więc "wyjście" poza Polską Grupę Górniczą i Węglokoks Kraj, dla których to spółek GZUG świadczył usługi do tej pory. Pytanie, czy GZUG wykorzysta tę szansę?

MS: - Moim zdaniem, tak. Jesteśmy chyba ostatnią na rynku tak dużą firmą wykonującą prace specjalistyczne dla kopalń. Aby w pełni wykorzystać stojącą przed nami szansę, jak najszybciej powinniśmy doprowadzić do podziału 100 procent udziałów w GZUG pomiędzy trzy największe spółki węglowe znajdujące się pod kontrolą Skarbu Państwa - Jastrzębską Spółkę Węglową, Polską Grupę Górniczą i Węglokoks Kraj. Takie rozwiązanie dałoby nam olbrzymie pole manewru, jeśli chodzi o możliwość pozyskiwania zleceń. Sytuacja GZUG ustabilizowałaby się jeszcze bardziej, kopalnie z kolei zyskałyby pewność, że zlecone usługi zostaną wykonane profesjonalnie. Ponadto mamy rozbudowany dział szkoleń - możemy przyjmować ludzi i najpierw ich szkolić, a dopiero potem wysyłać do pracy. Taka jednostka o charakterze szkoleniowym to skarb. Spółki węglowe mogłyby szkolić swoich przyszłych pracowników u nas. Jednocześnie "kandydaci na pracowników" przechodziliby swoistą weryfikację, dzięki czemu kopalnie nie ponosiłyby ryzyka związanego z przyjęciem kogoś, kto się do tej pracy nie nadaje.

SG: - Jak na co dzień wygląda funkcjonowanie związków zawodowych w GZUG i jak przedstawiają się relacje strony społecznej z obecnym Zarządem?

MS: - Największą organizacją funkcjonującą w GZUG jest NSZZ "Solidarność". Do Związku należy ponad 500 osób. Oprócz "Solidarności" działa znacznie mniejsza liczebnie organizacja zakładowa "Sierpnia 80", z którą mamy dobre relacje. Co do relacji z pracodawcą, mogę powiedzieć, że jestem w tej firmie od momentu jej powstania i jeszcze nigdy współpraca na linii strona społeczna-Zarząd (w osobie pani prezes Agnieszki Bożyczko) nie wyglądała tak dobrze. Nie chciałbym wyjść na nieodpowiedzialnego hurraoptymistę, ale też nie będę udawał, że jest źle, skoro jest dobrze. (śmiech) Chciałbym, żeby tak było nadal i liczę na to, że wspólnymi siłami uda nam się usprawnić funkcjonowanie GZUG, tak by pozycja Zakładu na rynku usług górniczych była jeszcze mocniejsza.

SG: - Dziękujemy za rozmowę.

 

rozmawiał: MJ